Co dalej z mieszkańcami Strefy Gazy? "Wróciłam do miasta bez życia"
Przesiedleni Palestyńczycy wracają do ruin swoich domów. Tysiące kierują się w stronę miasta Gaza. "Zastałam wszystko zniszczone. Wróciłam do miasta bez życia" - relacjonuje dla Interii Alaa Samir. - To wspaniały dzień. Wojna się zakończyła - zapewnia Donald Trump.

Śnili o pokoju, końcu głodu, schronieniu i ciszy nad głowami. Czy dzięki Donaldowi Trumpowi sen Palestyńczyków się spełni? Po dwóch latach walki o przetrwanie trudno uwierzyć w pokój. Buldożery oczyszczają kolejne fragmenty miasta Gaza z zawalonych budynków. W ruinach starego życia Palestyńczycy chcą zacząć budować nowe.
Trump witany był w izraelskim parlamencie gromkimi brawami. - To nie tylko koniec wojny, to koniec ery terroru i śmierci, a początek ery wiary i Boga. To początek harmonii między Izraelem i wszystkimi narodami tego regionu, który niedługo stanie się wspaniały. To historyczny początek nowego Bliskiego Wschodu - mówił do zgromadzonych.
"To wspaniały dzień"
Donald Trump przybył do Izraela w poniedziałek, czyli w dniu, w którym rozpoczęła się wymiana izraelskich zakładników Hamasu z palestyńskimi więźniami. W ubiegłym tygodniu zatwierdzono wynegocjowane przez USA zawieszeniu broni.
Izraelska armia potwierdziła, że 20 osób zostało przekazanych służbom bezpieczeństwa.
- To wspaniały dzień. Wojna się zakończyła - oświadczył Trump.
Równolegle uwalniani są kolejni przetrzymywani Palestyńczycy. 1716 zostanie przekazanych w Gazie, wśród nich kobiety i dzieci. 250 więźniów, skazanych na dożywocie, ma zostać przewiezionych do Zachodniego Brzegu, Jerozolimy i deportowanych za granicę.
Strefa Gazy. Palestyńczycy wracają do miasta
"Możemy tylko powiedzieć, że wszystko jest w porządku. Chwała Bogu" - odpisuje na naszą wiadomość Alaa Samir, która razem z rodziną opuściła we wrześniu miasto Gaza. Wówczas trwały tam intensywne bombardowania. Przeniesienie na południe Strefy wydawało się jedyną szansą na przetrwanie.
"Wróciłam do Gazy z wszystkimi pieniędzmi, jakie miałam, Wróciłam i zastałam wszystko zniszczone. Wróciłam do miasta bez życia" - pisze. Dziś jej ciało jest zdrowe, ale dusza zrujnowana.
Dom jej siedmioosobowej rodziny został zrównany z ziemią, nie mają żadnego schronienia, namiotu, ubrań czy nawet materacy. Zatrzymali się obok prowizorycznego cmentarza, gdzie pochowano krewnych jej męża.
Bliski Wschód. "Strefa Gazy to miejsce najmniej możliwe do życia"
Takich jak Alaa są setki tysięcy. - Przemieszczają się wewnątrz Strefy Gazy, ponieważ 90 proc. Palestyńczyków było kilkanaście razy wysiedlanych i przesiedlanych na rozkaz armii Izraela. Kiedy zaczynał się ostrzał, musieli uciekać i szukać kolejnego schronienia - podkreśla w rozmowie z Interią Małgorzata Olasińska-Chart z Polskiej Misji Medycznej.
Tam, gdzie kiedyś stały domy, dziś pracują buldożery, czyszczą główną, przelotową ulicę Strefy Gazy, tak aby tłumy ludzi mogły się przemieszczać. Ponad 85 proc. budynków zamieniło się w gruzy. Ich sprzątanie może trwać latami, bo ludzie mają tam właściwie gołe ręce i bardzo stary sprzęt.
- Izrael uczynił z Gazy miejsce najmniej możliwe do życia na ziemi i najmniej prawdopodobne do przeżycia. Przez te dwa lata Palestyńczycy nie byli pewni, czy przeżyją noc, czy przeżyją kolejne bombardowanie, a potem czy znajdą jedzenie, by móc nakarmić siebie i dzieci - mówi nam Olasińska-Chart. Sytuację w Strefie wprost nazywa katastrofą humanitarną.
Bliski Wschód. Rozejm z udziałem Trumpa
Co o wynegocjowanym przez Donalda Trumpa myślą Palestyńczycy? Małgorzata Olasińska-Chart mówi o entuzjazmie i nadziei, że to właśnie amerykański prezydentem będzie gwarantem trwałego pokoju.
O nadziei wspomina także Jacob Granger, koordynator ds. działań kryzysowych Lekarzy bez Granic w Strefie Gazy. Jak mówi, mieszkańcy nie chcą już dłużej bać się o swoje życie.
- Strefa Gazy została praktycznie zniszczona przez siły izraelskie. Moi palestyńscy koledzy i koleżanki, z którymi rozmawiałem, mieli tu swoje domy, samochody, ich dzieci chodziły tu do szkoły, a teraz mieszkają w namiotach, mając utrudniony dostęp do wody i lekarzy. Od dwóch lat są narażeni na wiele obrażeń, na niedobór żywności, wody, ciągle muszą się przemieszczać - opowiada Granger.
Aby mieszkańcy Strefy mogli dojść do siebie po traumie, priorytetem jest zapewnienie pomocy humanitarnej. - Nadchodzi zima, ludzie są stłoczeni w naprawdę fatalnych warunkach, bez dostępu do środków higieny czy ciepłego schronienia. Musimy to zmienić, ponieważ może dojść do epidemii, której się obawiamy - zauważa Granger.
Strefa Gazy. "Żywność ekstremalnie droga"
Nieustającym problemem w Strefie Gazy jest dostęp do jedzenia. - Kilka tygodni temu byłam na Zachodnim Brzegu, gdzie powiedziano mi, że ciepły posiłek kosztuje 1500 złotych, kilogram cukru 700 złotych, a mąki 800. To są horrendalne ceny. Żywność w Gazie jest ekstremalnie droga, bo jej po prostu nie ma, a jest niezbędna żeby żyć - opowiada Małgorzata Olasińska-Chart.
Wspomina rozmowę z jedną z mieszkanek Gazy. - Pokazała mi kawałek betonu, na którym schroniła się i mieszkała z dziećmi, mężem i bratem. Dookoła było morze ruin. Powiedziała, że gdybym zadzwoniła do niej dzień wcześniej, to z głodu nie miałaby siły rozmawiać, ale wtedy udało jej się kupić trochę soczewicy i makaronu dla siebie i dzieci.
W ramach umowy uzgodniono, że do Strefy Gazy wjeżdżać będą ciężarówki z pomocą humanitarną. Ma ich być 608 dziennie - słyszymy od Małgorzaty Olasińskiej-Chart.
- To wyczekiwana pomoc, bo ratująca życie, ale to bardzo mała liczba w porównaniu do potrzeb. Około pięciuset ciężarówek dziennie wjeżdżało do Strefy Gazy jeszcze zanim wybuchła wojna, kiedy nie było kryzysu humanitarnego. Wierzymy, że to dopiero początek - mówi.
Anna Nicz, Paulina Sowa (anna.nicz@firma.interia.pl, paulina.sowa@firma.interia.pl)














