"Atakowali samochód po samochodzie". Izraelski minister: Nonsens

Oprac.: Piotr Białczyk
- To nonsens - twierdzi izraelski minister gospodarki w odpowiedzi na doniesienia o "celowym ataku" na konwój humanitarny, w którym zginął m.in. Damian Soból. Tel Awiw przekonuje, że śmierć siedmiu pracowników organizacji pomocowej była "poważnym błędem" i zapewnia o przeprowadzeniu śledztwa w tej sprawie. Szef organizacji humanitarnej twierdzi, że o żadnym przypadku nie może być mowy.

W poniedziałek w samochód pracowników World Central Kitchen trafił izraelski pocisk tuż po tym, jak pojazd przekroczył granicę północnej Strefy Gazy. Podróżujący samochodem pracownicy organizacji pomagali w dostarczaniu pomocy, która przypłynęła do linii brzegowej Cypru. Wśród ofiar znalazł się 35-letni Damian Soból.
Według izraelskich mediów (m.in. Haaretz) wojsko miało na przestrzeni dwóch kilometrów aż trzy raz dokonać nalotu na konwój humanitarny, co sugerowało działanie z premedytacją.
- Jest mi bardzo przykro z powodu śmierci siedmiu pracowników organizacji humanitarny, ale niestety w czasie wojen zdarza się "bratobójczy ostrzał" - powiedział izraelski minister gospodarki w rozmowie z BBC. Nir Barkat dodał, że nalot na konwój był "poważnym błędem" i obiecał wszczęcie dochodzenia.
Jednocześnie odrzucił twierdzenia, zgodnie z którymi atak miał być celowy. - To nonsens. Z pełnym szacunkiem, ale Izrael nie wziął na cel ludzi niosącym pomoc ludziom - dodał polityk. W środę sugerował to m.in. szef World Central Kitchen Jose Anders.
Śmierć Polaka w Strefie Gazy. "Wiedzieli"
Jose Andres w nagraniu udostępnionym w sieci przypomniał, że samochody konwoju humanitarnego były oklejone specjalnymi oznaczeniami m.in. na dachach.
- Wycelowali w nas na obszarze kontrolowanym przez Siły Obrony Izraela. Wiedzieli, że w tym miejscu nasze zespoły będą się poruszać trzema pojazdami - dodał słynny szef kuchni, wyjaśniając, że izraelskie wojsko atakowało "samochód po samochodzie".
- To nie była pechowa sytuacja, przy której można powiedzieć: Ups, zrzuciliśmy bombę w niewłaściwym miejscu - dodał Andres.
Andres ujawnił, że miał podróżować razem ze swoim zespołem w Strefie Gazy, ale nie mógł wrócić na okupowane terytorium. Stwierdził, że Stany Zjednoczone muszą zrobić więcej, aby powstrzymać wojnę.
Andres rozmawiał z Bidenem i Sikorskim
We wtorek Andres rozmawiał z prezydentem Joe Bidenem, a także szefem polskiej dyplomacji Radosławem Sikorskim.
- Złożyłem kondolencje i podziękowałem za heroiczną pracę w tak trudnych warunkach. Musimy dowiedzieć się wszystkiego o okolicznościach tego zdarzenia. Jeśli Izrael zaatakował konwój humanitarny, to rodzinom ofiar należą się przeprosiny i odszkodowanie - przekazał polityk Platformy Obywatelskiej.
We wtorek Prokuratura Okręgowa w Przemyślu wszczęła śledztwo w sprawie zabójstwa polskiego obywatela Damiana Sobola w Strefie Gazy. Z ujawnionych w komunikacie potencjalnych zarzutów osobie, która dopuściła się czynu karalnego, grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności.
Zobacz również:
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!