"Ukraina coraz bardziej przechodzi do defensywy. Najważniejsi niemieccy ministrowie żądają więcej pieniędzy i broni, ale kanclerz Olaf Scholz pozostaje powściągliwy. Boi się eskalacji - i wyborów europejskich" - pisze "Spiegel" w artykule zatytułowanym "Strach przed wielką wojną". Wezwanie Scholza do powściągliwości "kontrastuje z gorzką rzeczywistością w Ukrainie". Rosjanie rozpoczęli ofensywę na wschodzie tego kraju kilka miesięcy temu. Bezlitośnie wykorzystują słabość ukraińskiej armii, której brakuje żołnierzy i amunicji - podkreśla tygodnik. Media: NATO obawia się eskalacji Wraz ze złymi wiadomościami z frontu wojna powraca na agendę europejskiej polityki, "a wraz z nią centralne pytanie debaty o polityce zagranicznej ostatnich dwóch lat: czy konflikt z Władimirem Putinem eskaluje, ponieważ Zachód zapewnia zbyt małą pomoc zbrojeniową Ukrainie, czy też wojna może eskalować, jeśli Niemcy i USA jeszcze bardziej zaangażują się militarnie?" - zastanawia się "Spiegel". Jak dodano, Scholz, podobnie jak prezydent USA Joe Biden, twierdzi, że postępuje rozważnie. "Scholz uważa, że Putin może wziąć odwet, gdyby kraj taki jak Niemcy dostarczył Ukrainie systemy uzbrojenia zbyt dalekiego zasięgu. Dlatego kanclerz jest przeciwny dostawie pocisków manewrujących Taurus. Dlatego też odrzuca ochronę ukraińskiej przestrzeni powietrznej realizowaną z terytorium państw NATO lub szkolenie ukraińskich żołnierzy przez personel Sojuszu na Ukrainie" - czytamy na łamach tygodnika. Podczas gdy kanclerz "znajduje się w trybie kampanii wyborczej, ostrzegając przed eskalacją wojny i chwaląc niemiecką i amerykańską powściągliwość, wschodnioeuropejskie państwa frontowe NATO obawiają się, że właśnie ta polityka może sprowokować dalszą eskalację" - zaznaczono. "Spiegel": Państwa bałtyckie i Polska nie będą czekać "Spiegel" poinformował, że w ubiegłym tygodniu na konferencji na temat polityki zagranicznej i bezpieczeństwa w stolicy Estonii, Tallinie, "bałtyccy parlamentarzyści ostrzegli przedstawicieli rządu z Berlina przed konsekwencjami niemieckiej polityki". "Ich argument brzmi następująco: jeśli Rosjanom uda się dokonać strategicznego przełomu we wschodniej Ukrainie, ponieważ Zachód tylko połowicznie pomaga Kijowowi, sytuacja może się dramatycznie zaostrzyć" - przekazał tygodnik. W takim przypadku państwa bałtyckie i Polska nie będą czekać, aż siły rosyjskie dotrą do ich granicy, tylko same wyślą wojska do Ukrainy. "Z analizy wynika, że każdy, kto chce ograniczyć wojnę poprzez nadmierną powściągliwość, w rzeczywistości ryzykuje, że ten konflikt wymknie się spod kontroli" - podsumowano. Tygodnik zauważył, że sytuację postrzegają w podobny sposób najważniejsi członkowie koalicyjnego gabinetu Scholza. Czy to wicekanclerz Robert Habeck, czy minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock (oboje z partii Zielonych), minister finansów Christian Lindner (FDP) czy minister obrony Boris Pistorius (SPD) - "wszyscy domagają się większej pomocy zbrojeniowej dla Ukrainy w tej w prawdopodobnie decydującej fazie wojny" - podkreślił "Spiegel". Polska wyśle żołnierzy na Ukrainę? Jest reakcja MON Na doniesienia mediów zza Odry zareagowało już polskie Ministerstwo Obrony Narodowej, które przekazało, że jest to nieprawda. "Nie rozważamy pomysłu wysłania polskich żołnierzy do Ukrainy, nie ma takich planów" - poinformował MON w odpowiedzi na pytanie Wirtualnej Polski. "Apelujemy o szczególną ostrożność w kwestii wiarygodności pojawiających się w przestrzeni medialnej informacji" - dodano. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!