Ukraińcy dali się zaskoczyć. Zawiódł kluczowy sprzęt, Rosja ruszyła naprzód
Mimo że o ofensywie na Charków mówiono od miesięcy, Ukraińcy mieli dać się zaskoczyć - wynika z analizy "The Washington Post". Obrońcy mają w regionie mierzyć się z poważnymi problemami - po raz pierwszy od początku wojny zawiodły terminale Starlink, co przyniosło tragiczne skutki. - Ponad pół roku zostało zmarnowane, bo nie byliśmy w stanie tego zrobić - mówił z kolei gazecie jeden z żołnierzy, wskazując na niegotowe fortyfikacje.
Choć kluczowe decyzje w USA, dotyczące sprzętu dla Ukrainy, przyniosły naszym sąsiadom poczucie ulgi, to sytuacja na wschodnim froncie wciąż pozostaje niezwykle trudna. W ostatnim czasie głośno mówi się o zaciętych walkach w rejonie Charkowa, który jest przez okupanta intensywnie ostrzeliwany.
"Nowej ofensywy Rosji przez północno-wschodnią granicę Ukrainy spodziewano się od miesięcy, mimo to stacjonujący tam żołnierze zostali zaskoczeni" - ocenia surowo "The Washington Post".
Wojna na Ukrainie. Rosjanie zaskoczyli w Charkowie
W tekście czytamy o działaniach Rosjan, które sprawiły, że Ukraińcy stracili kontrolę nad monitorowanym w obszarze Charkowa odcinkiem frontu, bo Rosjanie wykorzystali elektroniczne zagłuszanie. Zawieść miały, po raz pierwszy od początku wojny, terminale Starlink, dzięki którym Kijów był w stanie korzystać z internetu satelitarnego. - Byliśmy całkowicie ślepi - przekazał jeden z cytowanych dowódców.
Pozbawieni obrazu wideo z dronów Ukraińcy nie wiedzieli, jak wróg się porusza. Rosjanie, wykorzystując moment, zajęli kolejne cenne metry kwadratowe newralgicznego obszaru.
"WP" uwagę zwraca także na działania Kijowa. Mowa o toczących ukraińską armię brakach kadrowych czy zmęczeniu żołnierzy pozostających na wojnie od samych jej początków w 2022 roku.
Sprawdź, jak przebiega wojna na Ukrainie. Czytaj raport Ukraina-Rosja.
Amerykańska gazeta cytuje obrońców Ukrainy, którzy przyznają, że i wróg stał się "mądrzejszy i bardziej dostosowany". Zniknął "ostry kontrast", kiedy to Rosjanie popełniali mnóstwo błędów i mieli braki technologiczne.
Ukraina. Rosja idzie na Charków. "Zmarnowaliśmy pół roku"
W obliczu dramatycznie skomplikowanej sytuacji na froncie pojawiać mają się pytania o zdolność Ukrainy do obrony. "Nie tylko o to, czy Kijów zdoła spełnić obietnicę o wypędzeniu najeźdźcy z kraju, ale też o to, czy Rosja wkrótce nie obezwładni ukraińskich sił i nie zajmie więcej terytorium" - analizuje "WP".
Kolejny problem to konieczność przeniesienia oddziałów w rejon Charkowa, co może zagrozić innym, słabiej obsadzonym pozycjom. W tekście wskazano także na niedostatecznie opracowane linie obronne, które Ukraińcy budowali z trudem - Rosjanie monitorowali ich aktywność i ostrzeliwali ich. W efekcie ciężkiego sprzętu do budowy nie sprowadzono, bo mógłby zostać zniszczony. - Ponad pół roku zostało zmarnowane, bo nie byliśmy w stanie tego zrobić - przekazał jeden z dowódców.
Sytuacja Ukraińców jest trudna, jednak - jak wskazuje dziennik - zdobycie Charkowa jest obecnie poza zasięgiem Rosjan, m.in. ze względu na niedobory personelu wojskowego. Mimo to eksperci ostrzegają, że "może być to pierwsza faza długoterminowego planu". O stworzeniu "strefy buforowej" mówił w piątek z kolei Władimir Putin, który wskazywał przy tym na regularnie atakowany rosyjski Biełgorod.
Sytuacja w Charkowie ma być "opanowana", jednak prezydent Wołodymyr Zełenski wciąż określa ją jako "niezwykle trudną".
Źródło: "The Washington Post"
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!