Według wstępnych ustaleń około godziny 20 napastnik podjechał pod synagogę Ateret Avraham w dzielnicy Neve Yaakov w Jerozolimie i otworzył ogień do wiernych, opuszczających ją po modlitwach. Z informacji przekazanych przez izraelskie MSZ wynika, że liczba ofiar zamachu wzrosła do siedmiu, dziesięć kolejnych osób jest rannych. Napastnik został zidentyfikowany jako 21-letni Alkam Khairi, według mediów nie był wcześniej powiązany z żadną organizacją terrorystyczną Według służb medycznych ofiary ataku zginęły na miejscu. Niektórzy ranni są w stanie krytycznym - informują izraelskie media. Pojawiły się tam służby medyczne, które udzielają pomocy potrzebującym. - Widzieliśmy kobietę i czterech mężczyzn z ranami postrzałowymi, nie dawali oznak życia. Potwierdziliśmy ich śmierć. Trzy kolejne osoby z poważnymi ranami trafiły do szpitala - mówił ratownik Fadi Dekidek, cytowany przez "Jerusalem Post". Wśród rannych jest też 14-latek w stabilnym stanie oraz dwóch starszych mężczyzn w stanie krytycznym. Według telewizji Keszet 12, wśród rannych są dzieci. "Policja nie uwierzyła w doniesienia o strzelaninie" Portal podał, powołując się na jednego z pracowników synagogi podał, że "policja nie przyjeżdżała na miejsce zdarzenia przez 20 minut, ponieważ nie uwierzyli zgłaszającym, że padły strzały". Policja poinformowała, że na miejsce ataku wysłano kilkudziesięciu funkcjonariuszy, 21-latek w trakcie ucieczki zaczął strzelać do policjantów, którzy odpowiedzieli ogniem, zabijając terrorystę. - To jeden z najpoważniejszych ataków, z jakimi mieliśmy do czynienia w ostatnich latach. Z tego, co obecnie wiadomo, terrorysta działał sam. Policjanci kontynuują przeszukiwanie terenu - powiedział szef policji dystryktu jerozolimskiego Doron Turgeman. Na miejsce przybył też szef izraelskiego MON Itamar Ben-Gvir, który spotkał się z rozwścieczonym tłumem. Gdy przemawiał, dało się słychać okrzyki: "Zaufaliśmy ci, to się stało na twojej warcie", czy "śmierć terrorystom". Media: Za zamach w Jerozolimie odpowiedzialny jest Hamas Z nieoficjalnych doniesień wynika, że terrorysta był członkiem polityczno-militarnej fundamentalistycznej organizacji palestyńskiej Hamas. - Ta operacja jest odpowiedzią na zbrodnie dokonaną przez okupanta w Dżeninie i naturalną reakcją na zbrodnicze działania okupanta - powiedział agencji Reutera Hazem Qassem rzecznik Hamasu. "Palestyński Islamski Dżihad również pochwalił atak, ale nie przyznał się do niego" - podał Reuters. Associated Press podaje, że w kilku miejscach w Strefie Gazy ucieszeni zamachem Palestyńczycy wylegli na ulice, a w niektórych miejscowościach na tacach roznoszono słodycze i strzelano w powietrze. W sieci pojawiają się nagrania panikujących ludzi W mediach społecznościowych pojawiają się zdjęcia i nagrania, na których słychać strzały i widać uciekających w panice ludzi. - Serce mi pęka, przesyłam kondolencje rodzinom ofiar, którzy stracili dziś swoich bliskich, a rannym życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Terroryzm nigdy nie może podnieść głowy - powiedział lider opozycji Yair Lapid. Zbigniew Rau: Niewypowiedziane okrucieństwo "Niewypowiedziane okrucieństwo wyrządzone niewinnym modlącym się dzisiaj w Domu Bożym w Neve Yakov w Izraelu. Zdecydowanie potępiam ten barbarzyński akt terroryzmu i łączę się w cierpieniu z rodzinami ofiar. Niech Miłosierny Pan ukoi ich ból" - napisał minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau. USA potępiło atak terrorystyczny Do ataku odniosły się Stany Zjednoczone, które w oficjalnym komunikacie potępiły zamach terrorystyczny. - To jest absolutnie przerażające. Nasze myśli, modlitwy i kondolencje kierujemy do rodzin tych, którzy zginęli w tym odrażającym akcie przemocy. Potępiamy ten rzekomy atak terrorystyczny w najostrzejszych słowach. Nasze zaangażowanie w bezpieczeństwo Izraela pozostaje żelazne - powiedział zastępca rzecznika Departamentu Stanu USA Vedant Patel. Departament Stanu poinformował, że nie zmieni on planów sekretarza stanu USA Antony'ego Blinkena, który ma się udać na Bliski Wschód w niedzielę. Według agencji AP ma on w Izraelu rozmawiać o przyczynach eskalacji napięć w stosunkach palestyńsko-izraelskich i planach nowego, skrajnie prawicowego izraelskiego rządu.