Do ataku doszło w niedzielny poranek, niedaleko Ściany Płaczu, gdy 42-letni bojownik Hamasu, będący zarazem nauczycielem w szkole średniej, otworzył ogień do przechodniów z broni automatycznej. Śmiertelną ofiarą ataku jest młody mieszkaniec Jerozolimy, który w 2017 roku przeniósł się z RPA do Izraela. Był spadochroniarzem-ochotnikiem w Izraelskich Siłach Obronnych i przewodnikiem miejskim. Premier Izraela Naftali Bennett złożył kondolencje rodzinie ofiary i pochwalił służby za szybką reakcję na zdarzenie. Szef rządu przypomniał, że niedzielna strzelanina jest drugim takim aktem po ubiegłotygodniowym ataku terrorystycznym w Jerozolimie, w czasie którego zginęło dwóch funkcjonariuszy straży granicznej. "Heroiczną operacja" Hamas pochwalił atak jako "heroiczną operację" i oznajmił, że sprawca był jego członkiem. Zarazem grupa nie wzięła odpowiedzialności za strzelaninę - zauważa AP. - Opór naszego ludu, realizowany wszelkimi środkami i narzędziami, jest i będzie uzasadniony wobec działań syjonistycznego okupanta, dopóki stawiane przez nas cele nie zostaną osiągnięte, a okupacja naszych świętych miejsc i drogich nam ziem będzie trwała - powiedział rzecznik organizacji Abd al-Latif al-Kanu. Południowoafrykański Zarząd Deputowanych Żydowskich w oświadczeniu przekazał, że jest "zdruzgotany" wiadomością o śmierci byłego członka społeczności żydowskiej Johannesburgu. W 2007 roku organizacja Hamas przejęła od Fatahu, innego palestyńskiego ugrupowania polityczno-wojskowego, kontrolę nad Strefą Gazy.