Protestujący zebrali się w sobotę na placu Europejskim w centrum Tbilisi. Agencja AFP podaje, że mimo deszczu, demonstranci nie zrezygnowali i trzymając w ręku gruzińskie i europejskie flagi, skandowali "Gruzja. Gruzja". Według agencji Reuters na ulice Tbilisi wyszło ok. 50 tys. osób. Protesty w Tbilisi. Tysiące demonstrantów na ulicach Jak przekazał portal Nexta, powołując się na lokalne media, w miejscach, w których zgromadzili się protestujący pojawiają się problemy z dostępem do internetu i siecią telefoniczną. Podano również, że tłum dotarł przed siedzibę rządzącej partii Gruzińskie Marzenia. Na ten moment nie pojawiają się informacje o starciach z obecną na miejscu policją. - Chronimy naszą europejską przyszłości i naszą wolność - mówiła agencji AFP 39-letnia Mariam Meunrgia, która obawia się, że jej kraj "zmierza w kierunku Rosji". - Nie musimy wracać do ZSRR - powiedziała 38-letnia nauczycielka Lela Tsiklauri. Gruzja. Ustawa o agentach zagranicznych. O co chodzi? Ustawa o "przejrzystości wpływów zagranicznych", która bywa nazywana ustawą o "zagranicznych agentach" wywołuje poruszenie wśród mieszkańców Gruzji. Jeśli zostanie przyjęta, organizacje, które otrzymują ponad 20 proc. środków z zagranicy, będą zmuszone zarejestrować się jako "organizacje realizujące interesy obcego mocarstwa", pod groźbą kar finansowych. Protestujący wskazują, że zapisy ustawy podobne są do tych wprowadzonych w Rosji, a te wykorzystywane są przez Kreml do gnębienia opozycji. 1 maja gruziński parlament zatwierdził w drugim czytaniu projekt ustawy. Mimo apeli ze strony UE czy USA partia Gruzińskie Marzenie, która ma większość w parlamencie nie zamierza rezygnować z ustawy. W piątek premier Irakli Kobachidze ponownie przekazał, że rząd popiera ustawę. Źródło: AFP, Reuters --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!