Rządzący w Wenezueli Nicolas Maduro, który zdaniem opozycji sfałszował niedawne wybory prezydenckie, często oskarża przeciwników politycznych o "ataki" na sieć elektryczną. Opozycja odrzuca te oskarżenia. - Po raz kolejny padliśmy ofiarą sabotażu elektrycznego - oświadczył w piątek rano Nanez, nie pokazując jednak dowodów na to twierdzenie. Wenezuela. Gigantyczny blackout w większości kraju. Władze mówią o "sabotażu" Kilka godzin później dostawy prądu zaczęto przywracać, między innymi w niektórych obszarach stolicy, Caracas, a także miast Maracaibo, Valencia, Puerto Ordaz - podała agencja Reutera, powołując się na lokalne źródła. Szef MSW Diosdado Cabello powiedział w państwowej telewizji, że zasilanie będzie przywracane stopniowo, poczynając od Caracas. Blackout zakłócił pracę państwowego koncernu naftowego PDVSA, w tym jego największego terminala załadunku tankowców w Puerto Jose, przez który przechodzi około 70 proc. wenezuelskiego eksportu ropy - podał Reuters. W reakcji na brak prądu mieszkańcy zaczęli gromadzić paliwo i żywność. Mieszkanka miasta Barquisimeto na zachodzie kraju Alexa Rivas powiedziała Reuterowi, że przed tamtejszymi stacjami benzynowymi ustawiły się pięciokilometrowe kolejki pojazdów. Wybory prezydenckie w Wenezueli 2024. Masowe protesty, tysiące zatrzymanych Władze w Caracas ogłosiły Maduro zwycięzcą wyborów prezydenckich z 28 lipca, ale nie przedstawiły dowodów w postaci dokumentów z głosowania. Opozycja opublikowała natomiast akta sugerujące, że przytłaczającą większością głosów wygrał jej kandydat Edmundo Gonzalez Urrutia. Po wyborach w kraju wybuchły masowe protesty, brutalnie tłumione przez policję. Według danych oficjalnych podczas protestów zginęło co najmniej 27 osób, a około 2,4 tys. zostało zatrzymanych. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!