Ubyło 800 tysięcy Japończyków. Największy spadek populacji w historii
W ubiegłym roku liczba Japończyków i Japonek zmniejszyła się o ponad 800 tys. - wynika z opublikowanych w środę rządowych danych. To nowy rekord w azjatyckim kraju, który ze stale kurczącą się populacją boryka się już od czternastu lat.

Po raz pierwszy liczba obywateli spadła we wszystkich 47 japońskich prefekturach. Więcej ludzi zamieszkało jedynie w Tokio, które jest najludniejszym obszarem metropolitalnym świata. Stało się to jednak wyłącznie dzięki napływowi do miasta cudzoziemców. Japończyków wszędzie robi się coraz mniej.
Jak poinformowało ministerstwo spraw wewnętrznych i komunikacji, w 2022 roku zmarło niespełna 1,6 mln mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni, na świat przyszło zaś zaledwie 772 tys. dzieci. Ubiegłoroczny spadek o 801 tys. osób był największy w historii statystyk demograficznych, prowadzonych od 1968 roku. Wyznaczył on także nowy rekord oraz czternasty rok z rzędu, w którym liczba obywateli spadła.
Drugie najstarsze społeczeństwo
Według Banku Światowego japońskie społeczeństwo jest drugim najstarszym na świecie. Proporcjonalnie więcej osób po 65. roku życia mieszka tylko w księstwie Monako. Starzenie się społeczeństwa jest skutkiem rosnącej średniej długości życia oraz spadającej dzietności.
Do tego ostatniego przyczyniają się rosnące koszty życia przy jednoczesnym zahamowaniu wzrostu realnych płac. Podobnie jak w innych wysoko rozwiniętych krajach w Japonii coraz więcej kobiet odkłada zajście w ciążę na rzecz kariery zawodowej i edukacji. Skutki niskiego przyrostu naturalnego potęguje fakt, że Japończycy i Japonki żyją coraz dłużej. Oznacza to, że rosnącą rzeszę osób starszych utrzymuje ciągle kurcząca się liczba obywateli w wieku produkcyjnym.
Do 2065 roku populacja Kraju Kwitnącej Wiśni ma spaść z obecnych 125 mln - z czego 122 mln stanowią posiadacze japońskiego obywatelstwa - do 88 mln. Władze obawiają się, że negatywnie wpłynie to na rozwój ekonomiczny Japonii, która dziś jest trzecią największą gospodarką świata - po Stanach Zjednoczonych i Chinach.
Premier: Teraz albo nigdy
- Nasz kraj znalazł się na krawędzi możliwości utrzymania funkcjonowania społeczeństwa - powiedział premier Fumio Kishida zwracając się w styczniu do parlamentarzystów. Jak dodał, nowa polityka sprzyjająca większej liczbie narodzin musi zostać wprowadzona "teraz albo nigdy".
Szef rządu zapowiedział podwojenie wydatków na inicjatywy mające zwiększyć przyrost naturalny. W czerwcu jego gabinet poinformował, że na wsparcie dla młodych osób i rodzin chcących mieć dzieci przeznaczy równowartość 25 mld dolarów. Kilka miesięcy temu rozszerzono też program oferujący pieniądze rodzinom, które wyprowadzą się z Tokio na prowincję, co ma przeciwdziałać wyludnianiu się mniejszych miejscowości.
Komentując w środę najnowsze dane demograficzne rzecznik rządu Hirokazu Matsuno przyznał, że postępujący spadek liczby nowo narodzonych dzieci prowadzi do problemów społecznych, gospodarczych i obciąża opiekę społeczną. Zapowiedział też kolejne reformy rynku pracy mające zachęcać kobiety i osoby starsze do podejmowania zatrudnienia.
Jak napisała w komentarzu agencja informacyjna Kyodo, niepokojący trend demograficzny wymaga od rządzących pilnej reakcji: przeciwdziałania spadającemu wskaźnikowi urodzeń i zwiększenia zatrudnienia kobiet i młodzieży. "Bezprecedensowe" środki zapowiedziane przez premiera mogą być wysiłkiem ostatniej szansy w celu powstrzymania spadku liczby ludności do 2030 roku - oceniła. Według Kyodo istnieją jednak wątpliwości, czy rządowe działania - będące głównie rozwinięciem już istniejących rozwiązań - będą skuteczne.
Rozwiązaniem nie stosowanym dotychczas na dużą skalę jest otwarcie kraju na imigrację. W ostatnich latach władze w Tokio nieco rozluźniły restrykcyjne przepisy imigracyjne, a z ministerialnych danych wynika, że w ubiegłym roku po raz pierwszy od trzech lat wzrosła liczba mieszkających w Japonii cudzoziemców. Jest ich dziś blisko 3 mln.
Narodowy Instytut Badań nad Populacją i Ubezpieczeniami Społecznymi szacuje, że do 2070 roku liczba obcokrajowców w obecnie relatywnie jednolitym etnicznie kraju wzrośnie z niespełna 2,5 proc. do 10 proc. Niektóre z władz lokalnych już dziś zabiegają o pracowników z innych części Azji, ale Japończycy z niechęcią odnoszą się do perspektywy masowej imigracji.
Z Bangkoku dla Interii Tomasz Augustyniak