- To niecałe 150 kilometrów w linii prostej z Afryki. Gibraltar jest mocno strzeżony, enklawy hiszpańskie - Ceuta i Melilla w Afryce też, droga do Wysp Kanaryjskich jest więc najkrótszą i najprostszą drogą do Unii Europejskiej z Afryki - tłumaczy Jerzy Dudek. Od września pogoda sprzyja, ocean jest spokojniejszy, łatwiej się przedostać. To istotne, bo sama podróż jest bardzo niebezpieczna. Każdego roku toną tysiące ludzi. 11 tysięcy mieszkańców, z czego 3 tysiące to imigranci - Była taka sytuacja, że jednego dnia na wyspę Hierro przypłynęło pół tysiąca osób w sześciu drewnianych łodziach. Kanaryjczycy poczuli się wtedy podobnie do Włochów. Chodzi o Lampedusę, na którą jednego dnia przypłynęło więcej imigrantów niż wyspa liczy mieszkańców. Na 11 tysięcy mieszkańców wyspy Hierro obecnie jest 3 tysiące imigrantów - mówi Interii Wojciech Sikorski z serwisu NaKanarach.pl. To na Hierro i Lanzarote przypłynęło najwięcej ludzi. Na te najbardziej "turystyczne" wyspy, czyli Teneryfę, Gran Canarię i Fuerteventurę też docierają - głównie z Maroka i Senegalu. Zdarzało się, że turyści, siedząc na plaży, byli świadkami docierających łodzi z uciekinierami z Afryki. Większość jest natychmiast przejmowana przez straż przybrzeżną i trafia do centrum dla uchodźców, gdzie zaczynają się procedury. Przybywający to głównie młodzi mężczyźni, połowa z nich podaje się za nieletnich. - Władze Hiszpanii muszą utrzymywać osoby nieletnie, a że uciekinierzy nie mają przy sobie dokumentów, to trzeba przeprowadzać nawet badania gęstości kości, by stwierdzić, czy imigrant rzeczywiście nie skończył 18 lat - tłumaczy Wojciech Sikorski. Młodociani automatycznie trafiają pod opieką rządu. Hiszpania żyje z turystyki. Nie może sobie pozwolić na złą prasę Sytuacja na Wyspach Kanaryjskich to ból głowy Madrytu. Co rok przybywa tam kilkadziesiąt milionów turystów, wśród nich Polacy. - Hiszpanie żyją z turystyki, nie mogą sobie pozwolić na złą prasę, na relacje, że jest niebezpiecznie. Dlatego przypływających łodziami od razu kierują do centrum dla uchodźców i stamtąd większość przybyłych transportują na kontynent, do Hiszpanii. Uciekinierzy z Afryki i tak wolą jechać do Niemiec, Francji czy na Wyspy Brytyjskie. Hiszpania jest przystankiem, bo nic nie oferuje - zaznacza Jerzy Dudek. Chodzi o wszelkiego rodzaju pomoc od państwa. Jeśli przybyli są francuskojęzyczni, to chcą jechać do Francji. Jeśli mówią po angielsku, to liczą, że dotrą na Wyspy Brytyjskie. W czasie pandemii imigranci byli umieszczani w czterogwiazdkowych hotelach. Wtedy mieliśmy do czynienia ze szczytem napływu uciekinierów. - Proszę sobie wyobrazić kilkuset mężczyzn rozmieszczonych w hotelach, były zatargi i dochodziło do bijatyk - relcjonuje nasz rozmówca. Nowe centra recepcyjne Premier Hiszpanii Pedro Sanchez domaga się pomocy unijnej w sprawie imigrantów. Budowane są nowe ośrodki. Po prostu ma gdzie umieszczać takiej liczby ludzi. Na El Hierro powstanie budynek recepcyjny za kilka milionów euro. Burmistrz miejscowości Mogan na Gran Canarii, Onalia Bueno, po protestach mieszkańców wściekłych z powodu kradzieży, przywiozła imigrantów do... lokalnych władz na wyspie. Władze archipelagu chcą pieniędzy na utrzymanie uciekinierów czy choćby pogrzeby tych, którzy zginęli na morzu. Joanna Dressler