Jeszcze przed świętami doszło do sytuacji, podczas której Straż Graniczna, przeprowadzająca kontrolę u pasażerów, którzy przylecieli z Aten, odkryła, że nie są oni tymi, za których się podają. 19- i 27-latek w trakcie legitymowania na lotnisku w Katowicach-Pyrzowicach okazali sfałszowane dowody osobiste. Zawierały one polskie imiona i nazwiska, a zatrzymani próbowali podawać się za mężczyzn o nazwiskach "Kaczmarek" i "Dziedzic". Jak się jednak szybko okazało, obaj nie potrafili nawet prawidłowo się przedstawić, posługując się jedynie językiem arabskim. W związku z tym, że rzekomi Polacy nie władali "ojczystym" językiem, czynności służbowe musiały zostać przeprowadzone z udziałem tłumacza języka arabskiego. Według relacji obu podróżnych za podróż do Polski z Syrii mieli oni zapłacić przemytnikom ludzi po 13 tys. euro. Przekazali również, że w następnym kroku mieli udać się do Holandii, gdzie planowali złożyć wnioski o azyl. Jak można się domyślać, nie mieli oni ważnych wiz ani żadnych innych dokumentów uprawniających ich do pobytu w strefy Schengen. Migranci na lotnisku w Katowicach. Mieli nazwiska polskich gwiazd To jednak nie pierwszy tego typu przypadek. Od początku roku takich podróżnych przylatujących z Aten na lotnisko Pyrzowice miała być ponad setka. - Z tego 132 to Syryjczycy, po trzy osoby z Mołdawii i Palestyny, po dwie z Erytrei i Iranu, a po jednej z Nepalu, Etiopii, Iraku, Indii i Ukrainy - przekazał mjr Szymon Mościcki, rzecznik Śląskiego Oddziału Straży Granicznej, cytowany przez "Rzeczpospolitą". Co jednak ciekawe, w fałszywych paszportach czy dowodach osobistych często widnieją polskie nazwiska, które kojarzyć się mogą ze znanymi na naszym podwórku osobami z szeroko pojętego show biznesu. Przykładowo - spośród trzech Syryjczyków, których nakryto na tym procederze w październiku, jeden miał polski dowód osobisty, drugi - węgierski, a trzeci - portugalski, jednak nazwiska w nich umieszczone pozostały polskie. I tak z ich treści można było wyczytać, że okazujący dokumenty nazywają się kolejno: "Krzysztof Szpak", "Michał Maleńczuk" i "Marek Piaseczny". Migranci na polskich lotniskach. "Zorganizowany proceder" Jak przekazał "Rzeczpospolitej" jeden z funkcjonariuszy, nierzadko zdarza się, że zatrzymana osoba ma wyraźnie arabskie rysy, śniadą cerę, ale polskie nazwisko w dowodzie wystawionym przez, przykładowo, prezydenta Zgierza. - To z daleka pachnie przekrętem - dodaje. Zdarzenia tego typu mają mieć miejsce nie tylko na jednym lotnisku, ale także na w Krakowie-Balicach, choć tam dzieje się to rzadziej. Tam z kolei w tym roku zatrzymano 42 cudzoziemców, którzy nielegalnie dostali się z Grecji na sfałszowanych dokumentach. 32 z nich to Syryjczycy. - Cyklicznie zatrzymujemy takich cudzoziemców przylatujących z Grecji. To jeden ze sposobów nielegalnego przekraczania granicy. Wygląda to na zorganizowany proceder - ocenia mjr Dorota Kądziołka, rzeczniczka Karpackiego Oddziału Straży Granicznej. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!