- Prezydent Stanów Zjednoczonych ma znaczące kompetencje w sferze polityki zagranicznej. Reprezentuje państwo w stosunkach międzynarodowych, negocjuje traktaty i kreuje kierunki polityki zagranicznej we współpracy z własną administracją: sekretarzem stanu i sekretarzem obrony. Jednak w kwestiach wymagających roli prawotwórczej, prezydent musi liczyć się ze zdaniem Kongresu - podkreśla prof. Paweł Laidler z Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ. I wyjaśnia: - Senat ratyfikuje traktaty, a niektóre umowy międzynarodowe wymagają wprowadzenia dodatkowej legislacji, co jest domeną całego Kongresu. Ponadto zagadnienia dotyczące bezpieczeństwa narodowego, które też dotykają sfery polityki zagranicznej, są dziś realizowane przez szereg instytucji szczebla federalnego, a nie przez samego prezydenta. I co najważniejsze, wszelkie działania związane z realizacją polityki zagranicznej przez prezydenta wymagają wsparcia finansowego, co oznacza, że pośrednio to Kongres asygnuje te działania poprzez udzielenie wsparcia finansowego. Kto może znieść wizy dla obywateli Polski Działania te mogą sprowadzać się do wysyłania wojsk za granicę, podjęcia innych akcji militarnych czy realizacji umów międzynarodowych. Prezydent USA, zwraca uwagę nasz rozmówca, nie jest zatem samotnym wilkiem, ponieważ w systemie równowagi współdziała z władzą ustawodawcą, a niekiedy musi również postępować wedle interpretacji konstytucji nakreślonej przez władzę sądowniczą, głównie przez Sąd Najwyższy. Prezydent Stanów Zjednoczonych może zatem mówić np. o istotnym dla Polaków zniesieniu wiz - w razie zwycięstwa tematowi obiecał "przyjrzeć" się Donald Trump - czy podpisywaniu umów militarnych lub ekonomicznych, ale jego rola ogranicza się do negocjacji lub inicjacji politycznych działań w konkretnej sprawie w Kongresie. Bo dopiero tam postulaty lub polityczne zapowiedzi mogą zostać zatwierdzone. - Wizy są tego najlepszym przykładem. Włączenie Polski do ruchu bezwizowego leży w gestii Kongresu, który musiałby zmienić prawo w tym zakresie, na co się nie zanosi. Prędzej uda się osiągnąć wymagany pułap odrzuceń wizowych i wtedy automatycznie staniemy się częścią tego systemu bezwizowego. To może nastąpić w ciągu dwóch lat i proszę mi wierzyć, usłyszymy wówczas, że to prezydent, ktokolwiek nim będzie, "załatwił" nam zniesienie wiz, choć prawda będzie zupełnie inna - tłumaczy prof. Paweł Laidler. Współpraca Warszawy z Waszyngtonem Często słyszymy z ust polityków, że Polska i Stany Zjednoczone są dla siebie ważnymi sojusznikami. W praktyce główne obszary współpracy Warszawy z Waszyngtonem obejmują - za Ministerstwem Spraw Zagranicznych - działania na rzecz bezpieczeństwa i obrony, ścisłe relacje gospodarcze, bezpieczeństwo energetyczne czy aktywność na polu promocji demokracji. Najważniejsze punkty obopólnych relacji to współpraca militarna w ramach NATO i gospodarcza, realizowana poprzez relacje USA z UE i stosunki bilateralne. - Wydaje się, że amerykańska pomoc militarna mogłaby być większa, zwłaszcza teraz, gdy dyskutuje się o napiętych relacjach międzynarodowych i zagrożeniu bezpieczeństwa. Z drugiej strony warto docenić obecność wojsk amerykańskich w regionie, ponieważ dowodzi to temu, że wydarzenia na Ukrainie nie są zupełnie bagatelizowane przez USA. Współpracujemy na płaszczyźnie instytucjonalnej, ale też poprzez wzajemne wspieranie inicjatyw zmierzających do ograniczenia zagrożenia terrorystycznego i ze strony państw destabilizujących pokój na świecie. Dotyczy to zwłaszcza konfliktu na Ukrainie oraz wojny w Syrii - wylicza prof. Paweł Laidler. Na razie jednak, uważa prawnik i politolog z UJ, więcej jest retoryki niż konkretnych działań ze strony naszego partnera, co - przede wszystkim - wynika z mało zdecydowanej polityki USA w przypadku Ukrainy i Syrii. - Natomiast współpraca gospodarcza - podkreśla nasz rozmówca - rozwija się prawidłowo, tutaj kwestie polityki codziennej nie mają tak wielkiego wpływu. Interesy ekonomiczne napędzają bowiem możliwość współpracy na innych szczeblach: kulturowym czy społecznym - dodaje. "Dynamika współpracy gospodarczej w ostatnich latach między Polską i Stanami Zjednoczonymi z obrotami handlowymi przekraczającymi 10 mld USD jest zadowalająca" - ocenił wiceminister spraw zagranicznych Leszek Soczewica podczas lipcowego spotkania z gubernatorem Nevady Brianem Sandovalem. Wiceszef polskiej dyplomacji wyraził nadzieję, że "trwające negocjacje TTIP oraz misje gospodarcze, takie jak misja biznesu amerykańskiego z Nevady w Polsce, a także polskie misje do USA, przyczynią się do intensyfikacji relacji handlowo-inwestycyjnych w kolejnych latach". Połajanka Baracka Obamy na szczycie NATO Pamiętamy, jak Barack Obama podczas szczytu NATO w Warszawie wyraził w rozmowie z Andrzejem Dudą "troskę" związaną ze sporem wokół Trybunału Konstytucyjnego. Czy powinniśmy się spodziewać podobnych reakcji ze strony Hillary Clinton lub Donalda Trumpa na wydarzenia w Polsce w przyszłości? - Reagowanie na sprawy wewnętrzne innych państw, choć jest to oczywiście sporne z punktu widzenia suwerenności podmiotów w stosunkach międzynarodowych, było, jest i będzie realizowane przez głowy państw, zwłaszcza tych, które mają większy wpływ na to, co dzieje się w świecie. Amerykańscy prezydenci krytykują zatem państwa, w których - ich zdaniem - nie są realizowane podstawowe założenia zasady rządów prawa, ale sytuacja taka ma rzadko miejsce i powinna być rozumiana w wymiarze politycznym; tu ważniejsza jest retoryka, a nie samo działanie - tłumaczy rozmówca Interii. Co prezydent USA mówił o Trybunale Konstytucyjnym? Trump vs. Clinton. Czego się spodziewać? Czy, znając możliwości i ograniczenia prezydenta, relacje Stanów Zjednoczonych z Polską mogą ulec zmianie na wypadek zwycięstwa Donalda Trumpa lub Hillary Clinton? - Trudno przewidzieć, co się stanie, gdy wygra Donald Trump, ponieważ nie ma on jasnej i sprecyzowanej wizji polityki zagranicznej. Jego specyficzny stosunek do Rosji i Syrii powoduje, że Europa, a w tym Polska, obawia się złagodzenia stosunków Białego Domu z Władimirem Putinem czy Baszarem al-Asadem. Pamiętajmy jednak, że współpracownicy Donalda Trumpa mówią innym głosem niż sam kandydat, co dobitnie pokazuje znaczny rozdźwięk między tym, co ewentualnie chciałby zrobić Donald Trump, a co uważa establishment polityczny Republikanów - zaznacza prof. Paweł Laidler. Według sondaży znacznie większe szanse na zwycięstwo ma jednak Hillary Clinton. Doświadczenie międzynarodowe kandydatki Demokratów pozwala na przewidzenie kierunków polityki zagranicznej USA pod jej - ewentualną - wodzą. Niekoniecznie ograniczyłaby się do jednak roli kontynuatorki polityki Baracka Obamy. W ocenie licznych amerykańskich ekspertów, w porównaniu z obecnym prezydentem, Hillary Clinton jest "jastrzębiem", co mogłoby przełożyć się na bardziej konfrontacyjne relacje z Iranem czy Rosją. Zdecydowanie większą powściągliwość ws. sporu z Moskwą deklaruje Donald Trump. Kandydat Republikanów w rozmowie z "New York Timesem" chlapnął nawet, że w razie ataku Rosji na kraje bałtyckie, sprawdzi "czy spełniają swoje obowiązki wobec Ameryki" (chodziło o państwa, które nie przeznaczają 2 proc. PKB na obronność - przyp. red), zanim zdecyduje się udzielić pomocy. Tym samym 70-letni miliarder podważył art. 5 Paktu Północnoatlantyckiego. Polski zabraknie na czele zainteresowań USA - Natomiast stosunki polsko-amerykańskie za ewentualnej prezydentury Hillary Clinton będą nadal poprawne, bo - jak wspomniałem wcześniej - za dużo jest istotnych powiązań gospodarczych oraz społeczno-kulturowych, natomiast Polska, podobnie jak za czasów Baracka Obamy, nie będzie najważniejszym strategicznie sojusznikiem USA w Europie, ponieważ Europa Środkowo-Wschodnia nie będzie otwierała listy zainteresowań politycznych USA - uważa prof. Paweł Laidler. I dodaje: - Oczywiście trzeba pamiętać, że to co dzieje się w stosunkach międzynarodowych jest uzależnione nie tylko od personaliów, ale głównie od wydarzeń zewnętrznych, dlatego to, jaka będzie polityka zagraniczna przyszłego prezydenta USA zależeć będzie od rozwoju sytuacji na Ukrainie i na Bliskim Wschodzie. A to, że Donald Trump spotkał się z Polonią nie musi oznaczać, że Polska stanowiłaby dla niego ważne odniesienie w polityce zagranicznej.