Brytyjskie media alarmują, że Tamiza, druga pod względem długości rzeka w Wielkiej Brytanii, wyschła i skróciła się o kilka kilometrów. Źródliska Tamizy leżą na wzgórzach Cotswolds o maksymalnej wysokości 330 m n.p.m. w hrabstwach Glocestershire i Oxfordshire. Eksperci: Taka sytuacja zdarza się po raz pierwszy Media w Wielkiej Brytanii obiegły alarmujące zdjęcia zrobione w pobliżu Somerford Keynes nieopodal miasta Cirencester w dystrykcie Cotswold w hrabstwie Gloucestershire, na których widać kilkumetrowej szerokości koryto Tamizy całkowicie pozbawione wody. Zamiast zazwyczaj płynącego tu sporego strumienia, będącego początkiem Tamizy, zostało suche dno usłane kamieniami. Gdzieniegdzie, zwłaszcza pod niewielkimi mostami, pozostały jedynie niewielkie kałuże wody. Eksperci zajmujący się rzekami są zaskoczeni i twierdzą, że z taką sytuacją spotkali się po raz pierwszy - informuje dziennik "The Guardian". Telewizja CNN cytuje ekspertów funduszu rzecznego Rivers Trust, działającej w Wielkiej Brytanii i Irlandii organizacji, którzy twierdzą, że z powodu suszy początek rzeki przesunął się o osiem kilometrów w dół. Rzeka jest więc odsunięta od swoich źródlisk aż do wsi Somerford Keynes, poniżej której "przepływ jest słaby i ledwo dostrzegalny". "To, co widzimy u źródła Tamizy, jest symbolem sytuacji, z którą mamy do czynienia w całym kraju teraz i będziemy mieć w przyszłości" - stwierdziła w oświadczeniu Christine Colvin, rzeczniczka Rivers Trust. Jak stwierdziła susze stanowią obecnie poważne zagrożenie dla rzek i ekosystemu. A Rob Collins, dyrektor naukowy w Rivers Trust dodał, że częstotliwość i dotkliwość susz będzie się w przyszłości nasilać. Nie wiadomo, kiedy wróci woda w Tamizie Południowa Anglia odnotowała - według mediów - najbardziej suchy lipiec od 1836 roku. Meteorolodzy twierdzą, że było tam 17 proc. opadów. Statystyki Met Office wykazały z kolei, że lipiec tego roku był najsuchszym lipcem dla Anglii od 1935 roku. Zaś we wschodniej, południowo-wschodniej i południowej Anglii według tego samego źródła miniony miesiąc miał być w ogóle najsuchszym lipcem w historii. Cały kraj miał w tym czasie średnio tylko 35 proc. opadów, co oznacza około 23 mm deszczu. W Wielkiej Brytanii wprowadzane są w coraz większej liczbie miejscowości zakazy podlewania. Jednocześnie synoptycy z biura meteorologicznego Met Office ostrzegają, że to nie koniec fali upałów. I choć słońce w sierpniu grzeje słabiej, to i tak sytuacja nie polepszy się - ich zdaniem - znacznie. Jedna z najsłynniejszych polskich rzek wyschła. Przerażające zdjęcia Według ekspertów nie jest też jasne, kiedy na ośmiokilometrowym odcinku Tamizy u jej źródeł, znowu zacznie płynąć woda. Brytyjskie Centrum Ekologii i Hydrologii poinformowało, jak rozległa część kraju jest zagrożona suszą. East Anglia i Kent zaliczono do najsurowszej kategorii "ekstremalnej suszy", a na przykład Devon oceniony został jako "bardzo suchy". Kornwalia, środkowa Anglia, północna Walia, wschodnia Szkocja i część północno-wschodniej części kraju miały "umiarkowanie suche" sześć miesięcy, ale zdaniem ekspertów może się to jeszcze zmienić, jeśli opady nadal będą mieć intensywność poniżej średniej. Narasta obawa o braki wody w kranach Coraz bardziej narasta niepokój o zasoby wody pitnej, m.in. w Londynie. Tym bardziej, że firma wodociągowa Thames Water ogłosiła, ze ogromny zakład odsalania wody morskiej w Beckton we wschodnim Londynie jest obecnie nieczynny z powodu awarii, która może być usunięta najwcześniej na początku... przyszłego roku. Zakład został zbudowany w 2010 roku za 250 milionów funtów, aby produkować do 100 mln litrów świeżej wody do picia i celów higienicznych na wypadek suszy. Firma podała jedynie, że obecnie trwa usuwanie awarii i przygotowywanie uruchomionego 12 lat temu zakładu do ponownego otwarcia. Zamiast zaopatrywać nawet milion ludzi w wodę, bezużyteczny zakład boryka się z awarią - podkreślają brytyjskie media i to w czasie, kiedy jest najbardziej potrzebny. Włochy: Najgorsza susza od 70 lat. Wysycha rzeka Pad Spółka wodociągowa Thames Water spotkała się także z krytyką w związku z tym, że dotąd nie wprowadziła zakazu używania węży ogrodowych i podlewania ogródków. Zamiast tego dostawca wody prosi o rozważne korzystanie z kranówki, m.in. zakręcanie kurków podczas... mycia zębów. W tym tygodniu inna spółka wodociągowa South East Water ogłosiło, że hrabstwa Kent i Sussex będą objęte zakazem podlewania z węży od 12 sierpnia do odwołania. Za złamanie zakazu będzie grozić 1000 funtów grzywny. Z kolei w ubiegłym tygodniu kolejny dostawca wody - Southern Water - poinformował, że Hampshire i Isle of Wight będą objęte podobnymi obostrzeniami od piątku - pisze "The Guardian".