Niespokojnie w Chińskim Tajpej. W głosowaniu na forum parlamentu przeszła propozycja większości złożonej z dwóch partii opozycyjnych względem głowy państwa. Nowe prawo zakłada większą kontrolę izby nad działaniami centralnego rządu. Procedowanie ustawy spotkało się z reakcją obywateli. Tysiące osób wyszło na ulice stolicy. Prezydent Tajwanu z mniejszymi kompetencjami? Plan dwóch formacji zakładał ograniczenie uprawnień prezydenta. Te są szerokie - na Tajwanie obowiązuje system polityczny podobny do tego w Stanach Zjednoczonych. Prezydent Lai Ching-te wywodzący się z Demokratycznej Partii Postępowej (DPP) nie chce ustąpić przed chińskimi żądaniami. Pekin postrzega wyspę jako separatystyczny twór, nie uznając głowy państwa. W napiętej atmosferze postanowiono, że prezydent ma regularnie składać sprawozdania przed parlamentem, a pracownikom rządowym grozi kara za lekceważenie izby. Ustawodawcy zapisali sobie prawo zwrócenia się do wojska, osób lub firm prywatnych o dostęp do informacji. Zamieszki w parlamencie. Poszło o kontrowersyjną ustawę Procedowanie ustawy doprowadziło do prawdziwego zamieszania. Posłowie DPP rzucali w przeciwników papierowymi samolotami oraz workami na śmieci. - Możecie okupować parlament, ale nie opinię publiczną - mówił jeden z przedstawicieli ugrupowania. Wobec zwolenników nowego prawa padły oskarżenia o bycie "chińskimi marionetkami". Posłowie Kuomintangu oraz niewielkiej Tajwańskiej Partii Ludowej bronili się przed zarzutami. "Der Spiegel" przekazał, że wyżsi przedstawiciele Kuomintangu odwiedzali w tym roku Chiny. Stronnictwo argumentowało, że opowiada się za utrzymaniem otwartych kanałów komunikacji z mocarstwem. Źródło: "Der Spiegel" ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!