"W pełni popieramy Turcję, naszego sojusznika w Pakcie Północnoatlantyckim, i nie przestajemy nawoływać do zatrzymania tej nikczemnej ofensywy prowadzone przez reżim Asada, Rosję oraz siły wspierane przez Iran" - napisano w komunikacie podpisanym przez rzeczniczkę amerykańskiej dyplomacji, Morgan Ortagus. "Rozważamy obecnie najbardziej optymalne sposoby przyjścia Turcji z pomocą. Jest to nieodzowne w obliczu kryzysu, z jakim się zetknęła" - zaznaczono w oświadczeniu. Wcześniej w czwartek, gdy szacunki dotyczące strat tureckich nie przekraczały jeszcze 10 zabitych, stała przedstawicielka USA przy Sojuszu Atlantyckim Kay Bailey Hutchison zaapelowała do władz w Ankarze, by zrezygnowały z zakupu rosyjskich systemów obrony przeciwrakietowej S-400. "Mogli się przekonać, jaka jest Rosja naprawdę i na własne oczy zobaczyć, co teraz czyni. Jeśli zaś pozwala sobie na atakowanie tureckich żołnierzy, to sprawa ta powinna wziąć górę nad tym, co ewentualnie łączy Turcję i Rosję" - powiedziała przedstawicielka dyplomacji USA. W swej wypowiedzi amerykańska ambasador użyła sformułowania "niegdyś silne", gdy mówiła o sojuszu i partnerstwie Stanów Zjednoczonych z Turcją - pisze w komentarzu francuska agencja AFP. "Ryzyko eskalacji rośnie" O natychmiastowe zaprzestanie natarcia zaapelował do Rosji i Syrii również sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. W nocy z czwartku na piątek odbył od rozmowę telefoniczną z szefem tureckiej dyplomacji Mevlutem Cavusoglu. "Sekretarz Stoltenberg potępił w swej rozmowie z szefem tureckiego MSZ prowadzone na oślep w prowincji Idlib syryjskie i rosyjskie naloty bombowe. Wezwał do przestrzegania prawa międzynarodowego i wsparcie ONZ w wysiłkach na rzecz uregulowania konfliktu" - podała rzeczniczka NATO, Oana Lungescu. W podobnym duchu wypowiedział się sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres. Rzecznik organizacji Narodów Zjednoczonych Stephane Dujarric poinformował, że Guterres "jest głęboko zatroskany rozwojem sytuacji w prowincji Idlib i zabiciem kilku dziesiątków żołnierzy tureckich. "Apelując o natychmiastowe zawieszenie działań, sekretarz generalny czyni tak powodowany troską o sytuację ludności cywilnej" - podkreślił rzecznik. "Bez podjęcia pilnych działań ryzyko dalszej eskalacji będzie rosło z godziny na godzinę" - ostrzegł Antonio Guterres. "Rzeczowa i konkretna odpowiedź" Turcji Władze Turcji podały w nocy z czwartku na piątek, że w wyniku nalotów przeprowadzonych w czwartek przez siły syryjskie w Idlibie zginęło w 33 tureckich żołnierzy. "Po wydarzeniach, jakie miały miejsce w czwartek i kolejnym ostrzale naszych jednostek, władze Turcji zdecydowały, że rządowe siły zbrojne Syrii będą traktowane jako siły wroga" - powiedział w piątek rzecznik prasowy Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, Omer Çelik, który jest zarazem ministrem odpowiedzialnym za negocjacje przedakcesyjne Turcji z Unią Europejską. Jego wypowiedź cytuje w piątek na swym portalu turecki dziennik "Sabah". Zgodnie z informacjami opublikowanymi przez dziennik, artyleria turecka zlikwidowała syryjski konwój wojskowy, jadący międzynarodową drogą M-5 "Północ-Południe". Wcześniej tureckie czynniki wojskowe podały, że prowadzony jest intensywny ostrzał artyleryjski celów, o których wiadomo, że należą do rządu Syrii. "Wszystkie znane nam cele związane z rządem syryjskim są aktualnie ostrzeliwane przez tureckie jednostki wsparcia powietrznego i lądowego" - oświadczył dyrektor ds. komunikacji społecznej w tureckim ministerstwie obrony Fahrettin Altun. Jak podkreślił, władze Turcji postanowiły dać "rzeczową i konkretną odpowiedź" na wcześniejszy atak rządu syryjskiego na tureckie oddziały walczące w syryjskiej prowincji Idlib. Już milion uchodźców Turcja, która wspiera w Syrii antyrządową opozycję, w ostatnich tygodniach wysłała tam tysiące żołnierzy i ciężarówek ze sprzętem wojskowym, aby powstrzymać ofensywę sił prezydenta Baszara el-Asada. Idlib był do niedawna ostatnim bastionem rebeliantów, jednak wspierane przez Rosję siły Asada opanowują kolejne części tej prowincji, wypierając bojowników i zmuszając ludność cywilną do opuszczenia domów. Postępy sił Asada spowodowały masowy exodus ludności cywilnej w kierunku granicy z Turcją. Ostatnie szacunki wskazują, że liczba uchodźców z prowincji Idlib przekroczyła milion.