Spotkanie szefów MSZ Rosji i Białorusi. Dyskutowali o Polsce
- Takie są niestety realia polityczne dzisiejszej polskiej retoryki. Oczywiście te wezwania prowadzą do eskalacji - twierdzi minister spraw zagranicznych Białorusi Siergiej Alejnik, odnosząc się do tematu ewentualnego zamknięcia przez Polskę dwóch przejść granicznych. Temat sytuacji na granicy i kontaktów z naszym krajem był jednym z głównych w trakcie spotkania szefa MSZ Białorusi z jego odpowiednikiem z Rosji.

Do spotkania Siergieja Alejnika z Siergiejem Ławrowem doszło w poniedziałek w Mińsku na Białorusi. Szefowie resortów spraw zagranicznych, jak czytamy w oficjalnych komunikatach, rozmawiali między innymi o rozwoju współpracy pomiędzy obydwoma krajami, a także na temat sytuacji geopolitycznej w Europie Środkowo-Wschodniej.
W trakcie briefingu prasowego minister spraw zagranicznych Białorusi odniósł się także do niedawnej wypowiedzi szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego, który stwierdził, że obecnie rozważana jest możliwość zamknięcia polsko-białoruskich przejść granicznych w związku z narastającym problemem nielegalnej migracji.
Napięte relacje Polski i Białorusi. Szef MSZ o "eskalacji"
Zdaniem Siergieja Alejnika wypowiedź polskiego ministra spraw zagranicznych jest kolejnym potwierdzeniem "hipokryzji" władz w Warszawie, które rzekomo wcześniej przekonywały o potrzebie otwarcia dodatkowych punktów. Jednocześnie, zdaniem szefa białoruskiego MSZ, podjęcie takiej decyzji będzie kolejnym elementem, który negatywnie wpłynie na już napięte relacje pomiędzy obydwoma krajami.
- Takie są niestety realia dzisiejszej polskiej retoryki. Oczywiście te wezwania prowadzą do eskalacji (...) Tu trzeba jasno zrozumieć, że te wezwania i te propozycje są wymierzone nie tylko i nie tyle przeciwko polskim obywatelom i polskim regionom, rozwojowi gospodarczemu polskich regionów, ale raczej przeciwko innym obywatelom Unii Europejskiej - stwierdził.
W dalszej części wypowiedzi Siegiej Alejnik powtórzył propagandowy przekaz mińskiej dyktatury, według którego władze Białorusi w żaden sposób nie wpływają na kryzys migracyjny. Według oficjalnego przekazu powielanego m.in. przez białoruski resort spraw zagranicznych, jest to naturalny ruch ludności, który był już obserwowany w ostatnich latach.
- Musimy jasno zrozumieć, że przepływy migracyjne w żaden sposób nie zależą od takich decyzji. Dziś migranci korzystają z nielegalnych szlaków granicznych, a nie z legalnych przejść. Uciekają z tych krajów, w których sama Polska brała ostatnio udział w operacjach wojskowych - dodał.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!