Komunikat resortu spraw zagranicznych Rosji pojawił się w piątek. Jej adresatem jest japońska ambasada. Kreml stawia sprawę jasno i żąda wycofania się azjatyckiego mocarstwa z organizacji ćwiczeń wojskowych w pobliżu rosyjskiego terytorium. Te - zdaniem Moskwy - miałyby się odbyć w dniach 19-25 lipca na wyspie Hokkaido. Rosja wysłała protest. Chodzi o japońskie ćwiczenia Oficjalnie złożono "ostry protest", wskazując, że "to prowokacja w pobliżu dalekowschodnich granic Rosji". Niedopuszczalny dla Kremla jest fakt, że Tokio zaprosiło do udziału w manewrach "nieregionalne kraje NATO", czyli Niemcy i Hiszpanię. "Postrzegamy taką działalność jako potencjalne zagrożenie" - czytamy w oświadczeniu. Dalej padły słowa o możliwej "niebezpiecznej eskalacji" w regionie Azji i Pacyfiku, jeśli Japonia zdecyduje się na organizację ćwiczeń. MSZ Rosji podało, że jest gotowe na zastosowanie "środków zaradczych" przeciwko azjatyckiemu państwu. Wskazano na możliwość "wzmocnienia zdolności obronnych i chroniących suwerenność kraju". Rosja. Ćwiczenia z Białorusią Nie jest jasne, czy Rosjanie faktycznie wpadli w panikę, czy rozgrywają całą sytuację w znany wszystkim sposób. Nie ulega wątpliwość, że rosyjski reżim sam nieustannie organizuje podobne manewry. Zazwyczaj we współpracy z białoruskim sojusznikiem. Kilkanaście dni temu informowaliśmy o rozpoczęciu drugiego etapu ćwiczeń wojskowych z użyciem taktycznej broni nuklearnej. Moskwa i Białoruś przekazały, że ćwiczenia mają na celu zapewnienie, że żołnierze oraz sprzęty z obu państw będą gotowe do ochrony ich suwerenności i integralności terytorialnej. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!