W piątek Straż Graniczna Łotwy opublikowała nagranie w mediach społecznościowych, na którym widać, jak wygląda podrzucanie ciał migrantów po białoruskiej stronie. "W celu zapobieżenia ewentualnemu nielegalnemu przekroczeniu granicy państwowej, straż graniczna udała się na miejsce zdarzenia i byli świadkami, jak jedna osoba bez oznak życia zostaje przyprowadzona i pozostawiona na ziemi w pobliżu granicy łotewsko-białoruskiej, po chwili położono obok niej kolejną osobę" - napisano na Facebooku. Działania były monitorowane przez strażników, jednak nie pojawiły się żadne aktualizacje. Porzucenie ciał na granicy. Łukaszenka zabiera głos Jeszcze w piątek do sprawy odniósł się białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka. Stwierdził, że sytuacja jest winą Łotyszy. Zaznaczył, że "na terytorium Białorusi codziennie podrzucane są ciała zmarłych uchodźców z terytoriów państw sąsiednich". - Trzeba pokazać temu "cywilizowanemu" światu, jaki jest ich "rajski ogród" - mówił. Według niezależnego białoruskiego portalu Belsat zbieżność w czasie pojawienia się nagrania i słów Łukaszenki może świadczyć o tym, że śmierć imigrantów została wykorzystana przez białoruski reżim w celach propagandowych. Łotwa reaguje na kryzys migracyjny wywoływany przez Białoruś Na granicy Łotwy i Białorusi powstało metalowe ogrodzenie z drutem kolczastym. Zapora jest regularnie forsowana przez nielegalnych migrantów. Według łotewskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych osoby te są często przeprowadzane przez funkcjonariuszy białoruskich służb. Łotewska Straż Graniczna już we wrześniu informowała o możliwych prowokacjach na granicy i nasilonych próbach jej nielegalnego przekraczania. Nie wykluczała, że ze wzrostem napięcia będzie musiała użyć broni. Państwo wpadło także na pomysł wzmocnienia granicy i zapowiedziało nawet jej zaminowanie. ***Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!