Przed głosowaniem, przedstawiciele niektórych landów wyrażali w parlamencie poważne obawy dotyczące negatywnych skutków ustawy, grożąc skierowaniem jej do komisji mediacyjnej, co mogłoby na długo "zamrozić" przepisy umożliwiające posiadanie i sprzedaż marihuany. Teraz, zgodnie z zapowiedziami, ustawa przygotowana przez ministra zdrowia Karla Lauterbacha wejdzie w życie już w przyszłym miesiącu, legalizując konsumpcję, posiadanie w ograniczonych ilościach oraz uprawę marihuany przez dorosłych. To nie jest pełna legalizacja Osoby pełnoletnie będą mogły mieć przy sobie do 25 gramów marihuany do własnego użytku i przechowywać w domu do 50 gramów. Dozwolona będzie własnoręczna uprawa maksymalnie trzech roślin. Od lipca planowane jest zezwolenie na tzw. kluby cannabisowe, które umożliwią uprawę i ograniczony zakup narkotyku. Konsumpcja publiczna zostanie dozwolona w ograniczonym zakresie, z wyłączeniem miejsc bliskich szkołom, placówkom dla dzieci i młodzieży oraz obiektom sportowym. Palenie marihuany w strefach dla pieszych, czyli np. na deptakach czy parkach będzie dozwolona po godzinie 20:00. Dla nieletnich substancja pozostanie nielegalna. Do tej pory, zgodnie z niemieckim ustawodawstwem o narkotykach, marihuana była traktowana jako substancja nielegalna. W niektórych landach obowiązywała jednak pewna tolerancja dla posiadania małych ilości marihuany do użytku osobistego. Limit ten wahał się w zależności od landu, lecz zwykle mieścił się w przedziale od 6 do 15 gramów. W praktyce oznaczało to, że osoby posiadające marihuanę w ilościach mniejszych niż te limity mogły unikać konsekwencji prawnych, chociaż decyzja o ewentualnym ściganiu zależała od dyskrecji prokuratora. Podobnie regulowana była kwestia upraw konopi. W 2017 roku Niemcy zalegalizowały użycie marihuany w celach medycznych dla pacjentów spełniających określone kryteria i posiadających odpowiednią receptę od lekarza. Nie będzie sklepów na wzór Holandii W Niemczech, w odróżnieniu od takich krajów jak Holandia, nie powstaną sklepy z marihuaną. Zamiast tego, minister zdrowia postawił na model tzw. klubów konopnych, gdzie rośliny będą uprawiane na potrzeby członków tych klubów. Do członkostwa w klubach będą uprawnione wyłącznie osoby zamieszkałe w Niemczech, co ma zapobiec turystyce narkotykowej z zagranicy. Częściowa legalizacja marihuany ma na celu eliminację czarnego rynku, na którym, zdaniem ministra zdrowia, często pojawia się produkt niskiej jakości lub zanieczyszczony toksycznymi substancjami. Minister zdrowia, Karl Lauterbach, określił decyzję o częściowej legalizacji marihuany mianem przełomowej. - Zaobserwowaliśmy niepowodzenie polityki narkotykowej prowadzonej przez ostatnią dekadę - stwierdził polityk SPD. Wskazał na alarmujące zjawiska, takie jak podwojenie się konsumpcji narkotyków wśród młodzieży oraz dwukrotny wzrost liczby śmiertelnych ofiar narkotyków. Dodatkowo, problem czarnego rynku narasta. - Taka sytuacja nie mogła trwać dłużej. Przez wiele lat sam byłem przeciwnikiem legalizacji marihuany, jednak aktualne dane naukowe wskazują, że niezbędna jest nowa strategia - powiedział. Minister zdrowia wyraził przekonanie, że uda się wyeliminować aż 75 proc. czarnego rynku. Reagując na ostrzeżenia płynące z Saksonii i Bawarii, sugerujące, że legalizacja otworzy puszkę Pandory, Lauterbach odparł: "Puszka Pandory jest już otwarta. Dzisiejszymi działaniami, mającymi na celu walkę z czarnym rynkiem, staramy się ją zamknąć." Obawy policyjnych związkowców Słowa krytyki i obawy również mają swoje miejsce w dyskusji. Policjanci i związkowcy ostrzegają, że służby, w tym policja, celnicy oraz sądy, napotkają na nowe, niepotrzebne wyzwania. Nie chodzi tylko o zwiększenie liczby kontroli, ale również o ryzyko konfliktów społecznych między przeciwnikami a zwolennikami legalizacji, którzy już od kwietnia będą mogli legalnie używać marihuany. Na horyzoncie pojawia się także kwestia przepisów drogowych. Chociaż niemieckie prawodawstwo wyraźnie zabrania prowadzenia pojazdów pod wpływem narkotyków, istnieje obawa, że zmiany w przepisach dotyczących legalizacji marihuany spowodują częstsze przypadki naruszeń tych zasad. Tomasz Lejman