Na poniedziałkową konferencję prasową, szef związku zawodowego maszynistów w Niemczech przyszedł z bojowym nastawieniem. Zarzucił zarządowi Deutsche Bahn celowe torpedowanie związkowców, którzy walczą o lepsze warunki pracy. Domagają się przede wszystkim inflacyjnej podwyżki o ponad 500 Euro dla każdego pracownika plus stopniowego skracania tygodniowego czasu pracy z 38 do 35 godzin. To drugie żądanie jest największą kością niezgody, bo Deutsche Bahn na godzinowe cięcia nie chce się zgodzić, tłumacząc, że doprowadzi to do masowego problemu kadrowego, a już dziś kolejarze mają duże braki m.in. wśród maszynistów. Niemcy. Paraliż na kolei bardziej dotkliwy Klaus Weselsky - szef związkowców, znany z tego, że lubi iść na mocną konfrontację z pracodawcami - wchodząc dziś na konferencję prasową, nie pozostawił złudzeń. Pasażerowie muszą nastawić się na spore problemy, które rozpoczną się już w czwartek o drugiej nad ranem. Na pytania dziennikarzy odpowiadał stanowczo, a czasem nawet arogancko, nie dając się wciągnąć w dyskusje na temat tego, że zakładnikami tego protestu będą przede wszystkim pasażerowie. - Przeliczcie sobie państwo, kiedy zakończy się strajk, skoro potrwa 35 godzin. Ale jedno muszę powiedzieć, szykujemy kolejne strajki i nie będziemy się już trzymać zasady, że zapowiadać je będziemy tak jak do tej pory 48 godzin przed zawieszeniem naszej pracy - podkreślił Weselsky. Strajk maszynistów w Niemczech. W planie także Wielkanoc Do tej pory niemieccy kolejarze szli na rękę pasażerom, nie organizując strajków w okresie świąteczno-noworocznym. Dziś na konferencji prasowej takie zapewnienia już nie padły, choć niedługo w pierwszych krajach związkowych rozpoczynają się wielkanocne ferie. - Nie będziemy też teraz wdawać się w dyskusję na temat tego, czy strajki będą się odbywały w dni wolne od pracy, święta, czy okres ferii. Fakt, obiecaliśmy, że w okresie noworocznym strajków nie będzie, ale teraz sytuacja wygląda inaczej. Nie strajkowaliśmy jeszcze w takim okresie jak teraz, więc nie zamierzamy się wypowiadać na temat strajków w trakcie ferii wielkanocnych czy też samych świąt, które się zbliżają - mówił Klaus Weselsky. Strajk w ruchu towarowym rozpocznie się w środę wieczorem, pociągi pasażerskie staną w czwartek nad ranem. Deutsche Bahn już przygotowuje się do wprowadzenia awaryjnego rozkładu jazdy. Podobnie jak podczas ostatnich strajków, można spodziewać się, że na tory nie wyjedzie ponad 80 proc. składów dalekobieżnych i większość pociągów podmiejskich (S-Bahn). W komunikacji regionalnej sytuacja wyglądać będzie inaczej, bo część połączeń organizowanych przez poszczególne kraje związkowe jest w rękach prywatnych przewoźników, których strajk pracowników nie dotknie. Choć strajk zakończy się w piątek po południu, sytuacja do normy powróci w sobotę. Kolejne protesty maszynistów mogą się rozpocząć w połowie przyszłego tygodnia. Niemcy. Twarda wojna o pozycję w związkach Wojnę, jaką wytoczył związek zawodowy GDL zarządowi Deutsche Bahn, jest nie tylko swoistą walką o lepsze warunki pracy. To również pokaz siły wśród konkurencyjnych związków zawodowych, działających w koncernie. Weselsky od lat marzy, by jego organizacja stała się liderem wśród związków zawodowych, dlatego nie bez powodu podczas poniedzialkowej konferencji atakował nie tylko pracodawcę, lecz także swoich konkurentów. Innym związkom zawodowym wytykał, że te podczas swoich negocjacji, nie zwróciły uwagi na triki, jakie miał stosować zarząd Deutsche Bahn. Do związku GDL należy 34 tys. pracowników kolejowych firm. Konkurencyjna organizacja EVG skupia blisko 240 tys. kolejarzy. Siłą pierwszego, zdecydowanie mniejszego związku zawodowego niemieckich maszynistów jest fakt, że należą do niego grupy zawodowe, odpowiedzialne bezpośrednio za ruch pociągów, co oznacza, że strajki przez nich organizowane łatwo paraliżują pracę całego koncernu. Strajk w Niemczech. Kto kłamie, a kto mówi prawdę? Podczas konferencji prasowej pojawiły się też wątpliwości dotyczące tego, kto mówi prawdę, a kto kłamie w sprawie negocjacji prowadzonych przez ostatni miesiąc. Nieoficjalne doniesienia mówiły o tym, że Deutsche Bahn miało przedstawić kompromis, polegający na zmniejszeniu tygodniowego czasu pracy do 36 godzin, czemu szef związku zawodowego zaprzecza. Do tej pory żadna ze stron nie przedstawiła żadnych dowodów świadczących o tym, że taka propozycja została złożona i że została ona odrzucona. W najbliższych godzinach możemy jednak poznać prawdę, bo propozycja miała zostać zaprotokołowana i przedstawiona pisemnie. Jeżeli jest to prawda, Klaus Weselsky może stanąć przed dużym problemem, bo to oznacza, że mógł manipulować opinią publiczną. Strajk kolejarzy to nie jedyna rzecz, na którą pasażerowie w Niemczech muszą się nastawić w najbliższych dniach. Związek zawodowy Ver.di zapowiedział dziś, że ponownie dojdzie do strajku w niemieckiej Lufthansie. Od pracy odstąpią pracownicy z Niemiec, którzy zamierzają protestować od czwartku od 4 nad ranem, do soboty do godziny 7 rano. Protest już został skrytykowany przez zarząd linii lotniczych, które zarzucają związkowcom eskalację sytuacji, szczególnie przed kolejną turą negocjacji, które odbędą się w przyszłym tygodniu. Związek zawodowy Ver.di domaga się 12,5 procent wyższych wynagrodzeń i premii kompensującej inflację. Lufthansa zaoferowała do tej pory 10-procentową podwyżkę. Z Berlina dla Interii Tomasz Lejman *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!