Premier Gruzji ogłosił decyzję. Chodzi o członkostwo w Unii Europejskiej


Dawid Skrzypiński, Piotr Białczyk
Gruzja zawiesza do 2028 roku rozmowy z Unią Europejską o członkostwie w tej organizacji - poinformował w czwartek gruziński premier Irakli Kobachidze. Ogłosił też, że rząd rezygnuje z unijnych grantów budżetowych do tego czasu. Decyzja szefa tamtejszego rządu oburzyła opozycję, w tym prozachodnią prezydent Salome Zurabiszwili, która podkreśliła, że "nielegalny rząd wypowiedział wojnę własnemu narodowi".

Irakli Kobachidze powiedział, że pod koniec 2028 roku Gruzja "będzie gotowa pod względem gospodarczym, by rozpocząć rozmowy o członkostwie w UE" - relacjonuje serwis NewsGeorgia.
Agencja Reuters informuje, że gruziński rząd odmówił przyjmowania dotacji z Brukseli ze względu na "kaskadę obelg". Wcześniej w czwartek w niewiążącej rezolucji Parlament Europejski wezwał do nałożenia sankcji przez Unię Europejską m.in. na gruzińskiego premiera Irakliego Kobachidze. Bruksela odrzuciła wynik wyborów parlamentarnych w Gruzji z października i zaapelowała o ich ponowne przeprowadzenie w ciągu roku.
Unia Europejska a Gruzja. Zawieszono rozmowy akcesyjne
Europosłowie potępili także Rosję za ingerencję w proces wyborczy w Gruzji. Przestrzegli, że jeśli gruzińskie władze spróbują zdelegalizować partie polityczne, to będzie to skutkować dalszą izolacją kraju i uniemożliwi starania Gruzji o członkostwo w UE.
Po decyzji premiera Kobachidzego do sprawy odniosła się prezydent Salome Zurabiszwili, która oceniła, że dzisiejszy dzień to "zakończenie przewrotu konstytucyjnego". - To koniec drogi z Europy do Rosji - podkreśliła podczas wystąpienia prezydent, która zabiegała, aby Gruzja obrała prozachodni kurs.
Zurabiszwili uznała decyzję rządu za ruch w stronę Rosji. - Dziś nielegalny rząd wypowiedział wojnę własnemu narodowi i własnej przyszłości. Na tej drodze nie ma gruzińskiej państwowości, nie ma niepodległości, nie ma przyszłości bez Rosji - nadmieniła, wzywając opozycję do jedności.
Decyzja premiera Gruzji nie spodobała się także tysiącom obywateli, którzy w ramach sprzeciwu wyszli na ulice protestować. Członek gruzińskiego parlamentu i lider opozycji Giorgi Vashadze podkreślił we wpisie w mediach społecznościowych, że "samozwańczy, nielegalny rząd już legalnie podpisał zdradę Gruzji i narodu gruzińskiego".
Nika Gwaramia, również opozycjonista, oświadczył z kolei: - Spodziewaliśmy się Wiktora Janukowycza, a to jest 100 razy gorsze od Janukowycza. Gruzińska junta pod postacią Kobachidzego jawnie i jednostronnie ogłosiła rezygnację z UE i NATO.
Bruksela o wyborach w Gruzji: Ani wolne, ani uczciwe
W ocenie Brukseli gruzińskie wybory nie były ani wolne, ani uczciwe, w ich efekcie Gruzja oddala się od demokratycznej ścieżki rządów prawa, za co w pełni odpowiedzialna jest rządząca tym krajem partia Gruzińskie Marzenie.
- Cokolwiek jest napisane w rezolucji Parlamentu Europejskiego nie jest interesujące, jest dla nas bezwartościowe, tak jak poprzednie cztery rezolucje były bezwartościowe. To martwa litera (prawa - red.), dlatego nie możemy poważnie angażować się w ocenę tego dokumentu - odpowiedział Kobachidze.
Gruzja liczy 3,7 miliona mieszkańców. Kraj wpisał w konstytucji przystąpienie do Unii Europejskiej jako cel, ale stosunki z Brukselą gwałtownie pogorszyły się w ostatnich miesiącach. Unia oświadczyła, kilka miesięcy temu, że wniosek akcesyjny Gruzji został zamrożony.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!