Pożar Franklin wybuchł w poniedziałek w kalifornijskim Malibu koło Los Angeles na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Ogień rozprzestrzenił się we wtorek na powierzchnię 900 hektarów. Ogień niszczy budynki, a sześć tysięcy osób musiało zostać ewakuowanych. Straż pożarna przekazała, że ewakuacją objęty został obszar, na którym znajduje się ponad dwa tysiące budynków. Strażacy wydali także ostrzeżenie o potencjalnej ewakuacji, która może objąć kolejne 12,5 tysiąca osób. Pożar zagroził uczelni. Aktywowano "protokół schronienia" Pożar szybko rozprzestrzenił się wskutek silnych wiatrów sięgających w porywach do 70 km/h. Co najmniej tysiąc strażaków starało się wygasić pożar w krótkim okresie we wtorkowy poranek, gdy wiatr osłabł. Sprzyjające rozprzestrzenianiu się ognia warunki spodziewane są w regionie Malibu do środy. Plomienie były widoczne również z Uniwersytetu Pepperdine, dlatego z powodu zagrożenia uczelnia tymczasowo odwołała zajęcia. Władze szkoły wyższej poinformowały także o przerwach w dostawie prądu na kampusie oraz o aktywowaniu tak zwanego protokołu schronienia, który później został jednak odwołany. - Pewne jest, że niektóre domy będą poważnie uszkodzone - powiedział Matt Myerhoff, rzecznik prasowy miasta Malibu. Szacunkowe straty materialne nie zostały jeszcze określone. Media podają informacje o zamknięciu niektórych dróg, w tym odcinków autostrady Pacific Coast Highway. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!