W poniedziałek 26 sierpnia w godzinach porannych polską przestrzeń powietrzną naruszył niezidentyfikowany obiekt. Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Maciej Klisz poinformował, że był to prawdopodobnie bezzałogowy statek powietrzny. Wojsko przekazało, że obiekt przeleciał odległość 25 kilometrów, po czym zniknął z radarów w gminie Tyszowce (woj. lubelskie). Dotychczasowe poszukiwania obiektu powietrznego nie przyniosły jednak rezultatu. Obiekty w polskiej przestrzeni powietrznej. Premier wskazał istotny problem W związku z tą sprawą premier Donald Tusk, który w przebywa z wizytą w Kiszyniowie, został zapytany na konferencji prasowej o zagrożenie ze strony rosyjskich obiektów takich jak drony i rakiety, które mogą wlecieć w polską przestrzeń powietrzną. - Mamy świadomość, że Rosja jest gotowa użyć różnych instrumentów, czasami nawet bardzo wyrafinowanych. Rozmawialiśmy o tym z premierem Dorinem Receanem wymieniając się doświadczeniami, w jaki sposób przeciwdziałać różnego typu dywersjom czy sabotażom, nie mówią już o bardziej agresywnych aktach - powiedział szef polskiego rządu. - Chcemy wymieniać się praktycznymi doświadczeniami. Dzięki doświadczeniom Mołdawii być może będziemy w stanie zapobiec niektórym zdarzeniom, które jeszcze w Polsce nie miały miejsca - dodał. Premier przypomniał, że sprawa ostatniego obiektu cały czas jest badana. - Ja odebrałem jednoznaczną informację, że intencją dowodzącego było zestrzelenie tego obiektu. Problem polega na tym, aby precyzyjnie i możliwie szybko zidentyfikować jaki to jest obiekt - podkreślił. Donald Tusk przypomniał, że Polska nie jest państwem w stanie wojny. - W związku z tym trzeba zakładać, że obiekt, który narusza naszą przestrzeń powietrzną może być obiektem groźnym, wrogim, ale może być też obiektem cywilnym - zauważył. - Dlatego tak ważne jest precyzyjne ustalenie z jakim obiektem mamy do czynienia i wtedy jest gotowość zestrzeliwania, czy unieszkodliwiana takich obiektów - dodał. Premier: Nasze wojsko niezwykle szybko reaguje na zagrożenia Premier tłumaczył, że czasami taki obiekt jest na radarach tylko przez kilka sekund i "wtedy nie ma pewności, czy jest to obiekt cywilny, stado ptaków, czy celowe lub przypadkowe zakłócenie w tej przestrzeni wirtualnej". - Interpretacje, że ktoś w polskim wojsku ma obawy, żeby użyć broni, kiedy będzie taka potrzeba, są nieprawdziwe - zapewnił. Dodał, że w tamtym przypadku w pobliżu działały też polskie śmigłowce. - Gdy nie ma 100 proc. pewności i możliwości identyfikacji, to wojskowi biorą na siebie odpowiedzialność - czy zestrzelić obiekt, czy większym ryzykiem nie jest to, że może być to obiekt cywilny - powiedział. Premier podkreślił jednocześnie, że "nie ma żadnych zastrzeżeń do działania dowództwa wojskowego w tym przypadku". - Od kilku dni rozmawiamy, czy potrzebne są jakieś zmiany w przepisach, żeby wojskowi czuli się bezpieczni przy takich decyzjach - stwierdził. - Chciałbym żeby wojskowi czuli się bezpieczni i podejmowali optymalne decyzje. Ale nie chodzi o to, żeby zestrzeliwać każdy obiekt widoczny na radarach, bo to może doprowadzić do poważnych konsekwencji - dodał. - Na razie nasze wojsko w sposób niezwykle aktywny, precyzyjny i szybki reaguje na zagrożenia z powietrza - podsumował premier. Donald Tusk zapowiada współpracę w akcesji Mołdawii do UE Podczas wizyty w Kiszyniowie Donald Tusk mówił również możliwym wejściu Mołdawii do Unii Europejskiej. Polski premier zapewnił, że nasz kraj będzie wspierał Mołdawię w tym dążeniu. - Zapewniłem pana premiera, i chcę zapewnić wszystkich Mołdawian, że Polska będzie działała bardzo intensywnie, w sposób przemyślany i w bardzo bliskiej kooperacji z Mołdawią nad procesem akcesyjnym - zadeklarował Tusk. Dodał, że "Mołdawia to jest kraj nieduży, ale dumny, pełnoprawny i to właśnie Mołdawia ma pełne prawo też powiedzieć całej Europie, że rozszerzenie i bliska współpraca państw europejskich leży nie tylko w interesie Mołdawii, ale całej Europy". Premier wyraził też przekonanie, że "Mołdawia swoją bardzo cierpliwą, odpowiedzialną polityką może być dobrym przykładem dla całej Europy, jak w pragmatyczny i długofalowy sposób rozwiązywać problemy, które nie powstały z jej winy, ale dotykają bezpośrednio jej interesów". Wyjaśnił, że ma tu na myśli sytuację w separatystycznym Naddniestrzu, nad którym rząd w Kiszyniowie od lat nie sprawuje kontroli, a na terenie którego funkcjonuje rosyjska baza wojskowa. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!