Rosja miała oficjalnie poprzeć wezwanie Baku do utworzenia wzdłuż granicy Iranu i Armenii korytarza lądowego, który połączyłby Azerbejdżan z Nachiczewańską Republiką Autonomiczną - donosi "The Guardian". Decyzja Moskwy oburzyła Iran. Minister spraw zagranicznych tego kraju Saeed Abbas Araghchi zarzucił Rosji, że "zagraża integralności terytorialnej" regionu, ponieważ - jak tłumaczy brytyjski dziennik - Teheran obawia się utraty tej drogi do Europy. Rosja rozsierdziła sojusznika. Iran mówi o "czerwonej linii" Nachiczewańska Republika Autonomiczna to autonomiczna jednostka administracyjna Azerbejdżanu, stanowiąca eksklawę tego państwa oddzieloną przez terytorium Armenii. Połączenie jej z Azerbejdżanem korytarzem lądowym będzie oznaczać, iż Iran straci granicę z Armenią, a tym samym to połączenie z Europą. - Regionalny pokój, bezpieczeństwo i stabilność to nie tylko korzyść, ale filar naszego bezpieczeństwa narodowego. Wszelkie zagrożenia z północy, południa, wschodu lub zachodu dla integralności terytorialnej naszych sąsiadów lub zmiany granic są absolutnie nie do przyjęcia i stanowią czerwoną linię dla Iranu - oświadczył Araghchi. "The Guardian" uważa, że spór ten ma szersze implikacje geopolityczne, niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Wskazuje na gotowość nowego irańskiego rządu do zajęcia twardszego stanowiska w stosunkach z Moskwą i zrównoważenia swojej polityki zagranicznej. Rosja i Iran mają podpisać nowe porozumienie o strategicznej współpracy, ale - jak do tej pory - jego postanowienia wciąż są elementem debaty. Tymczasem w irańskim rządzie rosną obawy dotyczące "dyplomatycznych kosztów" pogłębiania sojuszu wojskowego z Rosją. Spór Iranu z Azerbejdżanem. Rosja poparła jedną ze stron Współczesny Azerbejdżan obejmuje Nachiczewańską Republikę Autonomiczną, region fizycznie oddzielony od reszty kraju suwerennym terytorium Armenii. Baku od dawna promuje ideę utworzenia korytarza lądowego (tzw. korytarza Zangezur), który połączyłby Nachiczewan bezpośrednio z resztą Azerbejdżanu. Pomysł ten stwarza jednak problem - wymagałby bowiem od Armenii przekazania części swojego terytorium Azerbejdżanowi. Biorąc pod uwagę wrogie stosunki między tymi krajami, wydaje się mało prawdopodobne, że będą one w stanie zgodzić się na utworzenie korytarza na wzajemnie akceptowalnych warunkach. Azerbejdżan wielokrotnie groził, że w razie potrzeby utworzy korytarz siłą, co prawdopodobnie wywołałoby kolejną wojnę z Armenią. Głośnym echem odbiły się niedawne słowa rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa, który podczas wizyty Władimira Putina w Baku powiedział, że Moskwa popiera ideę utworzenia korytarza Zangezour. Dodatkowo zarzucił Armenii, że ta "sabotuje porozumienie w sprawie jego otwarcia osiągnięte dzięki rosyjskiej mediacji". Źródło: "The Guardian", Unian ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!