"Frankfurter Allgemeine Zeitung" komentuje: "Putin nie myśli w kategoriach demokracji, praw człowieka oraz państwa prawa, lecz w kategoriach niepodzielnego władcy oraz zimnej wojny. Chodzi mu o zabezpieczenie i rozszerzenie władzy Moskwy również poza granice własnego kraju, które rozumiane są jako upokorzenie i wyszydzenie byłej sowieckiej Rosji. Kreml marzy znów o wielkim imperium. A znajdującym się w nim państwom przyznaje, jak za czasów doktryny Breżniewa, tylko ograniczoną suwerenność. Mogą one przyłączyć się do Unii Euroazjatyckiej, lecz nie do Unii Europejskiej i NATO. Jeśli to zrobią, zakręci się im kurek z gazem. Uprą się przy swoim, dojdzie do rozruchów, "prośby" o wkroczenie, do separacji - divide et impera po rosyjsku". "Westdeutsche Zeitung" z Düsseldorfu pisze: "Rząd w Moskwie nie oddaje Ukrainy i jest gotów doprowadzić do eskalacji, by tylko odzyskać swoje wpływy. Kto ma go powstrzymać? ONZ jest przyblokowany w Radzie Bezpieczeństwa prawem weta Chin i Rosji. Unia Europejska nie wypadła najlepiej już w fazie dyplomacji, a w obliczu użycia środków militarnych nie ma żadnych możliwości reakcji. Stany Zjednoczone udowodniły już na przykładzie Syrii, że nie są skłonne lub nie są w stanie potwierdzić gróźb czynami. A już na pewno nie na postsowieckim obszarze. Ukraina jest prawie że zdana na samą siebie". "Nürnberger Nachrichten" zastanawiają się nad rozwiązaniem: "Co może zrobić Zachód? Poza dyplomacją raczej niewiele. Wykluczenie Rosji z grupy G8 tylko by sprowokowało Putina, tym bardziej, że następny szczyt planowany jest w Soczi. Ale to nie zdoła pokrzyżować jego kalkulacji. A sankcje? Te szef Kremla może także odwzajemnić i to z niebezpiecznym skutkiem dla niemieckiej gospodarki, która sprowadza przede wszystkim gaz z Rosji. Dalsze zaostrzenie nowej zimnej wojny z powodu Ukrainy mogłoby stać się szybko odczuwalne także w Niemczech. Dlatego Zachód musi zachowując zimną krew szukać porozumienia z Moskwą". W wyważonym tonie pisze także "Süddeutsche Zeitung": "Wobec Rosji należy ogłosić dyplomatyczny stan wyjątkowy. Każda rozmowa powinna dotyczyć tylko rozwiązania kryzysu na Krymie. Najważniejsze spotkania, jak planowany szczyt G8 w Soczi w czerwcu są nie do pomyślenia. Stąd żądania Francuzów, by wstrzymać przygotowania do szczytu, są słuszne. Nie chodzi przy tym o to, by wywrzeć wrażenie na Putinie, ale o to, by uniknąć stwarzania wrażenia, że wszystko jest normalnie. Kalkulacja szefa Kremla, że Zachód chwilkę się pozłości, a potem uspokoi, nie ma prawa się ziścić. W przeciwnym razie nikt spoza obszaru NATO nie czułby się przed nim bezpieczny w Europie Wschodniej czy Azji Centralnej". Alexandra Jarecka Red.odp.: Małgorzata Matzke, Redakcja Polska Deutsche Welle