W Berlinie zawrzało, bo sprzedaży udziałów są przeciwni nie tylko politycy ze wszystkich ugrupowań, ale także niemieckie służby specjalne, które obawiają się, że transakcja może bardzo zaszkodzić Niemcom, bo chodzi w tym przypadku o infrastrukturę krytyczną, którą kanclerz chce oddać w ręce państwowego chińskiego koncernu Cosco. Szef niemieckiego rządu chce umożliwić sprzedaż udziałów, bo liczy na to, że zwiększony zostanie tym samym handel w hamburskim porcie, przez który przebiegać będzie morski jedwabny szlak. Politycy podkreślają, że skandalem jest fakt, iż Scholz chce oddać terminal w ręce Chińczyków, choć niemieckie firmy nigdy nie dostałyby zgody Pekinu na podobną transakcję w którymś z chińskich portów. Krytyka również ze strony Brukseli Krytycznie do planów sprzedaży udziałów w terminalu kontenerowym odnosi się także Bruksela. Zdaniem niemieckiego dziennika "Handelsblatts" już na początku roku Komisja Europejska miała ostrzec Berlin przed podpisaniem takiej umowy, twierdząc, że Hamburg jest portem nie tylko o znaczeniu cywilnym, ale również wojskowym. Również szef europejskich chadeków Manfred Weber stwierdził, że deal z Chińczykami jest bardzo ryzykowny, bo chodzi w tym przypadku o infrastrukturę krytyczną. Jak przyznał, politycy SPD po tym, co wydarzyło się w polityce z Rosją, nie powinni powtarzać błędu z Chinami. Zdaniem polityka partii Zielonych Omida Nouripoura sprzedaż udziałów Chinom doprowadzi do tego, że to Pekin będzie decydował, kto może korzystać z portu w Hamburgu, eliminując np. firmy z Tajwanu. A zegar tyka Sprawa hamburskiego portu musi zostać bardzo szybko rozwiązana, bo zgodnie z podpisanym w 2021 porozumieniem pomiędzy hamburską firmą HHLA a chińskim koncernem Cosco Shipping Ports Limited Chińczycy przejmą 35 procent udziałów z automatu w listopadzie tego roku. Konieczny jest więc sprzeciw niemieckiego rządu, który może to zrobić na ostatnim w tym miesiące posiedzeniu gabinetu. Pytanie, jak zachowa się kanclerz Scholz, który mimo blokady ze strony sześciu ministerstw może zgodzić się na transakcję. A warto dodać, że wszystko dzieje się na krótko przed pierwszą oficjalną wizytą niemieckiego kanclerza w Chinach, gdzie wraz z dużą delegacją gospodarczą udaje się 4 listopada.