Robert Roberson został skazany na karę śmierci w 2003 r. 57-latka uznano wówczas winnym śmierci jego dwuletniej córki Nikki, której sekcja zwłok wykazała, że zmarła w wyniku obrażeń zadanych w akcie przemocy. Roberson i jego prawnicy od początku podtrzymywali, że dziecko zmarło w konsekwencji obrażeń po zapaleniu płuc, jednakże prokuratorzy cały czas upierali się przy swojej wersji wydarzeń. Ta mówiła, że to ojciec zamordował dwulatkę. USA. Miał zostać stracony. Sąd odwołał egzekucję 57-latek miał otrzymać śmiertelny zastrzyk w czwartek o godzinie 18 lokalnego czasu. 90 minut przed egzekucją sędzia, na wniosek prokuratora generalnego stanu Teksas, wstrzymał jednak wykonanie kary, aby Roberson mógł złożyć zeznania na przesłuchaniu w przyszłym tygodniu. Do zaniechania egzekucji solidarnie wzywali ponadto ponadpartyjna grupa 86 prawodawców z tego stanu, eksperci medyczni i naukowi, prawnicy, a nawet osoby popierające karę śmierci. Rzesza ludzi argumentowała bowiem, że wyrok opierał się na przestarzałych metodach naukowych, respektowanych zanim ustalono nowe okoliczności powstawania "syndromu dziecka potrząsanego". Pełnomocnicy Robersona wskazywali również, że jego rzekomy autyzm - który nie został zdiagnozowany w chwili śmierci Nikki - miał zostać wykorzystany przeciwko niemu, gdy policja i personel medyczny nabrali podejrzeń co do braku okazywania przez niego emocji. Sprawa Roberta Robersona. Pominięto ważne dowody Do zwolenników skazanego mężczyzny należy Brian Wharton, główny detektyw, który badał jego sprawę. - Zawsze będzie mnie prześladować rola, jaką odegrałem, pomagając państwu w umieszczeniu tego niewinnego człowieka w celi śmierci. Sprawa Roberta pozostanie ciężarem dla mojego serca i duszy - powiedział Wharton dla Associated Press. Według relacji 57-latka jego córka spadła z łóżka 31 stycznia 2002 roku. Kilka godzin później mężczyzna miał zdać sobie sprawę, że dziewczynka nie oddycha i zabrać ją na pogotowie, gdzie stwierdzono zgon. Z dokumentów sądowych wynika, że personel medyczny od razu podejrzewał przemoc z powodu siniaków na głowie, obrzęku mózgu i krwawienia za oczami. Następnego dnia Roberson został aresztowany i oskarżony o morderstwo. Sekcja zwłok wykazała, że zgon nastąpił w wyniku urazu głowy powstałego po uderzeniu tępym narzędziem. Prawnicy zauważyli jednak, że Nikki przepisano leki, których nie podaje się już dzieciom, ponieważ mogą powodować poważne komplikacje. Argumentowali, że to leki i upadek mogły ostatecznie doprowadzić do jej śmierci. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!