Alaksandr Łukaszenka atakuje Polaków. "Mamy materiał filmowy"
Oprac.: Aleksandra Wieczorek
Alaksandr Łukaszenka nie pierwszy raz szerzy propagandowe teorie. Tym razem zabrał głos w kwestii migracji. Białoruski dyktator obwieścił, że za niedopuszczalne uważa działania "europejskich sąsiadów", nazywając ich "barbarzyńcami". Oznajmił także, że strona białoruska rzekomo prowadzi rozmowy z Berlinem w temacie migracji. - Ocena Niemców jest taka sama jak nasza: Polacy to łajdaki. Zwłaszcza jeśli chodzi o zwożenie migrantów - stwierdził.

Przywódca Białorusi podczas podróży do obwodu mińskiego wypowiedział się na temat migracji. Jego co najmniej kontrowersyjne i pełne propagandy słowa cytuje państwowa białoruska agencja Biełta.
- Nawet nie codziennie, ale kilka razy dziennie wyrzucają zwłoki. Zwłoki, i to połamane. Rzecznikowi prasowemu powiedziałem: nie ma potrzeby niczego ukrywać. Pokażcie, co oni robią: ludzie ze złamanymi nogami, a także zwłoki leżą na granicy. Więc otworzyli bramę i je wyrzucili - miał obwieścić Alaksandr Łukaszenka o migrantach na granicy. - Mamy ten materiał filmowy - dodał.
Jak ogłosił, społeczność międzynarodowa widzi ten problem, ale mówi o nim tylko wtedy, gdy przynosi jej to korzyść.
Łukaszenka: Rozmawiamy z Niemcami, też uważają, że Polacy to łajdaki
Według słów dyktatora, strona białoruska ma rzekomo prowadzić różnymi kanałami z Niemcami rozmowy na temat problemu migracji. - Ich ocena jest taka sama jak nasza: Polacy to łajdaki. Zwłaszcza jeśli chodzi o przewożenie migrantów i zabijanie ludzi. Wcale mnie to nie dziwi - miał obwieścić Łukaszenka, dodając, że Polacy "mówią jedno, a robią drugie. Dla nich to norma". - To łajdacy, krzyżowcy. Zawsze tak było w historii - stwierdził.
Samozwańczy prezydent Białorusi następnie przedstawił, jak według niego rozwijała się sytuacja z uchodźcami na granicy. Uważa on, że początkowo Białoruś pomagała Unii Europejskiej w obronie granic, strony realizowały też wspólne projekty migracyjne. Wszystko zmieniło się, kiedy na Białoruś nałożono sankcje i rozpoczęto przeciwko niej "wojnę gospodarczą". Wtedy miała zapaść decyzja, że nie będą oni już pomagać UE w tej kwestii.
Łukaszenka poruszał także kwestie migracji podczas niedawnego spotkania z ministrem spraw zagranicznych Węgier Peterem Szijjártó, który poparł stanowisko Białorusi - podała Biełta.
- Nasze stanowisko jest jasne i klarowne: nie jesteśmy szambem - stwierdził białoruski dyktator.
"Zawsze spotykaliśmy się w połowie drogi"
Zgodnie z treścią opublikowaną przez szerzącą propagandę Biełtę, Łukaszenka uważa za niedopuszczalne działania "europejskich sąsiadów", którzy według niego zabijają uchodźców i przewożą ich na terytorium Białorusi.
- To są barbarzyńcy. Nigdy nie traktowali nas dobrze i nigdy tego nie robią, a my im wierzyliśmy - powiedział, dodając, że "zawsze spotykaliśmy się w połowie drogi", a Białoruś "wyciągała rękę". - I my, i Rosjanie, i tak samo Ukraińcy.
Dalej dyktator oznajmił, że "trzeba patrzeć w przyszłość, negocjować i iść dalej". Dodał też, że "na Morzu Śródziemnym panuje teraz bałagan", przez co "napłynie jeszcze więcej migrantów". Według niego zacznie się też "podgrzewanie atmosfery", a o tym wszystkim miał powiedzieć mu minister spraw zagranicznych Węgier.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!