W czwartek odbyła się konferencja dotycząca cen oraz ich kontroli z udziałem Alaksandra Łukaszenki. Nie obyło się jednak bez pewnych utrudnień, na co uwagę zwróciły białoruskie media. Problemy z głosem Łukaszenki. Dyktator musiał szeptać podczas konferencji Łukaszenka, który przewodniczył spotkaniu, nie krył swoich problemów z wypowiadaniem się. Na zamieszczonym w sieci nagraniu można usłyszeć, że białoruski dyktator miał niemałe kłopoty z głosem - samozwańczy prezydent miał mocno zachrypnięty głos. - Nie mam głosu, dlatego będę musiał szeptać - przekazał, podkreślając, że spotkanie musi odbyć się w takiej formie, bo nie ma możliwości zorganizowania go w innym terminie. Na zakończenie konferencji Łukaszenka podkreślił, że wszelkie pytania dotyczące jego stanu zdrowia należy kierować do gubernatora obwodu grodzieńskiego i lekarza Władimira Karanika. Jak sam przyznał w rozmowie z dziennikarzami, problemy z głosem prezydenta zaobserwował jeszcze podczas poprzedniej konferencji na początku tygodnia i przekazał mu pewne zalecenia. - Dzisiaj (w czwartek - red.) nadal miał problemy z mówieniem i powiedział, że powinienem odpowiedzieć na pytania, dlatego dochodzę do wniosku, że zalecenia nie działają. Zasadniczo prezydent jest bardzo niewygodnym pacjentem dla lekarzy. Praktycznie niemożliwe jest zmuszenie go do przestrzegania reżimu leczniczego - podkreślił Karanik. Dodał też, że zaledwie dwa dni temu polecał Łukaszence, aby ten nie forsował swojego głosu, jednak "prezydent się nie dostosował, czego efekt można usłyszeć". Zdaniem lekarza białoruski dyktator bardzo dużo pracuje, dlatego dziwi się, że jeszcze jest w stanie cokolwiek powiedzieć. - Ogólny stan prezydenta oceniam jako bardzo dobry. Z czasem jego głos wróci - zaznaczył Karanik. Z kolei w mediach społecznościowych służby prasowej Alaksandra Łukaszenki opublikowano fragment konferencji, który opatrzono podpisem nawiązującym do tematu zebrania: "pieniądze lubią ciszę". Problemy zdrowotne Alaksandra Łukaszenki W minionych miesiącach stan zdrowia Alaksandra Łukaszenki był szeroko obserwowany i opisywany przez media. Spekulacje pojawiły się w połowie maja, kiedy to białoruski dyktator zrezygnował z oficjalnego bankietu podczas parady 9 maja z okazji Dnia Zwycięstwa Rosji i został przewieziony karetką na lotnisko. Po kilku dniach nieobecności w przestrzeni medialnej Łukaszenka pojawił się na posiedzeniu rządu. - Jeśli ktoś myśli, że umrę, niech się uspokoi. Te doniesienia to wszystko tylko bezsensowna paplanina w mediach społecznościowych - zaznaczył w maju samozwańczy prezydent. Źródła: Biełsat, BelTA, Interia *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!