Joe Biden zabrał głos dzień po wizycie sekretarza stanu USA Antonego Blinkena w Chinach. Prezydent USA wspomniał o sytuacji zestrzelenia balonu szpiegowskiego, który należał do władz w Pekinie i wysłany został na amerykańskie niebo. - Powodem, dla którego Xi Jinping bardzo się zdenerwował, kiedy zestrzeliłem ten balon wypełniony sprzętem szpiegowskim, był fakt, że o tym nie wiedział. (...) To wielki wstyd dla dyktatorów, kiedy nie wiedzą, co się stało - ocenił Biden. Wypowiedź Joe Bidena wywołała ogromne poruszenie na świecie. Głos w sprawie zabrał m.in. rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, który skrytykował postawę prezydenta Stanów Zjednoczonych. - Z jednej strony są to oczywiście bardzo sprzeczne przejawy polityki zagranicznej USA, które mówią o dużym elemencie nieprzewidywalności, co stało się nie do przyjęcia dla ogromnej liczby państw - podkreślił. - Widzieliśmy ostatnio informację o kontaktach sekretarza stanu USA w Pekinie w sprawie różnych pojednawczych oświadczeń, a tu niezrozumiała rekompensata od głowy państwa. To ich sprawa. Mamy bardzo złe stosunki ze Stanami Zjednoczonymi i bardzo dobre z Chinami - dodał. Xi Jinping oburzony słowami Bidena Przedstawicielka Ministerstwa Spraw Zagranicznych Chin w trakcie briefingu prasowego odpowiedziała na słowa prezydenta USA. Jak podkreśliła, komentarz Joe Bidena jest "śmieszny". - Uwagi strony amerykańskiej są skrajnie śmieszne i nieodpowiedzialne. Poważnie naruszają podstawowe fakty, protokół dyplomatyczny i godność polityczną Chin - stwierdziła rzeczniczka resortu Mao Ning. - Chiny są z tego bardzo niezadowolone i zdecydowanie się temu sprzeciwiają - podsumowała. Według MSZ Chińskiej Republiki Ludowej rywalizacja z USA ostatnimi czasy przekształciła się w pełnowymiarowy kryzys dyplomatyczny. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!