Korea Północna stanowczo odpowiada sąsiadowi. "Bardzo się przeliczyli"
Korea Północna nie ma zamiaru prowadzić żadnych rozmów z Koreą Południową - przekazała Kim Jo Dzong, siostra Kim Dzong Una. Nowe władze w Seulu w ostatnich tygodniach złagodziły swoją politykę wobec reżimu na Północy, licząc na poprawę stosunków między oboma państwami. Bezskutecznie.

Siostra przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una - Kim Jo Dzong - zaprzeczyła w poniedziałek, by możliwa była odwilż w relacjach z Koreą Południową. - Ponownie wyjaśniamy oficjalne stanowisko, że niezależnie od tego jaką politykę przyjmie Seul i jaką propozycję przedstawi, nie mamy w tym żadnego interesu i nie ma żadnego powodu do spotkania się i rozmowy na jakikolwiek temat z Republiką Korei - stwierdziła.
W ten sposób odniosła się ona do działań nowych władz w Seulu, które wysłały sygnał, że są gotowe złagodzić dotychczasową politykę wobec sąsiada z Północy.
Korea Południowa łagodzi politykę. "Przeliczyli się"
Korea Północna złagodziła swoją politykę wobec Korei Północnej od czasu wyboru w czerwcu nowego prezydenta. Lee Jae Myung, który zastąpił pozbawionego stanowiska po nieudanym zamachu stanu prezydenta Yoon Suk-yeola, zrezygnował m.in. z puszczania przekazów propagandowych wzdłuż granicy obu państw.
Korea Północna również stosowała głośniki przy granicy do puszczania własnej propagandy. Wysyłała też na południe balony ze śmieciami. Z obu tych działań w ostatnim czasie zrezygnowała.
Kim Jo Dzong zapowiedziała jednak, że tego typu kroki nie oznaczają poprawy relacji między państwami. - Jeśli Republika Korei myślała, że kilkoma miłymi słowami jest w stanie odwrócić skutki, które wywołała, to bardzo się przeliczyła - stwierdziła siostra północnokoreańskiego przywódcy.
- Stosunki między Koreańską Republiką Ludowo-Demokratyczną a Republiką Korei nieodwracalnie wyszły poza ramy koncepcji jednorodności - stwierdziła, odnosząc się do koncepcji zakładającej, że oba kraje zamieszkuje ten sam naród, który kiedyś mógłby się zjednoczyć.
"Nieodwracalna wrogość". Stosunki na linii Pjongjang-Seul nadal napięte
Wypowiedzi władz Korei Północnej spotkały się z reakcją władz w Seulu, które stwierdziły, że "potwierdzają one brak zaufania na wysokim szczeblu, spowodowanego latami wrogiej polityki".
- Traktujemy to jako znak, że Północ blisko przygląda się polityce prezydenta Lee wobec Korei Północnej - stwierdził minister ds. zjednoczenia Koo Byung-sam.
Również eksperci zwracają uwagę, że władze w Pjongjangu wysłały sygnał, że nie mają zamiaru łagodzić swojej polityki wobec Korei Południowej. - To zapowiedź, że ich wroga postawa wobec Południa stała się nieodwracalna - uważa Hong Min, ekspert z Koreańskiego Instytutu Zjednoczenia Narodowego, cytowany przez agencję AFP.
Korea Północna i Korea Południowa pozostają formalnie od lat w stanie wojny. Nigdy nie doszło bowiem do podpisania przez nie porozumienia pokojowego po wojnie koreańskiej, która miała miejsce w latach 1950-1953. Oba państwa prowadzą wobec siebie wrogą politykę. Zwłaszcza Korea Północna przeprowadza częste prowokacje, m.in. testując pociski w taki sposób, że przelatują one nad terytorium Korei Południowej.












