- O jego niezawodności niech świadczy fakt, że stoję tutaj i z tobą rozmawiam - mówi mi były pilot amerykańskiej armii, który za sterami Apache'a zasiadał przez ponad 20 lat i brał udział w wielu misjach bojowych (ze względu na brak oficjalnej zgody Pentagonu na rozmowę z mediami mój rozmówca nie chce, aby w artykule podawać jego imię i nazwisko). Bez najmniejszego zawahania opowiada także o tym, co w Apache'ach ceni najbardziej - reakcje żołnierzy, gdy dowiadują się, że lecą do nich właśnie te śmigłowce. - Od razu słychać w ich głosie ulgę i poczucie, że gdy nadlatują Apache'e, to wszystko będzie już dobrze - podkreśla mój rozmówca. Pierwsze śmigłowce Apache'e trafiły do amerykańskiej armii w 1984 roku. Teraz ma ich ponad 700, a w marcu tego roku Amerykanie zanotowali, że ich śmigłowce mają ponad pięć milionów godzin nalotu, z czego ponad 1,3 mln to loty wykonywane w warunkach bojowych. - Gdybym miał opisać ten śmigłowiec jednym zdaniem, to brzmiałoby ono: Apache jest najbardziej zabójczym i najbardziej trwałym śmigłowcem bojowym na świecie - mówi Michael Reese, który w Boeingu pracuje przy programie śmigłowców uderzeniowych. Apache'e produkowane są na południowym zachodzie Stanów Zjednoczonych w Mesie - mieście położonym niecałe 40 kilometrów od Phoenix, czyli stolicy stanu Arizona. Jedyne takie miejsce na świecie Główny hangar produkcyjny, w którym powstają Apache'e, z zewnątrz niczym się nie wyróżnia. Przedstawiciele Boeinga kilka razy przypominają, że nie wolno robić żadnych zdjęć w hali produkcyjnej. Gdy wchodzi się do środa, uderza panująca w hangarze cisza; nikt nie stuka, nie puka, niczego nie wierci. Widać tylko kadłuby śmigłowców, przy których w skupieniu pracują zespoły specjalistów. Wielu z nich wcześniej było mechanikami w amerykańskiej armii. W hangarze panuje niemal szpitalna sterylność. Na podłodze nie ma ani jednego paprochu. - To efekt naszej zasady, że każdy element z zewnątrz może uszkodzić naszą produkcję, nawet najmniejszy, niepożądany element może przerwać naszą pracę - tłumaczy tę sterylność Doug Sanders z Boeinga. Dlatego też hangar wypełniają mniejsze i większe regały, a na nich w rzędach poustawiane są specjalnie oznakowane pudła i pudełka. - Każda, nawet najdrobniejsza część, ma swoje miejsce i nie można go zmieniać - dodaje Sanders. Przy produkcji jednego śmigłowca, jak szacują przedstawiciele koncernu, w sumie zaangażowanych jest ponad 1000 osób, a długość samych kabli użytych do produkcji jednego Apache'a wynosi 10 km. Każdego miesiąca w Mesie powstaje siedem helikopterów, rocznie około 80. Gdyby trzeba było, to fabryka ma możliwość rozszerzenia produkcji - do około 100 Apache'y rocznie. W centralnym punkcie hali produkcyjnej wisi amerykańska flaga, a po bokach flagi tych państw, które z Apache'y uczyniły swoje główne śmigłowce uderzeniowe. Widać flagę między innymi: Japonii, Kataru, Wielkiej Brytanii, Holandii, Izraela, Grecji czy Indii. Na świecie w użyciu jest obecnie ponad 1280 śmigłowców Apache. Polska ma być 19. krajem, którego żołnierze zasiądą za sterami tej maszyny. Polska z 96 Apache'ami ma mieć po Stanach Zjednoczonych drugą co do wielkości flotę tych helikopterów szturmowych. Biało-czerwone Apache'e - Z niecierpliwością czekamy, aż nad naszą centralną linią produkcyjną zawiśnie też polska flaga - mówi Doug Sanders z Boeinga. Końcowa umowa na Apache'e dla Polski powinna być podpisana jeszcze w tym roku. - Zrealizowanie kontraktu jest dla nas bardzo ważne. Blisko współpracujemy z amerykańskim rządem i pogłębianie interoperacyjności między naszą armią i armiami sojuszników to dla nas sprawa niezwykle istotna - podkreśla Kathleen Jolivette wiceprezes Boeing Vertical Lift. Na Apache'ach już szkolą się polscy piloci. Kilku uczy się obsługiwać maszyny w jednej z amerykańskich baz wojskowych w Teksasie. Jak tłumaczy Michael Resse z Boeinga, szkolenie na śmigłowcach Apache, w przypadku pilotów już doświadczonych w lotach bojowych na innych typach śmigłowców, trwa od trzech i pół do czterech miesięcy. Osiem śmigłowców ma trafić do Polski w przyszłym roku. Nie będą to śmigłowce wyprodukowane specjalnie dla polskich sił zbrojnych, ale będą to helikoptery wypożyczone nam przez Stany Zjednoczone. Polskie wojsko używać będzie ich do czasu, aż dostanie własne Apache'e. Helikoptery Apache nie są jedyny śmigłowcami produkowanymi w Stanach Zjednoczonych nazwanymi na cześć rdzennych Amerykanów. Są jeszcze chociażby śmigłowce Black Hawk czy Chinook. I to nie jest przypadek. Śmigłowce mają być takie jak ci, którzy bronili swojej ziemi przed białymi osadnikami: wytrwałe, zwrotne, pewne siebie, waleczne, nieustraszone. Z Arizony dla Interii Magda Sakowska, Polsat News