Co najmniej pięć krajów - USA, Rosja, Kanada, Norwegia i Dania - stara się zapewnić tam sobie najlepsze pozycje. Chiny, choć nie są w Arktyce pierwszoplanowym graczem, bardzo uważnie śledzą sytuację. Będą chciały się tam dostać, podobnie jak Indie i Unia Europejska - przewiduje autor artykułu Irvin Studin. "Ambicje aktorów tego teatru mogą wkrótce okazać się sprzeczne z dominującą doktryną Pax Arctica, która zakłada, przynajmniej publicznie, że w dającej się przewidzieć przyszłości międzynarodowe normy prawne, roztropność i współpraca będą rządzić poglądami i zachowaniem wszystkich graczy" - pisze Studin. W nadchodzącej dekadzie lub dwóch, gdy już lody Arktyki stopnieją, Przejście Północno-Zachodnie skróci trasę morską między Azją a Europą o tysiące kilometrów - wskazuje autor. Odnotowuje też, że złoża węglowodorów w Arktyce, które staną się dostępne, będą o wiele większe niż takie zasoby naturalne na Morzu Południowochińskim. Kontrola nad arktycznymi wyspami i akwenami - od Przejścia Północno-Zachodniego (które Kanada uważa za swe wody terytorialne) po Przejście Północno-Wschodnie (które za swe wody terytorialne uważa Rosja), Morze Beauforta (stanowiące przedmiot sporu między USA a Kanadą) i Grzbiet Łomonosowa (przedmiot sporu między Rosją, Danią i Kanadą) - jest wciąż negocjowana pod auspicjami ONZ-owskiej konwencji o prawie morza. Autor wskazuje, że na razie kwestie te są przedmiotem ożywionej działalności dyplomatycznej. Twierdzi jednak, powołując się na przykład Morza Południowochińskiego, że może się to wkrótce zmienić, bo wolna od lodów Arktyka z jej ogromnymi zasobami naturalnymi stanie się strategicznie ważnym obszarem. Studin przewiduje, że będzie tam dochodzić także do konfliktów militarnych.