Liderem sondaży pozostaje obecnie urzędujący prezydent Emmanuel Macron. Najnowszy sondaż OpinionWay daje mu poparcie na poziomie 24 proc. W ostatnich badaniach na drugim miejscu ponownie rozsiadła się Marine Le Pen - liderka Zjednoczenia Narodowego - z poparciem na poziomie 17 proc. Tuż za plecami Le Pen plasują się inni kandydaci prawicy - kandydatka Republikanów Valerie Pecresse (16 proc.) i publicysta Eric Zemmour (14 proc.). Wcześniej oboje, na zmianę, wyprzedzali Le Pen w badaniach opinii. Kandydatom z kolejnych miejsc, w tym lewicowemu Jean-Lucowi Melenchonowi (9 proc.), nie daje się większych szans na wejście do drugiej tury. "Dediabolizacja" Le Pen Przypomnijmy, że w 2017 roku Marine Le Pen walczyła w drugiej turze o prezydenturę z Emmanuelem Macronem - przegrała jednak wyraźnie 66,1 proc. do 33,9 proc. Od tamtej pory trwa proces określany w publicystyce jako "dediabolizjacja" Le Pen, czyli przesuwanie się kandydatki ze skrajnie prawicowych i eurosceptycznych pozycji w kierunku centrum po to, by nie zrażać wahających się wyborców. Le Pen nadal krytykuje islam i Brukselę, chce zaostrzyć przepisy imigracyjne, sprzeciwia się globalizacji, jednak złagodziła swoje stanowisko w wielu aspektach np. już nie domaga się wyjścia Francji z Unii Europejskiej ani wycofania z waluty euro. Symbolicznym przypieczętowaniem tych korekt wizerunkowych było przechrzczenie partii jej ojca Jean-Marie Le Pena, czyli Frontu Narodowego na Zjednoczenie Narodowe. Jak podaje "Le Monde", wysiłki Le Pen przynoszą skutek, bowiem mniej niż połowa Francuzów - 40 proc. - uważa ją za przedstawicielkę "nacjonalistycznej i ksenofobicznej skrajnej prawicy", a w przypadku choćby Zemmoura ten wskaźnik wynosi 64 proc. Jednak gdyby Le Pen weszła do drugiej tury, faworytem ponownie będzie Emmanuel Macron. W ostatnim badaniu poparcie rozkłada się w proporcjach 56 do 44 proc. na korzyść obecnie urzędującej głowy państwa. Pierwsza tura wyborów prezydenckich we Francji odbędzie się 10 kwietnia, natomiast druga - 24 kwietnia.