Człowiek Zełenskiego na inauguracji Trumpa. "Znaczące posunięcie"
Obawy, że Donald Trump może być gotowy porzucić amerykańskie wsparcie dla Ukrainy i prezydenta Wołodymyra Zełenskiego są niesłuszne - twierdzą informatorzy współpracujący z administracją Białego Domu, z którymi rozmawiał dziennik "The Independent". Według nich ma o tym świadczyć choćby obecność na zaprzysiężeniu Trumpa jednego z najbliższych współpracowników prezydenta Ukrainy.

Źródła "The Independent" wskazują na obecność Dawida Arachamii na zaprzysiężeniu Donalda Trumpa. Arachamia to lider ukraińskiej partii Sługa Ludu, jeden z bliskim współpracowników Zełenskiego.
Ukraiński polityk, nazywany "numerem dwa" Wołodymyra Zełenskiego, otrzymał rzadkie miejsce w rotundzie Kapitolu. Po inauguracji mówił ukraińskim mediom, że spodziewa się oficjalnej ukraińskiej delegacji, która spotka się z prezydentem USA w przyszłym miesiącu - podaje "The Independent". - Pracujemy teraz nad tym, aby odpowiednie spotkania odbyły się na szczeblu międzyparlamentarnym i na innych poziomach - powiedział.
"Było to bardzo znaczące posunięcie i pokazuje zamiar Donalda Trumpa, aby zapewnić Ukrainie dobre porozumienie na koniec tego procesu. Powinno to uspokoić niektóre nerwy" - powiedział informator dziennika. "Prezydent traktuje tę sprawę bardzo poważnie. Istnieje wiele złożonych kwestii, które będą się rozgrywać, ale zamierza on współpracować z Zełenskim i wkrótce odbędzie się formalne spotkanie" - dodał.
Donald Trump publicznie oświadczył, że zamierza zakończyć wojnę do wiosny.
Media: Donald Trump zamierza zalać rynki światowe ropą
Z kolei według niemieckiego dziennika "Handelsblatt" prezydent USA zamierza zalać rynki światowe ropą, aby obniżyć jej cenę i osłabić rosyjską gospodarkę.
Dziennik zwraca uwagę na zapowiedź Trumpa w Davos w sprawie nacisku na Arabię Saudyjską. Chodzi o skłonienie jej do zwiększenia produkcji ropy.
"Trumpowi nie chodzi tylko o tańsze paliwo dla amerykańskich kierowców. W niskiej cenie ropy widzi on strategiczny instrument, za pomocą którego zmusi Putina do negocjacji" - pisze w gazecie Moritz Koch.
Władimir Putin: Rosja nigdy nie odmówiła kontaktów z administracją USA
- Wątpię, żeby (Donald - red.) Trump podjął taką decyzję, szkodliwą dla USA - mówił w piątek prezydent Rosji Władimir Putin, odnosząc się do zapowiedzi Trumpa o możliwości wprowadzenia kolejnych sankcji.
Rosyjski przywódca przekonywał, że Moskwa nigdy nie odmówiła kontaktów z administracją USA. Tłumaczył, że to gabinet Joe Bidena zerwał relacje.
- Zgadzam się z Trumpem, że "kryzysu ukraińskiego" można było uniknąć, gdyby nie został pozbawiony zwycięstwa w wyborach (w 2020 roku - red.) - powiedział i dodał, że Kreml jest "otwarty na współpracę" z nowym prezydentem USA.
Jednocześnie wyraził gotowość do rozmów w sprawie Ukrainy. - Zawsze mówiliśmy, chcę jeszcze raz podkreślić, że jesteśmy gotowi do tych rokowań w sprawie ukraińskiej, ale są też kwestie, które wymagają szczególnej uwagi - mówił.
Rosja: NATO prowadzi hipokrytyczną politykę
Z kolei według ministra spraw zagranicach Federacji Rosyjskiej Siergieja Ławrowa obecna sytuacja całkowicie przeczy temu, że Ukraina dąży do zakończenia wojny.
- Zachodnie dostawy wojskowe dla ukraińskich sił zbrojnych są kontynuowane, ultimatum wobec Rosji jest opracowywane, istnieje ukraiński prawny zakaz negocjacji, a kwestia legitymacji ukraińskich władz nie jest rozwiązywana - powiedział w piątek.
Rosyjska dyplomacja oceniła również, że NATO prowadzi "hipokrytyczną politykę", co prowadzi do zwiększenia eskalacji w Europie oraz "zwiększa ryzyko bezpośredniego starcia między sojusznikami Ukrainy a Federacją Rosyjską".
Źródło: "The Independent", "Handelsblat"
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!