Gazociąg o przepustowości 50 mld metrów sześciennych, który miał przynajmniej częściowo zrekompensować utratę rynku europejskiego, był promowany przez Kreml od ponad siedmiu lat. Gaz miał nim płynąć z północno-wschodniej części Półwyspu Jamalskiego, który historycznie obsługiwał rynek europejski. Chociaż turkmeński gaz kosztuje Chiny o 30 proc. więcej niż rosyjski, Pekin zdecydował się dać pierwszeństwo nowemu gazociągowi z Turkmenistanu - projektowi Line D. W ten sposób Kraj Środka ma importować 30 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie - donosi agencja Reutera. "Drogi przyjaciel" nie odpowiedział na propozycję Putina Podczas marcowej wizyty na Kremlu chiński przywódca pominął kwestię uruchomienia projektu. Władimir Putin zaproponował sześciokrotne zwiększenie przepływów gazu do 98 miliardów metrów sześciennych rocznie. I chociaż Putin nazwał Xi Jinpinga "drogim przyjacielem", a nawet przemówił po chińsku, wznosząc toast za jego zdrowie, długo oczekiwany kontrakt gazowy nigdy się nie zmaterializował. Także ostatnia wizyta rosyjskiego premiera Michaiła Miszustina w Pekinie skończył fiaskiem i wrócił do kraju z niczym. Xi Jinping nawet słowem nie napomknął o projekcie w publicznych oświadczeniach po tych rozmowach rozmowach. Tymczasem, według źródła agencji Reutera, państwowa korporacja naftowo-gazowa CNPC rozpoczęła w zeszłym tygodniu prace nad studium wykonalności dla 200-kilometrowego interkonektora z granicy prowincji Xinjiang z Kirgistanem do chińskiego miasta Wujia, który będzie pierwszym punktem odbioru gazu. Budowa linii głównej na terytorium Chin może rozpocząć się w przyszłym roku. Gazu z Turkmenistanu będzie więcej W 2022 roku Chiny importowały 35 miliardów metrów sześciennych gazu z Turkmenistanu za pośrednictwem trzech istniejących rurociągów, płacąc za to 10,3 miliarda dolarów. Rosyjskie dostawy przez gazociąg "Power of Siberia", uruchomiony w 2019 roku, wyniosły 16 miliardów metrów sześciennych i kosztowały 2,5 razy mniej, bo około 4 miliardy dolarów. Nowy kontrakt gazowy z Chinami jest rozpaczliwie potrzebny Gazpromowi, który został pozbawiony europejskiego rynku i stracił ponad połowę eksportu w 2022 roku. Przepływ gazu do Europy spadł do najniższego poziomu od ostatnich lat istnienia ZSRR, a w tym roku prawdopodobnie spadnie do poziomu z lat siedemdziesiątych. - Gazprom ma katastrofalną sytuację eksportową - powiedziało Reutersowi w marcu źródło powiązane z firmą. Natomiast Chiny kupią w tym roku 22 mld metrów sześciennych gazu - siedem razy mniej niż UE zużywała przed wojną. Co więcej, koszt tych dostaw wynosi 290 dolarów za tysiąc metrów sześciennych, podczas gdy cena kontraktowa dla Europy wynosiła nawet 1000 dolarów w grudniu - według analityka BCS Ronalda Smitha. - Problem polega na tym, że Chiny po prostu nie potrzebują dodatkowego gazu - twierdził Butt Odgerel, starszy analityk w Energy Policy Research Foundation. Chiny nie chcą powtórzyć błędu Europy i zamierzają zdywersyfikować swoich dostawców, zwłaszcza że USA, Katar, Australia i Turkmenistan chcą sprzedawać gaz. - To rynek kupującego. I o ile Rosja nie przedstawi wyjątkowo atrakcyjnej oferty, Chiny mogą czekać tak długo, jak zechcą - dodał Odgerel.