Polityk reprezentujący partię polityczną "Front" pojechał na Białoruś w ramach uczestnictwa w międzynarodowej konferencji poświęconej 75. rocznicy przyjęcia Konwencji Narodów Zjednoczonych o zapobieganiu i karaniu ludobójstwa. Były poseł Prawa i Sprawiedliwości w swoim przemówieniu stwierdził, że Polska jest krajem, który wycierpiał bardzo wiele z powodu faszyzmu, ale teraz jest to wypierane ze świadomości obywateli. - My, Polacy, jak każdy naród słowiański, cierpieliśmy z powodu faszyzmu, ale teraz nie cenimy pamięci historycznej, nie sprzeciwiamy się jej przepisywaniu. Z powodów politycznych wymazuje się wyczyn Związku Radzieckiego w zwycięstwie nad faszyzmem - stwierdził. Zdaniem Krzysztofa Tołwińskiego, w Polsce funkcjonuje program polityczny, reprezentowany przez wszystkie partie zasiadające w parlamencie, których celem jest skłócanie naszego kraju z Federacją Rosyjską i Białorusią. Jak twierdzi lider partii "Front" sprawa jest tak poważna, że może doprowadzić do wybuchu konfliktu militarnego. - Ze względów antyrosyjskich takie wydarzenia są w Polsce możliwe. Jest to jednak bardzo niebezpieczna manipulacja nastrojami społecznymi - podkreślił. Krzysztof Tołwiński: Polska nie ma suwerenności politycznej W przemówieniu były wiceminister skarbu państwa z 2007 roku stwierdził, że obecnie cała scena polityczna nie jest suwerenna i podlega decyzjom wydawanym w Białym Domu. - Polski rząd, polski prezydent, nasz Sejm podlegają Stanom Zjednoczonym i nie mają suwerenności politycznej. Jesteśmy w roli instrumentu, który jest wykorzystywany w kierunku, którego sami jeszcze nie rozumiemy. Myślę, że jest tak będzie dalej, konflikt, który obecnie obserwujemy w Ukrainie, może mieć miejsce na naszym terytorium - podkreślił. Udział Krzysztofa Tołwińskiego w konferencji odbywającej się w stolicy Białorusi, to kolejna wizyta polityka w tym kraju. Były minister w rządzie Jarosława Kaczyńskiego wyjechał na Białoruś m.in. w sierpniu 2022 roku, kiedy to rzekomo reprezentował "samorząd województwa podlaskiego". Wówczas spotkał się z przedstawicielami reżimowych władz obwodu wołkowyskiego. Wówczas od "delegacji" odciął się marszałek województwa podlaskiego Artur Kosicki, który potępił wyjazd, a o sprawie powiadomił polskie MSZ. Zobacz też: Putin coraz rzadziej występuje publicznie. W zastępstwie "konserwy" Wizyty polityków i publicystów z Polski chętnie wykorzystuje propaganda reżimu Alaksandra Łukaszenki. Wypowiedzi uderzające w rząd, krytykujące politykę międzynarodową i wsparcie udzielane Ukrainie stają się głównymi tematami serwisów informacyjnych. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!