Alaksandr Łukaszenka zdradził, co mu dolega. "Czasem mnie boli"
Oprac.: Mateusz Kucharczyk
Alaksandr Łukaszenka przyznał, że ma problemy ze zdrowiem. - No cóż, czasem mnie boli - przyznał, mówiąc o kłopotach z nogą. Jak ujawnił na razie nie znaleziono sposobu, jak pozbyć się dokuczających mu dolegliwości. Białoruski dyktator zapewnił jednak, że "nie umrze" w najbliższym czasie.

Co kilka dni w mediach pojawiają się doniesienia na temat stanu zdrowia Alaksandra Łukaszenki. Ostatnio szerokim echem odbiło się zdjęcie białoruskiego duktatora z Władimirem Putinem. Białoruski opozycjonista Paweł Łatuszka podał, że według jego źródeł Łukaszenka choruje na cukrzycę i zasugerował, że wkrótce może umrzeć.
Łukaszenka odwiedził niedawno odwiedził rejon mozyrski w południowo-wschodniej Białorusi, przez który przeszedł niszczycielski huragan - poinformował portal gazeta.by.
Uwagę zwrócił jednak fakt, że polityk zrobił to dopiero 2 sierpnia, czyli niemal trzy tygodnie po zdarzeniu. W związku z tym pojawiły się spekulacje, że opóźnienie mogło mieć związek z problemami zdrowotnymi Łukaszenki.
Białoruś. Alaksandar Łukaszenka o stanie zdrowia
Ku zdziwieniu obserwatorów białoruski dyktator przyznał wtedy, że zmaga się z pewnymi kłopotami. Przekazał, że ma obecnie problemy z nogą. - No cóż, czasem utykam, boli mnie noga. Nie mogą naprawić mojego stawu. Myślę, że dla prezydenta nie jest to takie straszne - powiedział Łukaszenka. Jak jednak zapewnił, "nie umrze" w najbliższym czasie.
Dwa dni później Łukaszenka przeprowadził inspekcję obwodów homelskiego i mińskiego, ale zrobił to z pokładu śmigłowca. Dodatkowo nie uchwycono go na żadnych zdjęciach. Te przedstawiały jedynie maszynę. Ale według gazety.by Łukaszenki w ogóle mogło nie być na pokładzie maszyny.
"Wbrew twierdzeniom Łukaszenki widoczne są także inne problemy zdrowotne: polityk często nie potrafi ukryć drżenia głowy" - czytamy w tekście.
Zobacz również:
Źródła: gazeta.by, Interia
----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!