Iwan Żdanow przekazał na swoim profilu na platformie X, że matce zmarłego opozycjonisty i jego adwokatom powiedziano, że przyczyną zgonu Nawalnego był "syndrom nagłej śmierci". Jednakże większość współpracowników Aleksieja Nawalnego nie wierzy w tłumaczenia, szczególnie, że jego ciało wciąż nie zostało wydane. Z kolei, jak pisało "Economist", wcześniej władze kolonii utrzymywały, że polityka zabił skrzep krwi. Jednakże lekarz Nawalnego poinformował, że opozycjonista nie cierpiał na tego rodzaju choroby. "Cokolwiek zostanie w końcu napisane na jego świadectwie zgonu, został zabity przez Władimira Putina" - podkreślił brytyjski tygodnik. Podobnego zdania jest rzeczniczka polityka, czy jego współpracownik. Żaryn napisał, że "zgodnie z przewidywaniami, wszystko na temat "skrzepnięcia" okazało się kłamstwem". Jak zaznaczył władze więziennictwa, ciała nie chcą wydać, ponieważ przyczyna śmierci nie została ustalona. Później dodał, że ciała w ogóle nie było w kostnicy w Salechardzie, do której rzekomo miały trafić zwłoki Nawalnego. Rzeczniczka Nawalnego Kira Jarmysz przekazała, że według niej opozycjonista został zamordowany. "Wiedzieliśmy, że istnieje ryzyko, Aleksiej też to wiedział. A wczoraj go zamordowali, tak jak planowali to trzy lata temu" - wskazała. Wezwała także zachodnich przywódców, aby "wyrwali jak największy nacisk" na Władimira Putina. Według niej państwa Zachodu powinny szukać sprawiedliwości wobec śmierci Nawalnego i nie iść na żadne negocjacje z rosyjskim przywódcą. Nie żyje Aleksiej Nawalny. Coraz więcej niejasności w związku z jego śmiercią Władze więzienia zmieniły przyczynę śmierci z zakrzepu na "syndrom nagłej śmierci", jednak jak się okazuje niejasności jest jeszcze więcej. Rosyjskie niezależne media podają, że Nawalny miał poczuć się źle podczas spaceru około godziny 13:00 czasu lokalnego (9:00 w Polsce). Jednakże sam Nawalny relacjonował kiedyś, że spacery odbywają się wcześnie rano. Organizacja zajmująca się ochroną praw człowieka Gulagu.net zwróciła uwagę na chronologię wydarzeń. Zgodnie z dostępnymi ustaleniami zgon stwierdzono o 14.17, a już dwie minuty później ukazał się oficjalny komunikat służb więziennych. Niecałe 10 minut później - o 14:23 - podano, że nieoficjalną przyczyną śmierci Nawalnego było oderwanie się skrzepu. Z kolei rzecznik Kremla udzielił komentarza w sprawie śmierci opozycjonisty już 13 minut po jego śmierci. Ponadto w piątek 16 lutego - w dzień śmierci Aleksieja Nawalnego - w kolonii karnej, w której przebywał, nie działały niektóre kamery. "Nowaja Gazieta" przekazała w swojej publikacji, że skontaktowała się z jednym z więźniów. Z jego relacji wynika, że zamieszanie w kolonii zaczęło się w czwartek. Informacja w kolonii o śmierci Nawalnego miała być dostępna już o godzinie 10:00 czasu lokalnego w piątek, czyli trzy godziny wcześniej przed rzekomym incydentem, który doprowadził do śmierci. W tym czasie nie było żadnych karetek pogotowia. Tymczasem służby więzienne podały, że gdy Aleksiej Nawalny stracił przytomność natychmiast wezwano pomoc medyczną i mimo reanimacji nie udało się uratować życia 47-latka. \ Dodatkowo na dwa dni przed śmiercią Nawalnego do kolonii miały przyjechać funkcjonariusze Federalnej Służby Bezpieczeństwa i policji politycznej Władimira Putina. ***Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!