W piątek o północy rozpocznie się cisza wyborcza przed wyborami samorządowymi 2024, które odbędą się w niedzielę 7 kwietnia. W Interii podsumowujemy kampanię wyborczą i zastanawiamy się, jakie ma ona znacznie dla poszczególnych partii politycznych i jak jej wyniki wpłyną na ich polityczną przyszłość. Wybory samorządowe 2024. Nudna kampania? Dr Sergiusz Trzeciak, specjalista od marketingu politycznego, który od lat obserwuje kampanie samorządowe i jest autorem książki "Drzewo kampanii wyborczej 2.0, czyli jak wygrać wybory" przyznaje, że tak nudnej kampanii samorządowej nie pamięta. - Mieliśmy kampanię samorządową bez samorządu, w której tematy lokalne zostały przykryte przez tematy ogólnopolskie - uważa nasz rozmówca. Jego zdaniem wybory samorządowe będą miały charakter plebiscytu. O to przynajmniej zabiega Koalicja Obywatelska, która próbuje powtórzyć mobilizację z ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych. A to lepiej zrobić za pomocą tematów ogólnokrajowych niż lokalnych. - Cała kampania samorządowa toczyła się w cieniu komisji śledczych, przeszukań w domach polityków, rozliczeń poprzedniego rządu. To narracja narzucona przez Donalda Tuska, w którego interesie jest, by te wybory były wyborami przeciwko PiS - wskazuje dr Trzeciak. Wybory samorządowe. Kto ma lepsze karty PiS czy KO? Pytanie, czy da się powtórzyć wielką mobilizację z poprzednich wyborów, gdy PiS został już odsunięty od władzy? - Raczej ta frekwencja nie będzie tak wysoka. W poprzednich wyborach stawką było odsunięcie PiS od władzy, tu stawką jest dalsze odsuwanie PiS od władzy, a to już nie działa tak na wyobraźnię. Poza tym, wyborcy w Polsce nie przywiązują wagi do samorządów, nie doceniają tej władzy. Chodnik, droga czy remont mostu nie wzbudzają takich emocji jak np. sprawy światopoglądowe. Stąd próby przekierowania tematyki tej kampanii na tematy bardziej krajowe - odpowiada dr Sergiusz Trzeciak. Przy okazji zauważa, że Donald Tusk próbując nadać wyborom samorządowym charakter plebiscytu piecze dwie pieczenie na jednym ogniu. Może w ten sposób grillować PiS, ale także osłabiać swoich koalicjantów, których ostra polaryzacja spycha na margines. Dr Sergiusz Trzeciak przyznaje, że w rozgrywce samorządowej Donald Tusk gra o pełną pulę, czyli odbicie sejmików, w których dziś władzę dzierży PiS. I choć premier ma lepsze karty niż Jarosław Kaczyński, to ostateczne wyniki wyborów trudno przewidzieć, bo zbyt dużo jest niewiadomych. - Czarnym snem PiS jest sytuacja, w której zostanie im jeden sejmik na Podkarpaciu. Praktycznie niemożliwe jest utrzymanie obecnego stanu posiadania - mówi w rozmowie z Interią ekspert. - Donald Tusk w każdej sytuacji będzie mógł ogłosić sukces. Koalicja utrzyma władzę w dużych miastach, utrzyma władzę w większości sejmików w Polsce bez względu na wynik PiS - wylicza. Wybory samorządowe 2024. Więcej pytań niż odpowiedzi W gorszej sytuacji jest PiS. - PiS jest dziś partią mocno poobijaną, która jest non stop okładana, musi się tłumaczyć, a do tego jest wewnętrznie podzielona. Wynik w wyborach samorządowych poniżej oczekiwań i utrata władzy w sejmikach oznacza pogłębienie podziałów, szukanie winnych itd. Pamiętajmy jednak, że PiS to potężne ugrupowanie, z rozbudowanymi strukturami, funduszami i wciąż dużym poparciem. Nie jest tak, że przegrana w jednych czy drugich wyborach to koniec i upadek tej partii - zaznacza. Przedwyborczy sondaż dla Polsatu wskazuje, że PiS i KO idą łeb w łeb. Pierwsze miejsce zajmuje Prawo i Sprawiedliwość z wynikiem 26,3 proc. Tuż za partią Jarosława Kaczyńskiego znalazła się Koalicja Obywatelska z wynikiem 26,2 proc. Różnica wynosi więc 0,1 pkt. proc. W badaniu 66,2 proc. respondentów zadeklarowało chęć wzięcia udziału w wyborach. - Jest kolosalna różnica między zwycięstwem procentowym w wyborach do sejmików a rządzeniem w nich. Wyniki PiS i KO na poziomie ogólnopolskim mogą być zbliżone, ale PiS nie ma zdolności koalicyjnych. Jedynym potencjalnym koalicjantem są dla niego Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy. KO w połączeniu z Trzecią Drogą i Lewicą ma dużo lepszą sytuację w większości sejmików - wskazuje dr Trzeciak. - Pamiętajmy jednak, że w sejmikach czasem wszystko zależy nawet od jednego mandatu, zwłaszcza w tych wahających się sejmikach, gdzie do końca nie jest wiadomo, kto będzie miał większość - uważa nasz rozmówca. - Może być tak, że rozkład mandatów , że w jednym mamy za dużo, a w kilku innych brakuje jednego do rządzenia i ostatecznie nie rządzimy. Sytuacja w każdym sejmiku będzie inna - dodaje. Co dalej z Trzecią Drogą po wyborach samorządowych Co ciekawe, wybory samorządowe będą też, zdaniem naszego rozmówcy, sprawdzianem dla projektu Trzeciej Drogi. Powód? - Może być tak, że nastąpi zachwianie równowagi i wynik PSL w mandatach będzie dużo lepszy niż kandydatów Polski2050. Ludowcy są mocno osadzeni w realiach lokalnych, mają znanych liderów na listach, znane nazwiska w wyborach na wójtów czy burmistrzów. W przypadku formacji Hołowni często są to przypadkowe osoby, przypadkowi kandydaci na listach - tłumaczy dr Sergiusz Trzeciak. W ubiegłym tygodniu pisaliśmy w Interii o tym, że Koalicja Obywatelska namawia ludowców, by w wyborach do PE wystartowali ze wspólnego komitetu. Nie wiadomo, czy znalazłoby się w nim miejsce dla Polski2050 Szymona Hołowni. Rozmowy trwają, ostateczne decyzje mają zapaść po wyborach samorządowych, kiedy znane będą wyniki poszczególnych partii. Władysław Kosiniak-Kamysz, lider PSL, pytany o to przez Marcina Fijołka w programie Graffiti w Polsat News odparł, że "jest zadowolony z tego, jak jedzie Trzecia Droga" i że "ten projekt powinien być kontynuowany, rozszerzany". Przyznał też, że obecnie różne scenariusze są na stole. Kamila Baranowska *** Przeczytaj również nasz raport specjalny: Wybory samorządowe 2024. Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!