Głosowanie na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych zaczęło się punktualnie o 7:00 rano. W Polsce była wtedy już 13:00. Zanim drzwi do komisji, działającej w budynku konsulatu generalnego na Manhattanie otworzyły się, to przed budynkiem już stała kolejka. Jeffrey Cymbler, którego ojciec pochodził z Zawiercia i był ocalałym z Holocaustu, przed konsulatem był już o 6:00 rano. Przyniósł kawę, składne krzesełko i czapkę z orzełkiem. Dla mieszkającego w Nowym Jorku Jeffrey’a te wybory były nadzwyczajne, bo były pierwszymi w których bierze udział. - Polskie obywatelstwo dostałem dwa lata temu - tłumaczy Jeffrey. Jednak nie obeszło się bez problemów. Okazało się, że mężczyzna w komisji pojawił tylko z dowodem osobistym, a żeby oddać głos trzeba pokazać polski paszport. Jeffrey musiał wrócić od domu po dokument i już z paszportem w ręku, ustawić się ponownie w kolejce do głosowania. Wybory 2023. Strach przed kolejkami Ci, którzy w komisji pojawili się bardzo rano najczęściej twierdzili, że to ze strachu przed długimi kolejkami. Jako jedna z pierwszych głos oddała Janina Murowska, która w Stanach Zjednoczonych mieszka od ponad 40 lat i szczyci się tym, że w wyborach zawsze bierze udział. Na pytanie, dlaczego tak interesują ją polskie wybory, skoro już tak długo mieszka poza krajem, odpowiedziała bez wahania - Polska to jest moja matka, moja ojczyzna. Jak mogłabym nie głosować. Polska jest dla mnie bardzo ważna. Ja jestem tutaj, wnuki są, ale syn i córka mieszkają w Polsce - mówi z przekonaniem. Spotykam też i takich głosujących, którzy już planują powrót do ojczyzny. Pani Zofia Kamińska pochodzi z Podlasia i od 6 lat z mężem mieszka w Ameryce. - Córka ma małe dzieci i pomagamy w opiece nad nimi. Ale będziemy wracać do Polski. Dlatego wszystko śledzimy. Wzięliśmy udział w wyborach, to nasz obowiązek - pani Zofia dodaje także, że jej i męża to było pierwsze głosowanie w USA. Trzy lata temu chcieli wziąć udział w wyborach prezydenckich, ale wtedy się nie udało. Małżeństwo w komisji pojawiło się w niedzielę, czyli za późno, bo głosowanie za oceanem jest dzień wcześniej - w sobotę. Wszystko przez różnicę czasu. Wybory parlamentarne 2023. Kiedy? Najważniejsze informacje. Wszystko, co musisz wiedzieć - Zgodnie z przepisami głosowanie za granicą musi się zakończyć najpóźniej w momencie końca głosowania w Polsce. Zatem, żeby dać Polakom, mieszkającym w tej części świata, bo to dotyczy obu Ameryk, czas na głosowanie w ciągu dnia, to głosowanie jest de facto przesunięte o 24 godziny - tłumaczy konsul generalny RP w Nowym Jorku Adrian Kubicki. Wybory za granicą. "W tym roku to mamy prawdziwy rekord" Komisja na Manhattanie jest drugą komisją w Stanach Zjednoczonych pod względem liczby osób, które zgłosiły chęć głosowania. Zarejestrowało się w niej ponad 2200 osób. - Widać, że jest większe zainteresowanie - mówi przewodniczący komisji Jacek Ston, który w komisjach wyborczych zasiada od niemal 10 lat. Nigdy rano nie mieliśmy aż tylu głosujących. Zawsze te pierwsze godziny były spokojne, senne, a teraz jest naprawdę sporo osób. Myślę, że już zagłosowało około 500 osób - dodaje Ston, a rozmawiamy koło 9 rano. Jednak to nie w Nowym Jorku czy w Chicago była komisja, do której na głosowanie zapisało się najwięcej osób. Komisja z najdłuższym spisem wyborców - niemal 2800 zgłoszeń - była w stanie New Jersey w miejscowości Passaic. - U nas zawsze dużo ludzi głosuje, ale w tym roku to mamy prawdziwy rekord - mówi z dumą przewodnicząca komisji Zofia Furman. Do Passaic na głosowanie przyjechał Kazimierz Wojtarowicz, który w Ameryce mieszka od 47 lat i którego tłok przy urnie wyborczej cieszy. - Polacy chcą coś pokazać, coś powiedzieć i cieszę się, że tak dużo młodych osób tutaj jest - mówi pan Kazimierz. Wychodząca z komisji, już po oddaniu głosu Joanna Kieluń z New Jersey dodaje: - Jesteśmy też obywatelami Polski, mamy prawo do głosowania. Urodziliśmy się tam, może pewnego dnia wrócimy do kraju. My też mamy prawo do decyzji. Komisje pracę zakończyły o 21:00 czasu lokalnego i wtedy zaczęło się liczenie głosów. Na ich policzenie komisje mają 24 godziny. Jeśli któraś z nich by nie zdążyła, to oddane w niej głosy nie będą brane pod uwagę. Przewodniczący komisji mówią, że czują presję, ale twierdzą również, że w komisjach zasiada wiele doświadczonych osób, swoistych komisyjnych weteranów, którzy doskonale wiedzą jak pracę po zamknięciu lokali wyborczych zorganizować. Wyniki wyborów w Stanach Zjednoczonych zostaną podane, gdy w Polsce zakończy się cisza wyborcza. Dla Interii z Nowego Jorku Magda Sakowska, Polsat News Czytaj także: Wybory 2023. Tak wypełnisz kartę wyborczą, by głos był ważny Kiedy poznamy oficjalne wyniki wyborów? Tak wygląda proces ich liczenia Wybory 2023. Wyniki exit poll - co to jest i co oznacza? Wybory 2023. Do lokalu bez dokumentów, tylko z telefonem