- Wybieram się na Podkarpacie, bo mam tam swojego kandydata, Marcina Piotrowskiego. Nie mogę na niego głosować u siebie w Lublinie. Marcin od lat jest związany z polską sceną folkową i duża część środowiska wybiera się do jego okręgu, żeby na niego zagłosować. Wszyscy mówimy, że chyba pierwszy raz w życiu będziemy głosować za kimś, a nie przeciwko komuś. Dlatego jedziemy - deklaruje Bogdan Bracha z Lublina. Marcin Piotrowski to kandydat Koalicji Obywatelskiej z okręgu numer 22 na Podkarpaciu. To znany w regionie działacz kultury, twórca festiwalu Folkowisko, lokalny patriota, który działa też w branży turystycznej. Prowadzi też nieco inną kampanię od przeciwników - nie tylko "objeżdża teren", ale zachęca, by w dniu wyborów to ludzie spoza okręgu przyjechali do Lubaczowa, Jasła czy Sanoka. - Rzuć wszystko i wyjedź w Bieszczady! - przekonuje Piotrowski w rozmowie z Interią. - Z Podkarpacia wiele osób wyjechało w świat, szczególnie młodzi ludzie, którzy nie mieli perspektyw. Zachęcam ich, żeby wrócili i wzięli odpowiedzialność za dom, z którego pochodzą. Działam też w organizacji turystycznej, więc zapraszam wszystkich do odwiedzania naszych terenów. Wyjazd w Bieszczady i na Roztocze może być super przygodą. Można wziąć ze sobą zaświadczenie do głosowania, bo w Warszawie jest się promilem, a u nas jest się procentem - powtarza Piotrowski. Z okręgu sosnowieckiego w wyborach kandyduje Łukasz Litewka, o którym pisaliśmy już w Interii. Mimo że nie ma dobrego miejsca na liście, działacz Lewicy przekonuje, że za sprawą kampanii udało mu się zainteresować wyborców spoza swojego okręgu. - Ludzie sami z siebie zaczęli deklarować, wysyłać zdjęcia zaświadczeń do głosowania. Mówią, że przyjadą do naszego okręgu, żeby na mnie zagłosować. To dla mnie niezręczne, przemiłe i zaskakujące. To setki ludzi - mówi Interii Litewka. Piotrowski i Litewka liczą, że turystyka wyborcza pomoże im w uzyskaniu dobrego wyniku, a tym samym w zdobyciu mandatu. To o tyle interesujące, że głos na tych kandydatów chcą oddać ludzie z dużych ośrodków wielkomiejskich, gdzie tzw. siła głosu jest najsłabsza. W okręgu o większej sile głosu teoretycznie wyborca ma większą moc sprawczą. Ale po kolei. Wybory 2023. Zignorowany wniosek Państwowej Komisji Wyborczej Od kilkunastu lat obserwujemy w Polsce zjawisko wyludniania się wsi i mniejszych miast na rzecz aglomeracji. Ludzie po prostu wędrują do dużych miast za pracą i "lepszym życiem". Oznacza to, że liczba mieszkańców największych ośrodków się zwiększa, a w mniejszych spada. Zjawisko to powinno mieć odzwierciedlenie w liczbie mandatów do zdobycia w każdym okręgu, ale tak nie jest. Państwowa Komisja Wyborcza rok przed wyborami zgłasza potrzebę "przesunięcia" niektórych mandatów w inne miejsca, tak by jak najlepiej odzwierciedlały liczbę mieszkańców danego okręgu. Zrobiła tak przed wyborami w 2023, 2019 i 2015 roku. Sęk w tym, że politycy zignorowali wnioski PKW, a ostatnia aktualizacja nastąpiła przed wyborami w 2011 roku. Oznacza to, że np. w Wałbrzychu czy Chełmie wybierzemy dokładnie taką samą liczbę posłów co 12 lat temu, mimo że struktura demograficzna w tych okręgach się zmieniła. A mówiąc wprost - spadła liczba mieszkańców na tych terenach. Dla polityków takie okręgi są jednymi z najbardziej atrakcyjnych. A to dlatego, że - przynajmniej w teorii - wystarczy zachęcić do głosowania relatywnie niewielką liczbę wyborców, by zdobyć tam mandat posła. Innymi słowy: w niektórych okręgach zdecydowanie łatwiej zostać posłem niż w innych. Szacuje się, że najtrudniej o to w Warszawie, gdzie - uśredniając - na jednego posła przypada blisko 70 tys. głosów. Dla porównania w okręgu elbląskim w 2019 roku na jednego posła przypadło średnio 31,5 tys. głosów. Nie trzeba chyba odpowiadać na pytanie, gdzie łatwiej zdobyć mandat. Problem w tym, że większość z 41 okręgów jest niedoszacowanych lub przeszacowanych i nie odzwierciedla rzeczywistego obrazu. W jednych wybiera się zbyt wielu posłów, w innych zbyt mało. Najprostszy i najgłośniejszy w tej kampanii przykład to "wycieczka" Jarosława Kaczyńskiego z Warszawy na kieleckie listy, gdzie do zgarnięcia jest 16 mandatów. Politycy PiS taki ruch tłumaczyli chęcią maksymalizacji zysków. Siła głosu - zobacz mapę O zdobycie mandatu dużo łatwiej właśnie w Kielcach niż w Warszawie. Pomijając fakt, że w Świętokrzyskiem, i generalnie w mniejszych miejscowościach, PiS ma większe poparcie (a PO w dużych miastach), to po prostu pojedynczy głos ważny tam więcej. Wracając do wcześniejszego przykładu: głos Kowalskiego z Warszawy jest warty dwukrotnie mniej niż Nowaka z Elbląga. Czy więc w Warszawie nie opłaca się głosować? Nie, każdy głos jest ważny, ale jednak nie każdy ma taką samą moc. Mowa tu o tzw. sile głosu. Wyjaśnijmy, że głos silniejszy będzie w okręgach, w których do zgarnięcia jest stosunkowo dużo mandatów przez relatywnie niewielką liczbę głosujących. Słabszy głos jest tam, gdzie mandatów nie ma za wiele, za to mieszkańców jest dużo. Ma to niebagatelne znaczenie w tegorocznych wyborach, kiedy to politolodzy i komentatorzy życia politycznego zupełnie nie wiedzą, jakie będzie ostateczne rozstrzygnięcie. Przedwyborcze sondaże pokazują, że w zasadzie każdy scenariusz jest możliwy, a o przyszłej większości może zdecydować nawet kilka mandatów. Matematyka mówi jasno: Wycieczka się opłaca Nasze krótkie wyjaśnienie problemu jest wyjątkowo uproszczone, a kwestią siły głosu obszernie zajmują się eksperci. Jednym z nich jest matematyk Jakub Onufry Wojtaszczyk, który od miesięcy przekonuje, że "głosując w Warszawie, marnujesz pół swojego głosu". Wojtaszczyk popiera te słowa obszernymi badaniami i wyliczeniami. Wynika z nich, że wyborca głosujący na opozycję w stolicy mógłby 15 października pojechać na "wycieczkę" do jednego z okręgów: Płock, Siedlce lub Radom. W każdym z nich, przyjmując pierwotne założenia, by wybrać jednego posła wystarczyło w 2019 roku średnio 37 tys. głosów. Warszawa jest najbardziej jaskrawym przykładem tego, jak działa siła głosu, ale ta zasada dotyczy większości dużych miast. Np. silniejszy głos mają mieszkańcy podkrakowskiego powiatu chrzanowskiego niż sami krakowianie. Ciekawie dzieje się na północy - głos mieszkańca Słupska waży znacznie mniej niż mieszkańca Koszalina, a miasta te dzieli 70 kilometrów (znajdują się w innych okręgach). Coraz większą świadomość wagi swojego głosu mają wyborcy. Przed 15 października powstały specjalne strony internetowe, których autorzy podpowiadają, gdzie najlepiej oddać głos, by miał on jak największą moc. Siła głosu. Liczby to jedno, praktyka drugie Trudno nie zauważyć, że wspomniane strony mają formę poradników dla wyborców opozycji. Z czego to wynika? - Wyborcy PiS są nadreprezentowani w okręgach o wysokiej sile głosu. Najlepszą strukturę poparcia pod tym względem w Polsce ma PSL, który z kolei jest za słaby, żeby to wykorzystać. Na drugim biegunie jest PO, która ma najgorszą w kraju strukturę poparcia, bo występuje tu nadreprezentacja wyborców w okręgach wielkomiejskich, czyli tam, gdzie głos waży najmniej - wyłuszcza nam dr Maciej Onasz, politolog z Uniwersytetu Łódzkiego. Prof. Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego: - Przy obecnych sondażach w żaden sposób nie da się przewidzieć, skąd dokąd trzeba jechać. Mapy pokazują prawdopodobieństwo - wyjaśnia i podaje przykład. - Ma pan jeden rzut kostką, więc wiadomo, że szóstka jest tak samo prawdopodobna jak jedynka. Tylko przy jednym rzucie wypadnie jedna liczba. Mówiąc inaczej: nawet jeśli jest pięć razy większe prawdopodobieństwo, że nasza partia zyska w Siedlcach i nie straci w Warszawie, to ciągle może się tak zdarzyć, że straci w Warszawie, a w Siedlcach nie zyska - dodaje prof. Flis. Eksperci, z którymi rozmawiamy, nie mają wątpliwości, że teoretycznie turystyka wyborcza do okręgów o większej sile głosu wydaje się racjonalną decyzją, ale w praktyce jest ona piekielnie trudna do zrealizowania. - Turystyka wyborcza ma sens, ale jeśli chodzi o zwiększenie siły swojego głosu. Jeśli ktoś chce zwiększyć natomiast szanse swojego ugrupowania - może się to udać, ale nie musi. Istnieje też mniejsze prawdopodobieństwo, małe ryzyko, że osłabi się wynik swojego komitetu - przekonuje dr Onasz. Ekspert dodaje, że jedynie wielki szturm wyborców z okręgów o niskiej sile głosów mógłby realnie wpłynąć na wynik. Tego jednak nie widać. - Gdyby to była skoordynowana turystyka wyborcza, to można byłoby zmaksymalizować prawdopodobieństwo zysku i zminimalizować jakiekolwiek ryzyko porażki - uważa dr Onasz. Turystyka wyborcza ani ludzkości, ani wszechświata nie zbawi Prof. Flis: - To jest losowa gra, w której może się zdarzyć, że jeden głos przeważy, ale zawsze trzeba pamiętać, że szanse "fifty-fifty" są wtedy, kiedy np. 20 tys. ludzi przeniesie się z okręgu o wyższej frekwencji do okręgu o niższej frekwencji. To musiałaby być taka skala działania. Jeżeli natomiast ktoś się łudzi, że tą metodą rozwiąże się wszystkie problemy ludzkości, to niestety się łudzi. Dr Onasz: - Podsumowując: większa jest szansa, że przyniesie to zysk niż stratę, ale wiązanie z tym ogromnych nadziei, że nagle zmienimy konstrukcję budowy wszechświata, jest naiwne. Co na to kandydaci na posłów, z którymi rozmawiamy? Piotrowski: - Siła twojego głosu jest dużo mocniejsza w takich miejscach jak Podkarpacie niż Warszawa. Więc warto, żeby twój głos miał znaczenie. W dniu wyborów w Cisnej będzie maraton bieszczadzki, dużo osób spoza terenu do nas przyjedzie. Moi znajomi również zapowiedzieli, że przyjadą do nas zagłosować. Litewka: - Wiadomość wysłała mi pani z Bełchatowa, że przyjedzie do Sosnowca pięć aut, 18 osób. Przyjadą ludzie z woj. zachodniopomorskiego, którzy mają zaświadczenie i chcą na mnie głosować. Dostaję wiadomości, że Gorlice i Wrocław przygotowują się do przyjazdu. To dla mnie największy komplement. Cztery lata temu też startowałem. Nie słyszałem, by ktokolwiek przyjechał specjalnie zagłosować na mnie. Dziś jest zupełnie inaczej. Wybory parlamentarne odbędą się 15 października. Zaświadczenie pozwalające zagłosować poza miejscem zamieszkania można odebrać do 12 października. Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz na lukasz.szpyrka@firma.interia.pl Wybory parlamentarne 2023. Kiedy? Najważniejsze informacje. Wszystko, co musisz wiedzieć Czytaj także: Nie musisz iść do urzędu. Przed wyborami załatwisz formalności przez internet Jak głosować poza miejscem zameldowania? Masz czas do 12 października Jak zagłosować za granicą? Nie wszędzie wystarczy dowód osobisty Kto może wziąć udział w wyborach? Należy spełnić cztery warunki Debata wyborcza w TVP. Kto weźmie w niej udział? ----- TWÓJ GŁOS MA ZNACZENIE. Dołącz do naszego wydarzenia na Facebooku i śledź aktualne informacje w trakcie kampanii wyborczej! Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!