PiS opublikował w poniedziałek w mediach społecznościowych nowy spot wyborczy nawiązujący do niemieckich wpływów w Polsce. Nagranie zaczyna się od zdjęcia z satelity, które wskazuje na ambasadę Niemiec w Warszawie. W tle słychać "Cwał Walkirii" Richarda Wagnera - ulubionego kompozytora Hitlera. W nagraniu występuje prezes partii Jarosław Kaczyński, który odbiera telefon z ambasady Niemiec w Warszawie. Tajemniczy mężczyzna mówi po polsku z wyraźnym niemieckim akcentem. "Guten Tag. Ja dzwonię z ambasady Niemiec i chciałbym połączyć z kanclerzem w sprawie waszego Rentenalter, to jest wieku emerytalnego w Polsce. Otóż uważamy, że powinien być taki, jak za pana premiera Tuska" - mówi pracownik ambasady. "Proszę przeprosić pana kanclerza, ale to Polacy w referendum zdecydują w tej sprawie. Nie ma już Tuska i te zwyczaje się skończyły" - odpowiada Kaczyński i rozłącza się, po czym rzuca telefon na stół. Pytanie w referendum Spot wyborczy PiS nawiązuje do jednego z czterech pytań referendalnych, które brzmi: "Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?". Za rządów Donalda Tuska, w styczniu 2013 roku, weszły w życie przepisy ustawy o stopniowym podwyższeniu wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn do osiągnięcia jednakowego poziomu 67 lat. Po przejęciu w 2015 roku rządów przez PiS uchwalono zmianę przepisów i ponowne obniżenie wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Teraz partia Kaczyńskiego i prorządowe media przekonują, że to kanclerz Niemiec Angela Merkel kazała Tuskowi podnieść wiek emerytalny, a w nowy spot wyborczy sugeruje, że Berlin w dalszym ciągu naciska na Warszawę. Odpowiedź MSZ Niemiec Poproszony o komentarz do nagrania resort spraw zagranicznych Niemiec odpowiada dyplomatycznie: "Niemcy i Polska, jako partnerzy w centrum Europy, ponoszą wspólną odpowiedzialność za dobre stosunki sąsiedzkie oraz udaną współpracę transgraniczną i europejską" - czytamy w odpowiedzi przesłanej przez MSZ w Berlinie. "Jako rząd federalny nie komentujemy bieżących wewnętrznych debat politycznych w Polsce, w tym wspomnianego spotu wyborczego" - dodaje rzecznik resortu. Tę samą odpowiedź przekazuje nam ambasada Niemiec w Warszawie. Rzeczniczka nie chce spekulować, czy przy odwróconych rolach, czyli wyimaginowanym telefonie z Warszawy do premiera Mateusza Morawieckiego, Warszawa wzywałaby ambasadora RFN na "dywanik". Niemieckie media: "wyśmiewanie kanclerza" Liczne media w Niemczech informują o "antyniemieckim spocie". Niemiecka agencja prasowa DPA podkreśla, że PiS od dawna atakuje Tuska insynuacjami, że działa na rzecz Niemiec. "W kuriozalnym antyniemieckim spocie wyborczym Jarosław Kaczyński inscenizuje, jak daje Olafowi Scholzowi kosza" - pisze magazyn "Der Spiegel". Inne media podkreślają w tytule, że "Kaczyński atakuje Olafa Scholza i Donalda Tuska". Bawarska rozgłośnia Bayerischer Rundfunk (BR) zaznacza, że "polski spot wyborczy wyśmiewa kanclerza Scholza", ale wideo ma szkodzić nie Scholzowi, tylko Tuskowi. Lokalny dziennik z Kolonii "Koelner Stadt-Anzeiger" przypomina, że na oficjalnym rozpoczęciu kampanii wyborczej w Polsce "narodowo-konserwatywna" partia PiS od razu uderzyła w antyniemieckie tony. "Niemcy chcą osadzić Tuska w Polsce, aby sprywatyzować i wyprzedawać polski majątek" - mówił Kaczyński. Dziennik przypomina też, że PiS prezentuje "twarde stanowisko wobec Niemiec" i domaga się około 1,3 biliona euro tytułem reparacji za szkody poniesione podczas II wojny światowej. "Niemiecki rząd nie widzi ku temu podstaw prawnych" - czytamy. Redakcja Polska Deustche Welle/Katarzyna Domagała-Pereira *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!