Sześć kobiet, dynamiczne wystąpienia, przejrzysty przekaz i jeden cel. Kobiety Lewicy zaprezentowały w Gdańsku program partii dedykowany paniom. Lewica tym samym chce na finiszu kampanii powalczyć o głosy młodych kobiet, które deklarują chęć głosowania na Konfederację, a także starszych, które chcą głosować na PiS. Znalazło to zresztą odzwierciedlenie w wystąpieniach. Dość powszechnie twierdzi się, że głosy młodych kobiet będą niezwykle istotne w wyborach 15 października. Co ciekawe, w ostatnich miesiącach nieoczekiwanie to Konfederacja stała się dla pań w wieku 18-29 lat atrakcyjniejszym wyborem niż Lewica. Obszerną analizę na ten temat napisał w Interii red. Łukasz Rogojsz. Kobiety Lewicy postanowiły odwrócić ten trend. Kandydatki partii do Senatu - Anna Górska i Magdalena Biejat - starały się przekonywać, że zarówno Konfederacja, jak i PiS, tracą głosy kobiet. - Korwin-Mikke powiedział, że kobiety nie powinny mieć prawa głosu. Nic dziwnego, bo żadna kobieta nie chce głosować na jego partię - mówiła Górska, choć oczywiście to stwierdzenie nieco życzeniowe. - W ciągu miesiąca Konfederacja straciła połowę poparcia. Chcą nas wsadzać do więzienia, chcą zlikwidować państwo, nie chcą ochrony zdrowia. Konfederacja to chaos i dżungla - dodawała Górska. - Wiesz kto jeszcze traci włosy kobiet? PiS - zwracała się Górska do Biejat. - Nawet zagorzałe fanki PiS czują rozczarowanie. Rozmawiałam z panią, która w 2019 roku głosowała na PiS, a teraz coraz ciężej jej żyć. Dziś kupuje chleb na kromki. Oni mówią o 13., 14. emeryturze jakby to były prezenty. Prawda jest taka, że potrzebujemy godnych emerytur - mówiła Biejat, a to ciekawy zwrot w kierunku starszych kobiet. Konsekwencja Lewicy i kompleksowa oferta dla kobiet Lewica jest w tym przekazie konsekwentna. Ma propozycje zarówno dla młodych kobiet (potencjalnych wyborczyń Konfederacji) jak i dla starszych (potencjalni wyborcy PiS). I o ile pierwsza oferta jest na pewno bardziej chwytliwa i atrakcyjna wizerunkowo - są to np. znieczulenia przy porodach, tabletki "dzień po" i cały pakiet innych rozwiązań - tak druga jest ważniejsza politycznie. Dlaczego? Grupa emerytów i rencistów w Polsce to aż 8 mln ludzi, którzy mają wyborczy głos. - Seniorki są w najgorszej materialnej sytuacji. Rodziły dzieci, zajmowały się wnukami, za pracę dostawały mniejsze wynagrodzenia, a dziś otrzymują głodowe emerytury. Mamy na to rozwiązanie, to renta wdowia. Marszałek Witek schowała projekt do zamrażarki. A to coś, co wreszcie przywróci godność i godną starość kobietom - zachwalały Biejat i Górska. Ofertę dla młodszej grupy zaprezentowały Katarzyna Kotula i Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Pierwsza mówiła o aborcji i kwestiach okołoporodowych, druga o prawach pracowniczych kobiet. Obie posługiwały się przykładami z własnego doświadczenia. Kotula zaangażowała się w politykę po tym, jak lata temu pomogła przyjaciółce usunąć ciążę z gwałtu. Dziemianowicz-Bąk z kolei sama doświadczała dyskryminacji w pracy. Kotula mówiła, że dziś "w sprawie aborcji nie ma czasu na żadne kompromisy, nie ma miejsca na żadne referendum, bo to nasze życie, nasze zdrowie i nasze ciała". Zapowiadała dekryminalizację aborcji, a także przekonywała do legalnej, bezpiecznej, darmowej i dostępnej aborcji. Dla Lewicy równie ważny jest dostęp do antykoncepcji za darmo dla każdej kobiety, a także tzw. tabletka "dzień po" bez recepty. - Po ciąży przychodzi poród, który nie musi być koszmarem. Tylko jeden na siedem porodów odbywa się ze znieczuleniem. Czy poszlibyście do dentysty, który nie stosuje znieczulenia? To jakiś absurd. Mamy propozycję też jeszcze młodszych dziewczyn. Zagwarantujemy każdej młodej dziewczynie od 15 lat łatwy dostęp do ginekologa - zapewniała Kotula. Dziemianowicz-Bąk przekonywała z kolei, że od 2016 pod rządami PiS kobiety, które zdecydowały się urodzić dziecko, "były karane". - Po powrocie z urlopu macierzyńskiego dostawały niższą pensję. Państwo ich zawiodło. Lewica was nie zawiedzie. Wzmocnimy Państwową Inspekcję Pracy, zwiększymy ochronę kobiet na urlopie macierzyńskim. Zapewnimy dostęp do przyzakładowych żłobków, z godnie zarabiającymi opiekunkami - zapewniała. Scheuring-Wielgus: Wara wam od tego! Ostatnie na scenę w Gdańsku wkroczyły Anna Maria Żukowska i Joanna Scheuring-Wielgus. Wystąpienie drugiej z pań było szczególnie barwne. - Nie jesteśmy inkubatorami chodzącymi po Polsce, które będą na życzenie chłopców z prawicy rodzić im dzieci. Będziemy chciały mieć dzieci, to będziemy mieć dzieci, jak nie to nie. Mówię do wszystkich panów: wara wam od tego! - wykrzykiwała. - Są tacy kawalerowie, którzy mówią nam, jak mamy żyć. Jest taki kawaler z Żoliborza, są tacy kawalerowie w sutannach. Mówię wam: zajmijcie się swoimi partiami i parafiami. Na parafiach wasi koledzy robią orgie. W waszych partiach handluje się wizami. Mówię wam jeszcze raz: wara wam! - powtórzyła. Niespodziewany gość Tymczasem w finale gdańskiej konwencji na kobiety czekała niespodzianka. Głos zabrała... Jolanta Kwaśniewska. Była pierwsza dama, żona wywodzącego się z Lewicy prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, połączyła się kobietami Lewicy w formie zdalnej. Miała krótki, ale konkretny przekaz. - Nie myślcie o tych wyborach, że "mój głos nic nie znaczy". Twój głos jest bardzo ważny. Każdy głos w tych wyborach jest na wagę złota. Najważniejsze, żebyście namówiły babcie, mamy, siostry, przyjaciółki. Idźcie na wybory, twój głos nie może zostać zmarnowany - apelowała Jolanta Kwaśniewska. Łukasz Szpyrka Czytaj także: Wybory 2023. Tak wypełnisz kartę wyborczą, by głos był ważny Jak głosować poza miejscem zameldowania? Masz czas do 12 października Jak zagłosować za granicą? Nie wszędzie wystarczy dowód osobisty Sprawdź, czy jesteś w rejestrze wyborców. Bez tego nie oddasz głosu