- To haniebne słowa. Minister Błaszczak powiedział, że poprzedni rząd chciał oddać agresorowi bez walki jakikolwiek kawałek polskiego terytorium. To haniebne z dwóch powodów. Po pierwsze, bo nigdy się to nie wydarzyło w żadnym planowaniu. Minister Błaszczak po raz kolejny kłamie. A po drugie - bo jest to nie do pomyślenia, by ujawniać kluczowe dla polskiego bezpieczeństwa dokumenty - w ten sposób senator Bogdan Klich odnosi się do najnowszego spotu PiS. To właśnie on jest tam kluczową postacią. Prawo i Sprawiedliwość, które do wyborów idzie pod hasłem "Bezpieczna przyszłość Polaków", w niedzielę opublikowało spot, którego głównym bohaterem jest Mariusz Błaszczak. Szef MON zarzuca Platformie Obywatelskiej, że ta nie chciała bronić części terytorium Polski. W narracji PiS antybohaterami tamtego czasu są ówczesny minister obrony narodowej Bogdan Klich i gen. Mirosław Różański. Spot PiS wywołał niemałe poruszenie w sieci. Politycy Prawa i Sprawiedliwości w przeszłości już wielokrotnie posługiwali się tezą, że "za czasów PO-PSL realna obrona Polski miała odbywać się na Wiśle". Mówił tak choćby Jarosław Kaczyński w Chełmie, kilka tygodni temu. Nowością jest natomiast dokument, który został upubliczniony. Klich: Błaszczak ujawnił najbardziej strzeżoną tajemnicę - To najważniejsze dokumenty dla naszej obronności. Minister był świadom tego, co robi, że ujawnia najbardziej strzeżoną tajemnicę państwa polskiego, pokazując pierwszą stronę dokumentu o samodzielnej operacji obronnej - mówi Interii Bogdan Klich. Jak przyznaje ówczesny szef MON, zaprezentowany przez Błaszczaka dokument "był jednym z wariantów, ale absolutnie nie najważniejszym". - Nasze plany operacyjne, o których nikt odpowiedzialny rozmawiał nie będzie, zawierają wiele wariantów. Wojsko musi być przygotowane na różne scenariusze. Ten scenariusz, którego okładkę ujawnił minister Błaszczak, był jednym z wariantów, ale absolutnie nie najważniejszym i niezakładającym oddawania terytorium Polski bez walki - podkreśla Klich. Pozostałe kluczowe dokumenty Tymczasem w państwie funkcjonuje pewna hierarchia dokumentów planistycznych. Najważniejsza jest Strategia Bezpieczeństwa, czyli nadrzędny dokument podpisywany przez prezydenta RP. Nieco niżej znajduje się Polityczno-Strategiczna Dyrektywa Obronna RP, która zawiera kilka różnych wariantów. Dopiero później, stosowanie do tych wariantów, odbywa się planowanie w planach operacyjnych. To jeden z tych ostatnich dokumentów ujawnił minister Błaszczak. Pisał o tym w mediach społecznościowych choćby gen. Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. "Kto nie powiedział Panu prezesowi, że przedmiotowy plan z 2011 r. był dokumentem wykonawczym do Dyrektywy Obronnej prezydenta L. Kaczyńskiego wydanej na podstawie Strategii BN z 2007r. zatwierdzonej też przez PRP L. Kaczyńskiego na wniosek PRM J. Kaczyńskiego?" - napisał gen. Koziej. W podobnym tonie wypowiada się ówczesny szef MON Klich, który odnosi się wprost do planu ujawnionego przez ministra Błaszczaka. - Przecież to nie jest jedyny i nie jest to zasadniczy wariant obrony naszego kraju, bo najważniejszym jest wariant sojuszniczy. Polska od 1999 roku jest w NATO i za sprawą rządu PO-PSL udało się w 2010 roku zrobić coś, czego nawet nie próbował pierwszy rząd Jarosława Kaczyńskiego. Czyli po inwazji Rosji na Gruzję przekonać sojuszników, by przyjęli nowe plany wsparcia dla Polski w przypadku agresji ze strony Rosji. To słynne plany ewentualnościowe, które zostały zaakceptowane tuż przed szczytem lizbońskim. W owym czasie były podstawą planowania działań naszego wojska w układzie sojuszniczym - przekonuje Klich. Klich: To sytuacja podobna do upublicznienia raportu WSI Z byłym szefem MON, a obecnie senatorem RP, udało nam się porozmawiać telefonicznie, bo Klich przebywa w Madrycie na konferencji przewodniczących komisji spraw zagranicznych i Unii Europejskiej. - Są tu tacy, którzy pytają: "co tam u was się w Polsce dzieje?". Nabieram wody w usta. Mam się przyznać, że w Polsce są ujawniane najwrażliwsze szczegóły naszego bezpieczeństwa narodowego? Nikomu się to nie mieści w głowie. To sytuacja podobna do tej związanej z upublicznieniem raportu WSI przez Antoniego Macierewicza. Można było likwidować i przekształcać WSI, ale nie wolno było upubliczniać szczegółowych danych, bo w ten sposób wykonuje się robotę za wywiad rosyjski i białoruski - grzmi Klich. - Zacierają ręce Rosjanie i Białorusini, oczy przecierają ze zdumienia nasi sojusznicy w NATO, a inni zadają sobie pytanie, na ile wiarygodne jest państwo polskie za rządów PiS, skoro decyduje się na taki krok - dodaje. Chodzi o przykrycie afery wizowej? Tymczasem Klich uważa też, że upublicznienie tego dokumentu należy wiązać z aferą wizową. Zdaniem senatora jest ona na tyle niewygodna dla partii rządzącej, że potrzebne było szybkie odwrócenie od niej uwagi opinii publicznej. - To klasyczny manewr przykrycia bardzo bolesnej dla PiS afery wizowej. Tutaj akurat PiS przekroczyło wszystkie czerwone linie, związane z bezpieczeństwem państwa, które - swoją drogą - wypisał sobie na sztandarach. I to w dodatku prowadząc na dużą skalę kampanię dezinformacyjną. Bo teza o tym, że rząd PO-PSL chciał oddać bez walki jakikolwiek fragment naszego terytorium, jest największym z fake newsów, jaki pojawił się w ciągu ostatnich kilku lat - konkluduje Klich. Sam minister Błaszczak nie tylko w spocie PiS mówił o tajnych dokumentach z 2011 roku, ale też... miał je przy sobie w Bemowie Piskim na Mazurach. - Przed 2015 rokiem realna obrona naszego kraju miała być na Wiśle. To jest dokument, który został zatwierdzony przez ministra Bogdana Klicha w 2011 roku. Wówczas realna obrona Polski miała odbywać się na Wiśle. Więcej, przez dwa tygodnie miano bronić Polski, potem liczono na to, że wojska sojusznicze nas obronią - powtarzał Błaszczak, trzymając w ręku dokument. Łukasz Szpyrka Czytaj także: Wybory 2023. Tak wypełnisz kartę wyborczą, by głos był ważny Jak głosować poza miejscem zameldowania? Masz czas do 12 października Jak zagłosować za granicą? Nie wszędzie wystarczy dowód osobisty Sprawdź, czy jesteś w rejestrze wyborców. Bez tego nie oddasz głosu