Piotra skazano za podwójne zabójstwo, do którego doszło 3 listopada 2010 roku w Tłokini Wielkiej (woj. wielkopolskie). Piotr, osoba z niepełnosprawnością intelektualną, miał zamordować dwie kobiety - matkę i córkę. W toku śledztwa nie znaleziono dowodów, by to on dokonał zbrodni. Piotr jednak się przyznał - jak później powiedział w sądzie, "bał się, że go zabiją". Zebrane materiały, badania wariografem, policyjne podsłuchy, służbowe notatki wskazują, że zbrodnię popełnił ktoś inny. Historię Piotra opisaliśmy pod koniec maja w Interii. W tym samym czasie Europejski Trybunał Praw Człowieka poinformował, że przyznał sprawie mężczyzny status "dopuszczalności" i nakazał się polskiemu rządowi odnieść do całej sytuacji. Ta decyzja to pokłosie skargi, jaką w 2017 r. złożyła Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Ruch Trybunały Praw Człowieka. Ministerstwo milczy Zgodnie z pismem Trybunału polski rząd miał czas do 16 października przygotować odpowiedź. Jeśli uznałby skargę za zasadną, byłaby to podstawa do wznowienia całego procesu. Jak poinformowali nas kilka miesięcy temu urzędnicy, zgodnie z procedurą odpowiedź przygotowuje Ministerstwo Sprawiedliwości, ale do Trybunału Praw Człowieka oficjalne pismo przekazuje Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które koordynuje procedurę. Szkopuł w tym, że ani minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, ani podlegli mu urzędnicy dokumentu nie przygotowali, choć mieli na to pięć miesięcy. Od czterech tygodni resort nie odpowiedział na zadane przez nas pytania. Ministerstwo Spraw Zagranicznych przesłało w nam w zeszły czwartek po południu lakoniczny komunikat. "Stanowisko w sprawie zostanie przedstawione w terminie wskazanym przez Europejski Trybunał Praw Człowieka po finalnej analizie dokumentów dotyczących sprawy" - napisało biuro prasowe MSZ w przesłanej odpowiedzi, pod którą nikt się nie podpisał. Kiedy zakończy się analiza, kto ją prowadzi i dlaczego przez blisko pięć miesięcy nie udało się przygotować dokumentu, tego ministerialni urzędnicy nie zdradzają. We wtorek zapytaliśmy w ministerstwie, czy odpowiedź do Trybunału została przekazana. Nasze pytanie pozostało bez odpowiedzi. "Piotr jest niewinny" - Dla mnie Piotr jest niewinny. Najgorsze jest to, że każdy z nas może się nim stać. Wystarczy być w złym miejscu, o złej porze i nie mieć odporności psychicznej. Przerażające jest to, że nasz system nie jest gotowy na takie przypadki - mówił Interii kilka miesięcy temu mecenas Marcin Wolny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, który przygotowywał skargę. - Czytając tekst, widzimy, że jest to historia człowieka zmanipulowanego, który z powodu swoich obniżonych zdolności intelektualnych nie był w stanie przeciwstawić się władzy. Jak wynika z akt, ten mężczyzna ma świadomość i rozwój intelektualny na poziomie 10-letniego dziecka, więc uznał, że należy słuchać policjantów i prokuratora. Skoro mówili, że ma się przyznać, to się przyznał. Pamiętajmy jednak, że zgodnie z naszym prawodawstwem, procedurą karną, przyznanie się do winy nie może stanowić wyłącznej przesłanki do uznania kogoś winnym i skazania go. Samo przyznanie się do winy nie powinno nigdy przesądzać o czyjeś faktycznej winie - mówiła Interii Anna Maria Żukowska (Lewica), wiceprzewodnicząca komisji sprawiedliwości. - Przeraża mnie, że sądy kolejnych instancji nie dostrzegły tego, że w tej sprawie nic nie trzyma się logiki - dodawała. Sprawę kilka miesięcy temu w rozmowie z Interią skomentowała także prof. Ewa Gruza, kryminalistyk z Uniwersytetu Warszawskiego. - Razem ze studentami otrzymaliśmy do przeczytania kilka spraw, a jedną z nich była ta dotycząca Piotra. I na początku szok. Żadnych śladów łączących go z miejscem zbrodni, żadnych jego śladów zabezpieczonych na miejscu zdarzenia, brak motywu, brak sposobności dokonania podwójnego morderstwa - wylicza w rozmowie z Interią. Jak zaznacza, sprawa Piotra Mikołajczyka jest jedynym takim przypadkiem w jej całej dotychczasowej karierze. Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl