Profesor Ewa Gruza jest kryminalistykiem i pracuje na Uniwersytecie Warszawskim. W zawodzie jest od blisko 40 lat i, jak przyznaje, sprawa Piotra Mikołajczyka jest jedynym takim przypadkiem w jej całej dotychczasowej karierze. Reportaż "Skazany za niewinność" możesz przeczytać: tutaj Sprawa Piotra Mikołajczyka. "Oni mieli wersję ułożoną" Akta sprawy do profesor trafiły od Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Kilka lat temu realizowano na Wydziale Prawa i Administracji UW projekt "Klinika Niewinności". Chodziło o wyszukiwanie ewentualnych błędów popełnionych na którymś z etapów postępowania karnego, które mogły doprowadzić do niesłusznego skazania. Profesor Gruza była jedną z osób, które prowadziły ten projekt. - Razem ze studentami otrzymaliśmy do przeczytania kilka spraw, a jedną z nich była ta dotycząca Piotra. I na początku szok. Żadnych śladów łączących go z miejscem zbrodni, żadnych jego śladów zabezpieczonych na miejscu zdarzenia, brak motywu, brak sposobności dokonania podwójnego morderstwa - wspomina prof. Gruza. - Na początku postanowiliśmy zebrać "za" i "przeciw", ale nie znaleźliśmy ani jednego argumentu za tym, że Piotr jest winny, prócz przyznania się do winy, ale do tego doprowadzono w skandalicznych warunkach - opowiada kryminolog. Przypomnijmy: Po przywiezieniu Piotra do komendy w Kaliszu policjanci opowiedzieli mu o zabójstwie. Części przesłuchania, w której nie przyznawał się on do winy, nie nagrywano, ani nie protokołowano. Wiele wskazuje też na to, że słów zapisanych w policyjnym dokumencie Piotr nigdy nie powiedział. Choć jest dorosły, to ma umysł 10-letniego dziecka i komunikuje się ze światem za pomocą prostych zdań i półsłówek. Sami policjanci już podczas sądowej rozprawy zmieniali swoje zeznania, co do tego jak wyglądało przesłuchanie i co powiedział Piotr. - Jestem przekonana, że on wtedy w ogóle nie zeznawał. Oni mieli wersję ułożoną, którą włożyli w jego usta. Ten chłopak to podpisał, ale jestem przekonana, że nawet nie wiedział, co podpisuje - uważa prof. Gruza. Sprawa Piotra Mikołajczyka. Prof. Gruza: Słowa sędziego zwaliły mnie z nóg W profesor coś pękło podczas skargi kasacyjnej, którą rozpatrywał Sąd Najwyższy. - Pamiętam pierwsze słowa sędziego, który powiedział, że osoba niewinna nie przyznaje się do zbrodni. Mówiąc wprost: zwaliło mnie to z nóg. Te słowa świadczyły o jakiejś niewiedzy, niekompetencji, jakiejś nonszalancji Sądu Najwyższego. Wystarczyło trochę zdrowego rozsądku i logiki - opowiada. - Wystarczyło, żeby sędziowie zechcieli się trochę pouczyć i zobaczyć, że są historie, gdzie ludzie, którzy nie popełnili zbrodni, podczas przesłuchiwań przyznawali się do winy - dodaje. Profesor po wyroku przeanalizowała 18 spraw z Polski, w których zapadły wyroki skazujące, a co do których potem okazało się, że były to osoby niesłusznie skazane. Badania profesor pokazały coś jeszcze - wszystkie te sprawy łączy powtarzający się schemat. - Mamy niewielką miejscowość, dochodzi do zabójstwa i jest ogromna presja społeczna na złapanie mordercy. Często oględziny są prowadzone niekompetentnie, a na miejscu zdarzenie pojawia się wiele osób, których nie powinno tam być. Potem prowadzone jest śledztwo, policjanci weryfikują pewne tropy i zaczynają się interesować osobami, które mogą mieć wiedzę w danej sprawie. I co się wtedy dzieje? Natychmiast policjanci otrzymują jakiś anonim, w którym rzekomo wskazany jest sprawca. I natychmiast porzucają dotychczasowe ustalenie i skupiają się na osobie wskazanej w liście - opowiada prof. Gruza. I dodaje, że często w anonimowych listach, jako potencjalnych sprawców wskazuje się osoby o niskim wykształceniu, upośledzone czy w jakiś sposób wykluczone. - Takie osoby nie mogą często liczyć na żadne wsparcie. Nawet jeśli rodzina je wspiera, to często nie ma siły przebicia i pieniędzy. Takie osoby nie mają szans w zderzeniu z wymiarem sprawiedliwości - mówi. Sprawą Piotra Mikołajczyka zajmował się również program "Państwo w Państwie". Reportaż możesz obejrzeć TUTAJ "Dla mnie ten człowiek jest niewinny" Profesor Gruza podkreśla, że sprawa Piotra Mikołajczyka jest pierwszą tego typu, z którą ma do czynienia w swojej karierze. - W każdej innej sprawie, w której mówiliśmy o niesłusznie skazanych osobach, zawsze było przysłowiowe "coś". Czasem były to błędnie wykonane ekspertyzy. W sprawie Piotra nie ma jednak nawet tego "czegoś". Czytając te akta, widzimy, że nic się w nich nie zgadza. Są za to typowane inne osoby, ale kiedy policjanci się nimi zaczynają interesować, przychodzi anonim - opowiada. - Dla mnie ten człowiek jest niewinny - mówi wprost prof. Gruza. I dodaje, że właściwa droga prawna się wyczerpała. - Została złożona skarga do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i czekamy na jej rozpatrzenie. Prof. Gruza zaznacza, że być może uda się sprawę podwójnego morderstwa wznowić. Potrzebne będą nowe materiały, dlatego grupa specjalistów skupiona wokoło profesor prowadzi swoje prywatne śledztwo. - Pomalutku zbieramy te informację, te kropelki, łączymy niteczki i wierzymy, że będziemy w stanie odkryć prawdę i wskazać, kto w rzeczywistości stoi za morderstwem kobiet - konkluduje. Reportaż Dawida Serafina "Skazany za niewinność" możesz przeczytać: tutaj Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl