Złowieszcze prognozy dla Ukrainy. Nadchodzą kluczowe miesiące
Ukraina będzie w stanie bronić swego terytorium przez około pół roku - przewidują eksperci przytaczani przez austriackie media. Według prognoz Europa nie będzie w stanie wypełnić braków po wstrzymaniu dostaw z USA. Pogorszeniu ulegnie przede wszystkim stan obrony przeciwlotniczej. Według eksperta NATO Europa powinna zacząć od kupna amunicji dla Ukrainy. Były urzędnik Kwatery Głównej NATO wskazuje, że Kijów wiosną zacznie odczuwać skutki decyzji Trumpa.

Dziennikarze austriackiej gazety "Die Presse" zauważyli, że po tym, gdy Trump wstrzymał w poniedziałek do odwołania dostawy amerykańskiego sprzętu wojskowego na Ukrainę, pojawiają się różne scenariusze dotyczące tego, jak długo Kijów mógłby opierać się Moskwie bez pomocy Waszyngtonu.
Optymiści przypuszczają, że Ukraina będzie w stanie wytrzymać do pierwszej rocznicy objęcia urzędu przez Trumpa, czyli do stycznia 2026 r. Pesymiści przewidują załamanie się frontu już na początku tego lata. Jednak większość ekspertów ocenia, że ukraińska armia - wykorzystując posiadane zasoby i pomoc dostarczaną przez innych partnerów - będzie w stanie bronić terytorium swojego kraju przez około pół roku.
Ukraina bez wsparcia z USA. Tych dostaw nie da się zastąpić
Portal oe24.at przewiduje, że wsparcie przekazywane na rzecz Kijowa przez inne kraje może nie być w stanie zrekompensować pomocy oferowanej dotychczas przez USA. Dotyczy to w szczególności pocisków do systemów obrony powietrznej Patriot. W tym wypadku dostaw ze Stanów Zjednoczonych po prostu nie da się zastąpić. To z kolei oznacza pojawienie się ryzyka, że w systemie obrony powietrznej pojawią się luki, które armia rosyjska mogłaby wykorzystać do ataków przy użyciu rakiet balistycznych i pocisków manewrujących. Tym samym ukraiński system energetyczny, zakłady zbrojeniowe i inne strategicznie ważne cele pozostaną bez niezbędnej obrony.
Sprawdź, jak przebiega wojna na Ukrainie. Czytaj nasz raport specjalny!
Gazeta "Der Standard" zwróciła natomiast uwagę, że po decyzji Trumpa ważne będą inicjatywy państw europejskich. Jak podkreślono, Europa sama nie jest w stanie wyegzekwować zawieszenia broni w sposób, który działałby odstraszająco na Rosję, tzn. uniemożliwiłby Moskwie dalsze ataki na Ukrainę. To z kolei oznacza, że zarówno ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski, jak też liderzy państw europejskich muszą za wszelką cenę uniknąć zerwania stosunków z USA.
Austriaccy komentatorzy zaznaczyli, że choć Europa mogłaby częściowo zastąpić amerykańską pomoc (np. częściowo zrekompensować braki w obronie przeciwlotniczej i rakietach krótkiego zasięgu), to jednak nie jest to możliwe w pełnym zakresie. Dotyczy to zwłaszcza wywiadu i rozpoznania.
Ukraina bez wsparcia z USA. Ekspert NATO: Skutki będą odczuwalne będą już wiosną
Ukraina zacznie odczuwać decyzję Trumpa wiosną - ocenił w rozmowie z PAP dr Jamie Shea, były wysokiej rangi urzędnik Kwatery Głównej NATO.
- To jest godna pożałowania decyzja. Odbiera sens twierdzeniom administracji Trumpa o wywarciu presji również na Moskwę, by poszła na ustępstwa na rzecz "sprawiedliwego i trwałego pokoju". Zamiast doprowadzić Moskwę do stołu negocjacyjnego, ośmieli tylko Putina do eskalacji jego agresji militarnej - ocenił Shea.
- Jedną rzeczą jest nie zgodzić się na przyszłe pakiety pomocy, ale czymś zupełnie innym jest wstrzymać realizację istniejących zobowiązań wojskowych, dostaw broni i amunicji - dodał były urzędnik NATO.
- Ten krok USA jest tym bardziej niefortunny, że Ukraina zaczynała skutecznie kontratakować w obwodzie donieckim i odzyskiwać niektóre wsie, spowalniając rosyjską ofensywę i potencjalnie wzmacniając swoją pozycję w rozmowach pokojowych - podkreślił Shea i dodał, że Europejczycy będą teraz musieli szukać broni i amunicji, szczególnie amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm, na międzynarodowych rynkach.
- USA robią to, żeby wywrzeć presję na Zełenskiego, aby wrócił do Waszyngtonu, kilka razy przeprosił i podziękował oraz podpisał umowę o minerałach. I zobowiązał się do negocjacji w sprawie pokoju. Zełenski musi teraz zdecydować, czy musi to zrobić w interesie swojego kraju - stwierdził ekspert.
Dr Jamie Shea był rzecznikiem NATO m.in. w czasie interwencji Sojuszu w Kosowie w 1999 r., a w latach 2010-18 pełnił funkcję zastępcy sekretarza generalnego NATO ds. nowych wyzwań związanych z bezpieczeństwem. Obecnie jest związany z kilkoma instytucjami naukowymi, m.in. z Uniwersytetem w Exeter i think tankiem Chatham House.
----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!