Szef BBN o wysłaniu polskich żołnierzy do Ukrainy. "Nie można wykluczyć"

Oprac.: Nina Nowakowska
Według szefa BBN gen. broni rez. Dariusza Łukowskiego w przyszłości nie można wykluczyć wysłania polskich żołnierzy na Ukrainę w ramach misji pokojowej. Jak podkreślił, na Polskę wywierana będzie "duża presja na to, żebyśmy się w to zaangażowali".

Szef BBN został zapytany w poniedziałek w Radiu Zet, czy Polska powinna wysłać żołnierzy na Ukrainę w ramach misji pokojowej. - Na dzień dzisiejszy nie - odpowiedział Łukowski.
Dopytywany, czy w przyszłości "tak", powiedział: "Nie można tego wykluczyć, scenariusze się rozwijają. Może dojść do takiej sytuacji, że trzeba będzie w jakiś sposób uczestniczyć w tej misji".
Sprawdź, jak przebiega wojna na Ukrainie. Czytaj nasz raport specjalny!
Wysłanie wojsk do Ukrainy. Szef BBN: Dziś nie, w przyszłości nie można wykluczyć
Na uwagę, że premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer oświadczył, że jest gotowy do wysłania brytyjskich wojsk do Ukrainy, szef BBN zaznaczył, że w przypadku Wielkiej Brytanii "sprawa jest zupełnie inna i prostsza, biorąc pod uwagę dystans geograficzny".
Keir Starmer oświadczył w poniedziałek w "Daily Telegraph" , że jest "gotowy i chętny" do wysłania brytyjskich wojsk do Ukrainy, aby pomóc zagwarantować jej bezpieczeństwo w ramach porozumienia pokojowego. Zdaniem brytyjskiego premiera zapewnienie trwałego pokoju w Ukrainie jest "niezbędne, jeśli chcemy powstrzymać Putina przed dalszą agresją w przyszłości".
- Przede wszystkim trzeba pamiętać, że jakikolwiek nasz udział, partycypacja w operacji potencjalnej w Ukrainie będzie rozgrywana również przez Rosję, w różny sposób. Będzie to bardzo dobry przyczynek do tego, aby wbijać między nas (Polskę i Ukrainę - red.) różnego rodzaju nieporozumienia - zauważył Łukowski.
Wojna w Ukrainie. Co dalej po zawieszeniu broni?
Szef BBN ocenił ponadto, że "będzie duża presja na to, żebyśmy się w to zaangażowali". - Dlatego, że jeżeli mówimy o kontyngencie sił, który miałby zabezpieczać Ukrainę, to trzeba wziąć pod uwagę geografię, z którą mamy do czynienia. Ta dzisiejsza linia frontu ukraińskiego to ponad 1000 kilometrów - wskazał.
- Jeżeli mówimy o jakiejś formie kontroli, jakiejś linii demarkacyjnej, którą możemy sobie wyobrazić, że będzie utworzona w ramach rozmów pokojowych, to to wymaga niezłego zaangażowania, jeśli chodzi o liczebność sił zbrojnych. Patrząc na to, czym dysponuje dzisiaj Europa, to jedną z największych formacji lądowych (...) to jest jednak armia polska; chyba że rozpatrujemy również zaangażowanie Turcji, która ma ogromne siły zbrojne - powiedział Łukowski.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!