"Stop Russia Now". Ukrainki w rządowych spotach o świecie zniszczonym przez Rosję

Oprac.: Wiktor Kazanecki
Marina, Janina i Ksenia, młode Ukrainki, są bohaterkami spotów, które zobaczą mieszkańcy zachodniej Europy w ramach polskiej akcji "Stop Russia Now". Opowiadają w nich o swoich pasjach i pracy, ale i lękach, strachu oraz traumie, jakie zasiała w nich wojna rozpętana przez Rosjan. - Kampania ma obudzić sumienia polityków, którzy zbyt szybko chcieliby wrócić w "koleiny normalności" w relacjach z Kremlem - przekonuje premier RP Mateusz Morawiecki. Interia publikuje spoty jako pierwsza, przed premierą w zagranicznych mediach.

Akcję specjalną polskiego rządu "Stop Russia Now!" zainaugurował w sobotę premier Mateusz Morawiecki. W Warszawie zaprezentował billboardy, które stopniowo pojawiają się w europejskich stolicach, m.in. Berlinie, Paryżu i Budapeszcie.
Na banerach wojenne fotografie z Ukrainy zestawiono ze zdjęciami ukazującymi zwykłe życie mieszkańców krajów Zachodu. Przykładowo fotografia pacjenta niemieckiej placówki leczniczej kontrastuje ze zbombardowanym ukraińskim szpitalem.
Są też inne wersje billboardów - np. z hasłami w różnych językach o "krwawej ropie finansującej ludobójstwo Rosji w Ukrainie" obok zdjęcia dystrybutora paliw.
Morawiecki podkreślał w sobotę, że inicjatywa Polski "ma obudzić sumienia polityków Europy Zachodniej, którzy zbyt szybko chcieliby wrócić w 'koleiny normalności' w relacjach z putinowską Rosją". Kampania ma też pokazać, jak Polacy pomagają uchodźcom.
Spoty "Stop Russia Now. Not Tommorow". W nich historia trzech kobiet z Ukrainy
Elementami akcji są też publikacje w mediach społecznościowych, jak i trzy spoty pod wspólną nazwą "Stop Russia Now. Not tomorrow" ("Zatrzymaj Rosję teraz. Nie jutro"). Występują w nich młode ukraińskie kobiety. To Marina - reżyserka z Kijowa, Janina - pianistka i studentka stosunków międzynarodowych z Łucka oraz pochodząca z Winnicy Ksenia, zajmująca się modelingiem.
Twórcy filmów chcą uświadomić zachodnim Europejczykom, jak wojna niszczy marzenia młodych, świetnie zapowiadających się osób. Rosyjska agresja rujnuje również ich życie rodzinne, poczucie bezpieczeństwa, a także zmienia hierarchię wartości.
Za pomocą spotów polski rząd alarmuje: atak Rosji może dotyczyć także innych europejskich krajów, dlatego trzeba działać natychmiast i odciąć Kreml od pieniędzy, m.in. za surowce energetyczne.
Spoty "Stop Russia Now. Not tomorrow" Interia publikuje jako pierwsza, przed oficjalną emisją w zagranicznych mediach.
Rodziny Mariny, Janiny i Kseni nadal są na Ukrainie. Niektórzy ich członkowie walczą z najeźdźcą na froncie. Gdy kobiety przebywały na planie zdjęciowym polskich spotów, niecierpliwie czekały na wiadomości od nich.
Rzecznik rządu: Akcja specjalna kosztuje kilka milionów złotych
Ile władze RP zapłacą za tę perswazyjną kampanię? - Nie jestem w stanie "ad hoc" powiedzieć. To na pewno nie jest mała kwota. Jeżeli chce się zrobić kampanię marketingową w kilkunastu krajach, to musi kosztować. Na 100 proc. można szacować koszty na kilka milionów złotych - tłumaczył w rozmowie z Wirtualną Polską rzecznik rządu Piotr Müller.
Nie wszyscy jednak zgadzają się z inicjatywą rządu. Poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek wolałby, aby takie pieniądze przekazać na zapełnienie magazynów żywności dla uchodźców, a nie akcję billboardową. - Zamiast szukać wroga w Niemczech czy innych krajach, Polska powinna skupić się na obronie interesów ukraińskich - mówił w niedzielnym "Śniadaniu Rymanowskiego" w Polsat News i Interii.
W sobotę Mateusz Morawiecki uznał, że Niemcy, Francuzi, Austriacy i Włosi powinni zrobić najwięcej, by powstrzymać Rosjan. - Mówiłem już miesiąc temu: Drodzy europejscy przywódcy, sankcje, które nałożyliście na Rosję, są za słabe - podkreślił.
Premier przypominał też o obecnym kursie rubla, który podniósł się po spadkach na początku wojny z Ukrainą. - Popatrzcie na to, co się dzieje z rosyjską gospodarką. Tam nie dzieje się nic specjalnego; ona ucierpi, ale w dłuższym terminie, ale nie teraz. A Ukrainie potrzebne są działania tu i teraz - argumentował premier.
Billboard w Rzymie. Koloseum porównane ze zniszczonym blokiem w Mariupolu
Jeden z billboardów stanął w środę przed Koloseum w Rzymie. Widać na nim zdjęcia tej starożytnej budowli oraz zniszczonego bloku mieszkalnego w ukraińskim Mariupolu. "Rozpoznajesz to miasto? Zatrzymaj Rosję teraz!" - głosi napis na banerze.

Ambasador RP we Włoszech Anna Maria Anders stwierdziła, że baner został ustawiony przed Koloseum - miejscem cierpienia. - Rosja dokonuje ludobójstwa na Ukrainie. To, co ujawniono w Buczy i wielu innych miastach jest porównywalne z największymi zbrodniami wojennymi XX wieku - powiedziała.
Przytoczyła też "sposób", w jaki Rosja prowadzi wojnę z Ukrainą. - Zbrodnie, gwałty, tortury egzekucje cywilów, którym związywane są ręce, umyślne ataki na osiedla mieszkaniowe i szpitale - wyliczała Anders.